cameel cameel
935
BLOG

Rok po katastrofie - paranoja smoleńska

cameel cameel Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Pan Igor Janke postanowił dać szansę blogerom salon24 aby mogli publicznie wypowiedzieć się na temat katastrofy smoleńskiej w programie "Salon24Live". Klucz doboru gości niech pozostanie słodką tajemnicą Szefa salonu24, ale ja także z uniżoności swojego bloga (który z wielkim trudem czasem przebije się na główną) chciałem wypowiedzieć się w temacie, który rok temu mną wstrząsnął i ten wstrząs pozostał we mnie do dzisiaj.

Nie potrafię się tego tematu pozbyć z głowy, a uwierzcie mi, bardzo bym chciał. 

Można prześledzić to co od tego czasu pisałem na salon24, gdy kolejne przepowiednie Kasandry zaczęły się sprawdzać (polecam zwłaszcza przepowiednię dotyczącą Bronisława Komorowskiego z 10 kwietnia 2010 roku). Nie jest to żadnym moim osiągnięciem (co więcej, pisząc kolejne przepowiednie bardzo chciałem, aby się one nie sprawdziły), ponieważ katastrofa smoleńska, a w zasadzie to jak ta sprawa jest "wyjaśniania" stwarza nieuchronny ciąg wydarzeń, który rozpoczął się w momencie gdy Rosjanie rekwirowali czarne skrzynki, a także aresztowali i blokowali polskich dziennikarzy, rekwirując przy tym nagrania .

Każdy kto wykazał się "zaufaniem" w stosunku do Rosji wykazał się naiwnością.

Każdy kto dalej usilnie wykazuje się "zaufaniem" do Rosji nie wykazuje się już naiwnością, ale prowadzi celową grę, będąc niewolnikiem swojej wcześniejszej narracji.

Nie trzeba się dłużej oszukiwać. Można łatwo sprawdzić kto to robił, kto kreował wręcz modę na nowy rozdział pojednania z Rosją. Działali tu politycy, dziennikarze, a nawet księża patrioci.

Okazuje się, że było to pojednanie nad zalutowanymi trumnami i nad zalutowaną prawdą, której poszukiwanie okazuje się groźne. Atmosfera strachu wokół tej kwestii jest tak dojmująca,że nie ma się co dziwić dużej części społeczeństwa, która ma dosyć i ucieka od tematu.

To dotyka nawet niektórych rodzin ofiar, które nie potrafią przyjmować żadnych informacji na ten katastrofy, gdyż są one zbyt bolesne. Nie dziwmy się, że czytelnicy Gazety Wyborczej "rzygają Smoleńskiem" na ich forum, ponieważ gazeta ta faszeruje swoich czytelników szczątkami ciał i zwłokami walającymi się po tekstach, przykładem jest zwłaszcza jeden z oddelegowanych cyngli, który lubuje się w tekstach o zwłokach:


"Ciało prezydenta było straszliwie zmasakrowane. Tak jak wielu innych ofiar zwłoki pozbawione były ubrania. Miał oderwaną lewą stopę, prawa noga urwana była pod kolanem. Stracił też jedną dłoń. Twarz była trudna do rozpoznania, bo czaszka prezydenta została zmiażdżona i zdeformowana do wysokości łuku brwiowego. Przy zwłokach położono dłoń i stopę w bucie z fragmentem szarych spodni. Nie było tam żadnej części ciała w czymś, co przypominałoby spodnie od munduru generalskiego - jak sugerowano w niektórych publikacjach."


 (ten akapit pisałem przedwczoraj i niestety znów okazał się proroczy, bo zwłokami znów epatowała swoich czytelników GW w "recenzji" "10.04.10" i znów robił to ten sam oddelegowany cyngiel):

Najważniejszy jest lead, a ten brzmi: "W filmie o katastrofie smoleńskiej "Gazeta Polska" pokazała trupy ofiar."

Aby tylko obrzydzić czytelnikom temat i zniechęcić ich do obejrzenia filmu.


 

Niestety tematu zwłok nie da się uniknąć, przewija się on we wspomnieniach rodzin, które mogliśmy obserwować zarówno w przemilczanym flimie Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego "Lista Pasażerów", a także w prezentowanym wczoraj "W milczeniu" Ewy Ewart.

Przewija się w sposób bolesny, ponieważ kwestia identyfikacji, a także powrotu ciał do kraju i ich dalsze losy są do dzisiaj nie wyjaśnione. Nikt nie wyjaśnił publicznie, według jakiego prawa rodziny, które nie dotarły do Moskwy na identyfikację (a starano się zniechęcić jak największą ilość osób), nie mogły (i dalej nie mogą) w Polsce otworzyć trumien. Argument który pojawił się w przestrzeni publicznej jakoby rosyjskie prawo obejmowało swoim działaniem te trumny jest nie do przyjęcia. Nie wyobrażam sobie aż takiego upadku polskiego państwa, którego władze akceptują na własnym terenie obce prawo oznaczające eksterytorialność zalutowanych trumien z polskimi obywatelami.

Niestety, przed katastrofą wiele rzeczy nie byłem sobie w stanie wyobrazić, a one i tak się zdarzyły.

Sam także nie potrafiłem uniknąć tego tematu, pisząc tekst pt. "Zwłoki" w którym opisałem ciemną stronę mojej posmoleńskiej duszy. Każdy z nas ma ciemną stronę swojej duszy, nad którą musi panować, ale nie może udawać, że ona nie istnieje, odsuwając ją w podświadomość.

 Tekst jest przygnębiający, ale tylko pozornie. W ostatnim fragmencie porównałem (może nieco na wyrost) stan w jakim się po 10 kwietnia znalazłem, do zachowania grupy ludzi z filmu "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" Stevena Spielberga, przywołując fragment filmu.

Na pierwszy rzut oka ludzie dotknięci "syndromem góry Devils Tower" zachowywali się jak psychicznie chorzy paranoicy. Ich zafiksowanie związane z tym tematem doprowadziło do dramatów rodzinnych, rozstań i porzucenia dotychczasowego spokojnego życia. Oni jednak wiedzieli, że to co siedzi im w głowach coś znaczy, że to nie złudzenie, ani szaleństwo.

Ostatecznie okazało się, że mieli rację ich paranoja doprowadziła ostatecznie do góry Devils Tower, a tam znaleźli odpowiedź na swoje pytania i przekonali się, że to co robili aby tam dotrzeć ma sens.

Na końcu odniosę się jeszcze w kilku słowach do programu Salon24Live poświęconego katastrofie smoleńskiej. Dobrze że taki program powstał, niestety nie do końca odpowiadał mi dobór gości, rozczarował mnie także poziom komunikacji z Rolexem (a to dla niego głównie poświęciłem wczorajszy wieczór aby siedzieć przed komputerem). Mimo tych niedogodności jestem wdzięczny Igorowi Janke za wprowadzanie blogerów do debaty publicznej i liczę na program poruszający kwestię "katastrofy posmoleńskiej" używając zwrotu Rafała Ziemkiewicza.

 *tekst powstał w całości dla salon24, który po 10 kwietnia był miejscem które dawało złudne poczucie bezpieczeństwa i jedności

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości