Buncuś Buncuś
175
BLOG

Losy Europy i Polski w rękach Brytyjczyków

Buncuś Buncuś Polityka Obserwuj notkę 2

Powiedzmy to otwarcie - Brytyjczycy nigdy nie traktowali swego czonkowstwa w Unii Europejskiej poważnie. Nigdy nie zamierzali zunifikować swojej waluty, nie przeszli na system metryczny ani nie zaczeli jeździć po właściwej stronie drogi. Dziesiątki lat temu zrobili to skandynawowie i żyją.

Fajfokloki mają ruską mentalność i zachowują swoją szerokość torów. Oni są w Unii tylko dlatego że czerpią z niej ogromne zyski i nie dajmy się zwodzić opowieściami o najwyższych wpłatach do budżetu Unii. Wysysaja znacznie wiecej ito dltego w Londynie mieszka dziś najwiecej miliarderów na świecie.

  Losy Europy i Polski w rękach Brytyjczyków

Referendum to zbyt poważne przedsięwzięcie aby pozwolić obcym decydować o jego losach. Większość obywateli Unii Europejskiej, którzy są rezydentami w Wielkiej Brytanii nie będzie mogła głosować podczas referendum w sprawie członkostwa GB w kołchozie.

Kiedy przygotowywano przepisy regulujące przeprowadzenie referendum w tym samym czasie premier David Cameron rozpoczynał dyplomatyczne naciski w sprawie wprowadzenia reform w bloku 28 państw członkowskich.

Biuro Camerona poinformowało, że referendum będzie przeprowadzone "na podstawie ogólnego prawa wyborczego", co oznacza, że obywatele większości krajów UE, którzy są tylko rezydentami w Wielkiej Brytanii nie będą mieli prawa głosu.

W brytyjskich wyborach obowiązuje zasada, że uczestniczą w nich Brytyjczycy w wieku powyżej 18 i mieszkańcy Wielkiej Brytanii, którzy są obywatelami Irlandii lub Wspólnoty Narodów do której należy 53 członków w większości państw będących wcześniej częścią Imperium Brytyjskiego. To oni tylko będą mogli głosować. Spośród członków EU dotyczy to Malty i Cypru.

 

Losy Europy i Polski w rękach Brytyjczyków

Wspólnota Narodów (ang. The Commonwealth, także Commonwealth of Nations; do 1949 Wspólnota Brytyjska, British Commonwealth i Brytyjska Wspólnota Narodów, British Commonwealth of Nations) – międzynarodowa organizacja powstała w 1931, gdy przyjęty został Statut Westminsterski. Obecnie zrzesza ona niepodległe kraje, z których większość była w ubiegłych wiekach częścią brytyjskiego imperium kolonialnego. Część z nich to dawne dominia brytyjskie. (źródło: Wikipedia)

Część państw członkowskich Wspólnoty Narodów – tak zwane commonwealth realms – uznaje brytyjskiego monarchę za głowę swojego kraju, jednak większość z nich to republiki, w których głową państwa jest prezydent, a niektóre mają własne monarchie. Królowa Elżbieta II wszędzie traktowana jest jako Głowa Wspólnoty Narodów.

"To ważna decyzja dla naszego kraju, która przesądzi o przyszłości Wielkiej Brytanii" - uważa premier Cameron.

Podobne znaczenie będzie miało w Polsce referendum w sprawie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, które może zdecydować o odebraniu władzy partyjnym kacykom i przekazaniu jej w ręce Obywateli Rzeczypospolitej Polskiej.

"To dlatego jest tak ważne, aby to Brytyjczycy, Irlandczycy i obywatele Wspólnoty Narodów, byli tymi  którzy podejmują decyzję."

Czy ktoś pofatygował się sprawdzić ilu "obywateli Unii" nie będących stałymi mieszkańcami Słupska głosowało podczas ostatnich wyborów samorządowych w tym mieście? Bo już ktoś dopatrzył się, że mimo exodusu Polaków z kraju wzrosła u nas, w Polsce, ilość wyborców.

Obywatele UE mieszkający w Szkocji mogli głosować w referendum niepodległościowym w 2014 roku i mogą głosować w brytyjskich lokalnych elekcjach. Skutki znane.

Decyzja rządu została pozytywnie przyjęta przez konserwatywnych eurosceptyków.

"To jest właściwa odpowiedź rządu" - powiedział w oświadczeniu Liam Fox.

"Umożliwienie obywatelom UE głosowania w naszym referendum byłoby niedopuszczalne, gdyż powodowałoby to rozcieńczenie głosów Brytyjczyków".

Obywatele Wspólnoty Narodów w Gibraltarze i obywatele brytyjscy, którzy mieszkają za granicą mniej niż 15 lat także będą w stanie głosować.

Cameron, usiłując zapobiec wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii obiecał zapewnić reformy w kwestiach takich jak imigracja, czy uprawnienia do zasiłków i pomocy socjalnej, przed referendum które ma zdecydować czy Wielka Brytania powinna pozostać członkiem - czyli przed rokiem 2016. Okazało się to austriackim gadaniem.

Austriackim, bowiem zapewne w referendum zostanie zastosowany wariant wiedeński, czyli ten z wyborów prezydenckich w Austrii - nie ważne jak ludzie głosują, ważne jak policzymy głosy. Ciekawe ile ton kopert zawierających głosy korespondencyjne trzeba będzie spreparować w Great Britain.

Jeśli są, to już czas ich nadsyłania zapewne minął więc powinny być już policzone. Tak? Nie! Liczyć będą je dopiero potem i dotąd aż wynik referendum będzie 50,1% za kołchozem a 49,9 przeciw.

Cameron rozpoczął serię wysiłków dyplomatycznych, goszcząc przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckera na "obiedzie roboczym" w swoim mieście Chequers, gdzie dyskutowano kwestie referendum. Zapewne opcje takie jak wyżej.

Cameron odwiedził też szereg stolic europejskich, spotkał się z przywódcami Danii, Holandii, Francji, Polski i Niemiec, aby szukać poparcia dla proponowanych reform EU. Co to oznacza? Sprawdzano na ile jeszcze potęgi EU mogą okradać "maluczkich". Ile pogardy mogą przełknąć mniejsze państewka Unii.

Cameron miał także zwrócić się do wszystkich przywódców pozostałych 27 państw członkowskich UE, ale przy dyktaturze komunistów brukselskich odbywa się to tylko pro forma.

W końcu po to Cameron został wybrany Premierem, aby tworzyć pozory demokracji.

Centrolewicowa Partia Pracy, która przegrała ostatnie wybory, obiecała wspieranie zabiegów Camerona związanych z organizowaniem referendum w sprawie członkostwa w UE oraz podejmowanie działań na rzecz pozostania Wielkiej Brytanii w EU. Kanapowe partie mogą egzystować, co widać i w Polsce, tylko w takich jak unijne warunkach.

To ciekawe że lewactwo tak uparcie we wszystkich krajach działa na rzecz realizacji starego hasła: "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się" przy czym najlepiej im wychodzi tworzenie legionów nowych proletariuszy - biedaków i elity multimilionerów.

A jak to widać z brytyjskiej perspektywy?

 

No dobrze. Faktycznie niepotrzebnie się podniecamy. Nawet bez odwoływania się do ruskich serwerów referendum brytyjskie skończy sie tak jak powinno. Inaczej by na nie nie pozwolono.

PS. Nie wierzcie że Brexit jest katastrofą dla Polski. Jest odwrotnie. Brexit wzmacnia pozycje Polski w Unii. Po odejściu britiszy przechodzimy nie tylko o jedną pozycję w górę. Wówczas tylko gospodarki Niemiec, Francji i Włoch będą miały silniejszą pozycję niż Polska. Z tymi ostatnimi przy zadbaniu o nasz rozwój gospodarczy możemy za 15 -20 lat rywalizować. Hiszpańska i Portugalska nie mogą mieć z nami szans. Postkolonialne Belgia i Holandia i inne mniej liczebne ludnościowo kraje w tym byłe demoludy także. Nawet Ukraina gdyby ją wpuszczono do Unii potrzebować będzie conajmniej 50 lat. Zagadką tylko będzie ewentualnie skutek wpuszczenia konia trojańskiego, Turcji ( wielu względów nie tylko ekonomi).

Buncuś
O mnie Buncuś

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka