carcajou carcajou
297
BLOG

Hutu i Tutsi

carcajou carcajou Polityka Obserwuj notkę 61
Ktoś powie, że piszę w złym momencie, bo są wybory i nie czas mnożyć wątpliwości. Odpowiadam na to, że mój głos jest zbyt słaby, by mógł być brany szerzej pod uwagę.

W ostatniej notce poprosiłem blogerów S24, by zechcieli przedstawić, co musiałaby zrobić formacja polityczna, na którą głosują, by przestali na nią głosować. Przedstawiłem moje własne "non possumus" w stosunku do PiS, na który głosowałem od początku powstania tej formacji, czy to wyborach parlamentarnych, czy prezydenckich (jedynym odstępstwem było głosowanie na Jacka Wilka, chyba do Senatu). Napisałem, że wyborca, który nie ma takiego "non possumus", jest w istocie wyznawcą, co dyskwalifikuje go jako poważnego partnera dyskusji. Nie wiemy co jest dla niego kardynalne, a nie wiedząc, nie jesteśmy w stanie przekonać go w sposób rozumowy do swoich racji. Zostają emocje.

Dlaczego uważam, że zwerbalizowanie takiego "non possumus" jest konieczne? Dlatego, że zasada ograniczonego zaufania dotyczy także polityków, którym trzeba nieustannie przypominać, dlaczego właśnie na nich głosujemy i dobrze żeby wiedzieli, kiedy  przestaniemy na nich głosować. Jeśli będą to wiedzieć, to jest większa szansa, że nie będą postępować sprzecznie z tym co dla nas kardynalne.

W przypadku PiS doskonale sobie wyobrażam sytuację, że PiS wchodzi z czasem w buty PO w parlamencie europejskim i godzi się na europejskie państwo federalne. Wierzgająca SP,  gdyby się na to nie godziła, zostałaby wyautowana. Mogę też sobie wyobrazić koalicję PiS z Lewicą, czy "nową" PO, bez Tuska, po to, by rządzić, czy dokonać zmiany Konstytucji. Rozumiecie, zasada mniejszego zła lub większego dobra. Czy PiS byłby w stanie oddać polskie lasy w zarząd biurokratom europejskim? Cóż, to chyba zależy od ceny, przy czym nie mam na myśli klasycznego handlu typu pożądane decyzje za stanowiska, czy wręcz jurgielt, który kwitnie w polskiej polityce. Może to się odbyć pod hasłem dostosowania do norm unijnych w imię interesów narodowych, cokolwiek by to miało znaczyć.

Jeśli chodzi o kwestie obyczajowe, cóż, świat się zmienia, a my z nim, czy będziemy kopać się z koniem? Na czas określony zostaje zablokowana prawna adopcja dzieci przez pary homoseksualne, co może zostać przedstawione jako sukces. Za Kaczyńskiego to nie przejdzie, ale potem, czemu nie, zwłaszcza przy koalicyjnym rządzie. Co się tyczy masowego napływu czarnoskórych migrantów, czy mahometan, mogą powiedzieć, że gospodarka ich bardzo potrzebuje, i jeśli chcemy mieć wzrost gospodarczy i równać do Zachodu, to nie należy się temu sprzeciwiać lecz skoncentrować się na "miękkiej" asymilacji.

Czy Deklaracja Terzińska może przejść w stadium do realizacji i zapłacimy jednak prawem kaduka za mienie bezspadkowe? Niewykluczone, grunt, to żeby się to bilansowało, np. dostaniemy jakieś dodatkowe gwarancje plus dodatkowe poklepywanie po plecach. Zadośćuczyńmy, wszak jesteśmy już bogatym krajem, poza tym korzystnie rozłożone na raty. W bonusie, nie będzie już więcej o "polskich obozach śmierci".

Wracam do głównego tematu, a jest nim konstatacja, którą można wysnuć z komentarzy pod moją poprzednią notką. Brzmi ona, że jesteśmy wyznawcami, nie potrafimy zakreślić granic naszego poparcia dla wybieranych przez nas partii politycznych, nasza dyskusja, zatem, to jedynie wyrażanie wiary, a nie szukanie punktów porozumienia.To walka Hutu z Tutsi, z której dla jednych i drugich nic dobrego nie może wyniknąć. Trolle internetowe będą ją tylko podsycać. Przykład:  https://www.salon24.pl/u/carcajou/1319973,co-sie-musi-stac-bym-przestal-glosowac-na-pis#comment-24812162

Tylko jeden bloger odpowiedział na moją prośbę, napisał, że nieważne kto, ale PiS nie powinien więcej rządzić. To bloger wyznawca, którego nic nie skłoni do głosowania na PiS. Pozostali blogerzy uciekali od tematu. Chciałbym wierzyć, że jedynie z lenistwa nie chce im się sformułować własnego non possumus, ale podejrzewam raczej, że poprą partię, z którą jest, będzie im bliżej, nawet jeśli partia (koalicja partyjna) będzie gwałciła, to co sami uważają za kardynalne. Nie stanie się to w tych wyborach, jeszcze. Usprawiedliwień znajdą aż nadto, niektóre przedstawiłem wyżej.

Mówi się, że polityka to gra kompromisów i ja się z tym zgadzam. Tym niemniej nie w sprawach kardynalnych.


Off topic, moja pierwsza notka na S24, która koresponduje z tytułem obecnej notki. Kto chce, niech czyta:

https://www.salon24.pl/u/carcajou/179383,o-indykach-i-pawiach

carcajou
O mnie carcajou

PO głosi wszem i wobec, że dwa i dwa to pięć, i wszyscy, którzy chcą się uważać za ludzi światowych i inteligentnych, muszą w to uwierzyć. Działania partii negują bowiem nie tylko legalność demokratycznie wybranej władzy, czy podważają znaczenie instytucji państwa polskiego, lecz jakąkolwiek logikę. Za największą herezję uznają zdrowy rozsądek. Najbardziej przeraża nawet nie to, że ci ludzie mogą unieważnić cokolwiek i kogokolwiek  wg własnego zmieniającego się z dnia na dzień widzimisię, lecz że mogą mieć rację. Bo przecież skąd naprawdę wiadomo, że dwa i dwa to cztery? Lub że ludzie dawno temu nie polowali na dinozaury? Albo że przeszłość jest niezmienna? Jeśli zarówno przeszłość, jak i świat zewnętrzny istnieją wyłącznie w naszym umyśle, a umysł można kontrolować przez usłużne im media - co wtedy? George Orwell 2023 PiS to partia wariatów. Niegdyś oznaką szaleństwa było upieranie się, że Ziemia obraca się wokół Słońca; dziś wiara, że Polacy mają prawo sami decydować o tym, co jest w Polsce dobre, a co złe, nie zaś UE, Niemcy, Izrael czy Rosja. Tylko PiS w to konsekwentnie wierzy, mówią więc, że są wariatami, bo jakże tak można? George Orwell 2023

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka