Roman.Graczyk Roman.Graczyk
215
BLOG

Rozdział czwarty: W sidłach - odcinek 63

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Stefan Dropiowski - cd. 

W punkcie wyjścia był trochę podobny do Andrzeja Górskiego, bo tak jak tamten przez pewien czas próbował swych sił na drodze powołania kapłańskiego i tak jak tamten miał większą niż przeciętny katolik, a nawet niż przeciętny członek KIK-u, wiedzę eklezjologiczną oraz liczne koneksje w kręgach eklezjalnych.

Mimo całej swej przekory i upodobania do stawiania kłopotliwych pytań był świadomym katolikiem i utożsamiał się z Kościołem. Inaczej niż Górski (który po kilku latach współpracy zadeklarował wobec oficera SB, że chce współpracować, żeby wyrównać rachunki ze środowiskiem, z którego wyszedł)   Dropiowski pozostawał cały czas człowiekiem pobożnym, zachowywał także cały czas elementarny respekt dla kościelnej władzy[1].  To był dla SB pewien szkopuł i pracowano nad kościelną świadomością Dropiowskiego.

18 marca 1966 r., po około półtora roku od nawiązania z nim współpracy,  oficer prowadzący zanotował, że przeprowadził z Dropiowskim rozmowę uświadamiającą. „Z t.w. przeprowadziłem (…) półtoragodzinną dyskusję w celu wykazania szkodliwej polityki episkopatu dla polskiej racji stanu oraz uzasadniłem, że istniejące wyznania w PRL korzystają z pełnych, konstytucyjnych uprawnień. T.w. bardzo często oponował, usiłował przeforsować swój punkt widzenia – że konflikty wywołują władze, mimo to argumentacja pracownika przyczyniła się w pewnym stopniu do podważenia subiektywnego mniemania t.w. o stosunkach państwo kościół”.

Uświadamianie chyba nie dało większego rezultatu. Nie mamy na to przesądzających dowodów, ale są przesłanki, żeby to domniemywać. W teczce pracy Dropiowskiego przez wiele lat bowiem pojawiają się informacje o jego przywiązaniu do Kościoła. Dropiowski bywał uczestnikiem rekolekcji czy dni skupienia, towarzysko obracał się w kręgach kościelnych i stamtąd przede wszystkim czerpał informacje o położeniu Kościoła w komunistycznym państwie. Dla ilustracji jego kościelnego zakorzenienia i podlegania tego rodzaju wpływom zacytujmy jeden z donosów Dropiowskiego z pamiętnego roku 1966, a więc momentu kulminacji konfliktu między rządzącymi komunistami a Kościołem. Miesiąc po cytowanej wyżej rozmowie uświadamiającej Dropiowski opisywał w donosie swoją rozmowę z cystersem o. Niwardem Karsznią, który uczestniczył w millenijnych uroczystościach w Poznaniu. Ten fragment wypadałoby zadedykować szczególnie tym, którzy są przekonani, że dokumenty Służby Bezpieczeństwa pisano tak, aby wytwarzać obraz rzeczywistości, którego oczekiwały komunistyczne władze.

Dropiowski donosił, przytaczając słowa o. Niwarda: „Tak w Gnieźnie jak i w Poznaniu w uroczystościach kościelnych brały udział bardzo wielkie masy ludzi. Np. w Gnieźnie na uroczystości kościelne przeszli uczestnicy wiecu zorganizowanego przez władze na którym miał przemówienie Min. Obrony Marszałek Spychalski. Na skutek odejścia ludzi państwowe uroczystości skrócono. O. Niward przytoczył, że Mar. Spychalski w przemówieniu swoim popełnił gafę i zamiast powiedzieć walczmy z kapitalizmem, stwierdził: walczmy z kościołem. Odjazdowi Episkopatu z Gniezna towarzyszyły nieprzeliczone tłumy zasilone uczestnikami z manifestacji państwowej. Na trasie przejazdu Episkopatu z Gniezna do Poznania pozdrawiało biskupów około pół miliona osób. Podobnie w Poznaniu uroczystości kościelne cieszyły się b. dużą frekwencją wiernych – mimo zorganizowania przez władze wiecu i przyjazdu – do Poznania I Sekretarza KC Gomułki. (...) Po uroczystym obiedzie przed rezydencją kard. Wyszyńskiego w Poznaniu zebrały się tłumy wiernych wznosząc okrzyki na cześć kardynała tak, że musiał kilkakrotnie ukazywać się i przemawiać.

W trakcie jednego z wystąpień Wyszyński kpiąc sobie z czynionych przez władze ograniczeń zaapelował do wiernych by już się rozeszli bo nazajutrz mogą zostać zwolnieni z pracy. Innym razem prosił o rozejście się argumentując, że uczestnicy manifestacji na jego cześć mogą się przeziębić, nabawić anginy a przy obecnych ograniczeniach ze względu na uroczystości millenijne mogą nazajutrz nie otrzymać proszków w aptekach. (...) O. Niward opowiadał, że do arcybiskupa Baraniaka telefonował osobiście Min. Moczar w sprawie przeniesienia uroczystości kościelnych o kilka godzin, na co arcybiskup Baraniak nie wyraził zgody. W Poznaniu spodziewano się przyjazdu ok. 400 biskupów z zagranicy. W tym celu były przygotowane kwatery w miejscowych plebaniach, klasztorach i miasteczkach i wsiach koło Poznania. Władze jednakże żadnego biskupa zagranicznego nie wpuściły”.

Dropiowski mieszkał wtedy u cystersów w Mogile, na co dzień kontaktował się z klerem. A jednak znając tego rodzaju fakty jak ujawnione przez o. Niwarda, Dropiowski – gorliwy katolik – współpracował z SB. Dziwne? Z pewnością. Pamiętając jednak o kilku innych bohaterach tej pracy, trzeba powiedzieć, że przypadek Dropiowskiego nie był pod tym względem odosobniony.

Ciąg dalszy historii współpracy Stefana Dropiowskiego z SB w następnym odcinku

[1] Tu, rzecz jasna, narzuca się pytanie, jak pogodzić kościelną lojalność i osobistą pobożność ze stałym  funkcjonowaniem w „strukturze grzechu”, jaką była tajna współpraca z SB. Autor będąc świadomy wagi tego pytania, nie czuje się kompetentny, by je zgłębiać.   

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura