chinaski chinaski
5979
BLOG

T. Arabski idzie na dno...

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 59

Jednym z wczorajszych newsów dnia była informacja o tym, iż Kancelaria Prezesa Rady Ministrów - D. Tuska utrudniała kontrolerom z NIK-u czynności służbowe związane z badaniem ewentualnych nieprawidłowości przy przygotowaniu wizyt smoleńskich w 2010 r.

Szef tej Kancelarii, T. Arabski odbijał piłeczkę:

– Pracownicy KPRM nie utrudniali pracy NIK – zapewnia Tomasz Arabski. Kontrolę określa jako „niezwykle uciążliwą", a nieprawdziwe informacje przekazane izbie „omyłkami czy usterkami, które były niezwłocznie korygowane".

Dziś łatwiej zrozumieć zakłopotanie ministra Arabskiego. Otóż jak donosi "Rzepa":

"NIK, który po katastrofie smoleńskiej bada sposób organizacji lotów najważniejszych osób w państwie w latach 2005 – 2010, uznał, że odpowiadał za nią szef Kancelarii Premiera."

Wiadomo nie od dziś, że T. Arabski to szara eminencja w gabinecie Platfusów. Najwierniejszy z wiernych, jak Donald - gdańszczanin, jako jeden z nielicznych ma nieograniczony, stały dostęp do ucha szefa; zasłużył...

T. Arabski był kluczowym ogniwem na froncie wojny premier Tusk - Prezydent Kaczyński. Miał w odpowiednim momencie dokładać do ognia - resztę załatwili koledzy i koleżanki z tefałenów ni polsatów. To on bezczelnie i bezprawnie odmówił głowie państwa rządowego samolotu, gdy Kaczyński chciał uczestniczyć w ważnym międzynarodowym szczycie; nieustannie prowokował scysje, chronił swego "duce" przed niewygodnymi pytaniami pismaków (vide: incydent z PAPem), wreszcie odbył tajemniczą wizytę w Moskwie, która poprzedzała próżniejszy rozwój wypadków- dwie rozdzielone wizyty i końcowy, tragiczny finał 10 kwietnia 2010 r.

T. Arabski w związku z tragedią smoleńską nie ma sobie nic do zarzucenia. Wręcz przeciwnie, winę za przygotowanie wizyty zrzuca na członków kancelarii Prezydenta L. Kaczyńskiego, w tym osoby poległe 10 kwietnia. W wywiadzie dla "Polski" ( z czerwca b.r.) oświadczył:

"Bo z czterech osób, które były zaangażowane w organizację tych dwóch wizyt, żyję tylko ja. Ja nadzorowałem organizację wizyty premiera. Nieżyjący szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak organizował wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Minister Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa organizował uroczystości katyńskie pod względem merytorycznym. MSZ, w tym przypadku minister Kremer, który zajmował się w resorcie kwestiami wschodnimi, koordynował i spinał obie wizyty pod kątem dyplomatycznym."


Tyle o odpowiedzialnych za bezpieczeństwo elity politycznej Rzeczpospolitej ma do powiedzenia Pan Arabski.

Na usta cisną się pytania: kto był stałym dysponentem TU154 M? Kto odpowiadał za zabezpieczenie wizyty głowy państwa polskiego na tak ryzykownym, nieprzyjaznym terenie? W tym wywiadzie próżno szukać nazwisk gen Janickiego, ministra Millera, ministra Klicha (nie mówiąc o asie PRLowskiego wywiadu - do niedawna <za sprawą min. Sikorskiego) ambasadorze tytularnym RP - T. Turowskim); pojawiają się natomiast kuriozalne zarzuty wobec urzędników poległego Prezydenta.

Czyżby doczekał się Pan Tomek sprawiedliwości? Prezes NIK aprobując zarzuty wobec Arabskiego uderza w samego Tuska. Czy nie ugnie się przed tak wielkim ryzykiem? I pytanie podstawowe, co zrobi premier? Czy pozwoli odciąć swą prawicę, czym uratuje (, przynajmniej na jakiś czas) - być może - swój własny i partyjny los? Ja nie mam wątpliwości. Pętla na szyi watażki Arabskiego się powoli zaciska. Kłamstwo (i chamstwo) ma krótkie nogi.

Niech pointą będą te słowa J. Opary:

"Do tej pory nie mogłem uwierzyć, jak ministrowie Arabski i Graś pojawili się na płycie lotniska tuż przed premierem. Prowadzili między sobą ożywiony dialog. Mikrofonów kierunkowych nie mieliśmy, ale mówili tak głośno, że nie dało się tego ukryć. Analizowali (...), w którym miejscu ma się odbyć "shakehand" między premierem Tuskiem a Putinem, gdzie mają się uścisnąć." 

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka