Knurów, jako kolejny punkt na śmiertelnej mapie polskich boisk, od kilkudziesięciu godzin znany jest w całej Polsce ze względu na śmierć kibica podczas meczu. 27-latka w trakcie stadionowych burd śmiertelnie ranił w szyję policjant. Zadyma ze stadionu przeniosła się pod pobliski szpital. Młodzi ludzie, zagubieni i omotani potęgą tłumu, lżą, rzucają kamieniami, demolują śmietniki, chodniki, lampy. Nie pierwszy i nie ostatni raz?
Na szczęście dla przeciętnego podatnika jeden z nich na pewno po raz ostatni. Obserwuję od wielu lat nasze polskie środowisko lojalnych kibiców - patriotów. Z pozytywistycznym, rzadziej romantycznym nastawieniem, z górnolotną pracą u podstaw chcą zmienić panujący reżim siłowo, zaczynając od małych ustawek, a na rewolucji kończąc. Jednak, prawdziwy pozytywista wie, że każdy wyrwany kawałek chodnika, każde zniszczone ogrodzenie, to nie jest problem władzy czy policji. To problem podatnika. Np. mój. Każda demolka w tym kraju kończy się tym, że kasa z budżetu płynie do służb remontowych, a nie np. do MOPS, MOPR czy jakiejkolwiek innej instytucji, która taką kwotę wykorzystałaby w bardziej sensowny spobób.
Na prośbę moderacji, poprawnie politycznie:
Jako obywatel i podatnik mam tego dość. Chciałbym, aby ktoś ukrócił to tałatajstwo i któregoś pięknego dnia zapanował porządek. Porządek, w którym wykroczenia i przestępstwa wobec ogółu obywateli były karane z najwyższą surowością. Nie przeciw władzy, nie przeciw policji, ale przeciw nam, normalnym obywatelom, którzy płacą podatki na bardziej sensowne rzeczy niż ciągłe remonty podniszczonego mienia publicznego. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. I taką burzę winni zbierać kibole. Nie jeden, nie dwóch, ale ogół. Łapanka i egzekwowanie sprawiedliwości. Z najwyższą karą, choćby bez sądu, jeśli zatrzymanie pod osąd takiego osobnika niosłoby ryzyko poniesienia większych strat.
