Ciemnogrodzianin Ciemnogrodzianin
31
BLOG

ŁUP! - o, a tutaj o bruk uderzył kolejny Nobel

Ciemnogrodzianin Ciemnogrodzianin Polityka Obserwuj notkę 2

Pokusa napisania o niusie dzisiejszego dnia jest zbyt duża, aby móc jej się oprzeć. Oto bowiem Barack Hussein Obama uhonorowany został Pokojową Nagrodą Nobla.

Oczywiście wielu komentatorów jest tym oburzonych. Argumenty też mają całkiem mocne. Obama nie ma żadnego faktycznego dorobku na rzecz pokoju, poza garstką słów z kampanii wyborczej i przeciętnym przemówieniem w Kairze. Jest też przecież głową państwa, które toczy dwie wojny - Afganistan i Irak - a kto wie, czy i nie trzecią z własnymi obywatelami na mocy niesławcnej ustawy patriotycznej (Patriot Act). Jest także aktywnym, działającym i na pewno ubiegającym się za kilka lat o reelekcje politykiem. Wybór komitetu jest więc szczególnie upolityczniony w tym kontekście.

Ale mylić się będą ci, którzy twierdzą, że z tym Noblem nagroda się stoczyła i została splugawiona. Brutalna prawda jest taka, że Pokojowy Nobel już niemal od samego początku miał podobne, jak i nie większe "wpadki".

Można z jednej strony wskazywać "wielkich nieobecnych" nagrody, koncertowo olewanych przez komitet. Lista zaczyna się od Mahatmy Gandhiego, przez Jana Pawła II czy Irenę Sendlerową. Trudno doszukiwać się w tym jakiejś logiki czy sensu. Widzimisie komitetu noblowskiego i tyle.

Z drugiej strony mamy naprawdę wielu laureatów tej nagrody, którzy - nawet bardziej niż Obama - na nią nie zasłużyli. Czy to Kissinger, współtworzący ludobójcze operacje w Wietnamie, czy nagle oświeceni pokojowcy typu Sadata, Begina, Peresa i Rabina, którzy pięć minut wcześniej prowadzili wyniszczające, ludobójcze wojny. Czy w końcu sam Arafat, pozostający zwolennikiem metod terrorystycznych do końca swych dni.

Szczególnie w ostatnich latach Nobel pokojowy był wykorzystywany w celach stricte politycznych. Jimmy Carter dostał Nobla kilka dni po tym, jak G. W. Bush wypowiedział wojnę Irakowi. Nawet przewodniczący Komitetu nie krył się z faktem, że decyzję tę należy postrzegać jako wyraźną krytykę działań administracji amerykańskiej.

Czy więc Nobel dla Obamy dziwi? Średnio. Nihil novi, jak już dawno mawiali nasi przodkowie. Niemniej nadal ma to prawo wywoływać oburzenie.

Ale czy w ogóle jest sens się denerwować? Raczej nie. Prestiż Pokojowej Nagrody Nobla z roku na rok jest coraz mniejszy. Teraz już uderzył po prostu o bruk i się toczy nieporadnie. Gdyby nie to, że jest to nagroda bardzo medialna, pewnie już dawno byśmy wszyscy o niej zapomnieli. I w sumie byłoby dobrze.

Niech Noble pozostaną rozdawane w dziedzinach naukowych. Pokojowy, literacki i ekonomiczny to strata czasu i nerwów. Są to zbyt subiektywne dziedziny i niemierzalne. A nadto podatne na naciski i manipulacje.

Ciemnogrodzianin herbu Pilawa. -----------------------------------------------------------------------------------------

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka