classical_blueslover classical_blueslover
1791
BLOG

Żegnaj Nonino

classical_blueslover classical_blueslover Kultura Obserwuj notkę 9

Żegnaj Nonino
 
(Music box można znaleźć pod tym adresem:   theblues-thatjazz.com/pl/box/6204-adios-nonino.html  )
 
Bandoneon to rodzaj ręcznej harmonii. Nie posiada klawiszy lecz guziki. Jest ich przeważnie 88, ale może być i więcej. Bandoneon jest następcą concertiny, od której głównie różni się kształtem obudowy: concertina ma obudowę sześciokątną, bandoneon – czworokątną.
Nazwa pochodzi od nazwiska konstruktora, Heinricha Banda z Niemiec. Bandoneon jest używany przez muzyków grających tango.
 
Bandoneon
 
 
Astor Pantaleon Piazzola urodził się w 1921 roku w Mar Del Plata w Argentynie. Był jedynym dzieckiem Vicente “Nonino” Piazzolli i Asunty Mainetti.
W 1925 roku rodzina przeniosła się do Nowego Jorku gdzie przebywała do 1936 roku.
 
Gdy Astor miał osiem lat ojciec podarował mu bandoneon, który kupił w lombardzie za 19 dolarów. Astor uczył się gry na tym instrumencie przez rok u Andresa D’Aquili. W listopadzie 1931 roku nagrał swoją pierwszą płytę ‘Marionette Spagnol’ w radiowym studio.
 
Astor Piazzolla
 
 
Dwa lata później uczył się muzyki u węgierskiego pianisty Beli Wilda, ucznia Rachmaninowa. Po latach Astor Piazzola mówił, że Wilda nauczył go kochać Bacha.
Niedługo potem spotkał Carlosa Gardela, który stał się przyjacielem jego i rodziny. Carlos Gardelto legenda tanga argentyńskiego. Wprowadził tekst do tego gatunku muzyki.
 
Gardel dał Astorowi małą rólkę w filmie ‘El Dia Que me Quieras’. Tytułowe tango obiegło całą Amerykę Południową jako super przebój.
 
Po powrocie do Argentyny w 1936 roku Astor Piazzola zaczął występować w orkiestrach grających tango. Tak jak pokochał Bacha w 1933 roku tak pokochał tango gdy słuchał sekstetu Elvino Vardaro. Elvino, który później grał jako skrzypek u Piazzoli uzmysłowił mu, że tango nie musi brzmieć tradycyjnie, że można je rozwinąć z jeszcze głębszym uczuciem.
 
W 1938 roku Astor wyruszył na podbój Buenos Aires. W następnym roku grał na bandoneonie w najlepszym zespole tanga - Anibal Troilo Orchestra. “Pichuco” Troilo należał do ścisłej czołówki najlepszych bandeonistów. Piazzola uważał go za swojego mistrza.
 
Anibal Troilo Orchestra
 
 
Piazzola czuł, że musi pogłębić swoją muzyczną wiedzę. W 1941 roku zaczął studia kompozycji u Alberto Ginastery, a w 1943 roku studia na fortepianie u Raula Spivaka. W tym też roku napisał swój pierwszy utwór klasyczny ‘Suite para Cuerdas y Arpas’.
 
W 1946 roku wydał ‘El Desbande’, które uważał za pierwsze formalne tango. Utworzył własną orkiestrę i pisał muzykę do filmów. Rozwijał swoje dokonania w dziedzinie tanga do 1949 roku. Wtedy odszedł od bandoneonu i tanga. Szukał czegoś więcej.
 
W latach 1950 – 1954 Piazzola napisał serię utworów klasycznych, dalekich od tanga. W 1953 roku zaprezentował ‘Buenos Aires’ – trzy symfoniczne utwory, na konkurs muzyczny. Wygrał konkurs, mimo że wprowadził do orkiestry bandoneon, co niektórzy uznali za profanację orkiestry symfonicznej.
 
Jedną z nagród w konkursie było stypendium u Nadii Boulanger w Paryżu. Przybył tam w 1954 roku. Boulanger była wtedy uznawana za najlepszą nauczycielkę muzyki na świecie.
Piazzola nie przyznawał się do swoich związków z tangiem. Boulanger jednak wiedziała o tym i poprosiła go o zagranie tanga. Zagrał dla niej ‘Triunfal’.
Usłyszał wtedy historyczną rekomendację: „Astor, twoje utwory klasyczne są dobrze napisane ale prawdziwy Piazzola jest tutaj, nigdy tego nie opuszczaj”.
 
 
Piazzolla u Nadii Boulanger
 
Piazzola wrócił zatem i do tanga i do bandoneonu. Mimo to postanowił łączyć klasykę z tangiem. Jeszcze w Paryżu napisał kilka tang na orkiestrę smyczkową. Ten kierunek kontynuował po powrocie do Argentyny. Sformował nową grupę: Octeto Buenos Aires, z którą wykonywał i nagrywał swoje kompozycje. To był prawdziwy początek nowej ery tanga. Taniec ten wszedł na stale do muzyki klasycznej.
 
W latach 1958 – 1960 Astor Piazzola przebywał w Nowym Jorku. Prowadził tam eksperymenty z Jazz-Tango. Wyniki były jednak negatywne, tango jazzowe nie brzmiało dobrze dla nikogo.
W październiku 1959 roku zmarł w Argentynie jego ojciec. Kilka dni poźniej powstał utwór ‘Adios Nonino’. W taki sposób Astor pożegnał ojca. Lepiej nie mógł tego uczynić. Było to upamiętnienie Vicente “Nonino” Piazzoli w sposób, którego nie mógł się spodziewać.
 
Do tego czasu Astor Piazzola był już dobrze znany w Ameryce Południowej, szczególnie w Argentynie. Adios Noninorozsławiło go w całym świecie.
Główny zrąb tej kompozycji powstał jeszcze w Paryżu. W Nowym Jorku Piazzola zmienił aranżację i dodał trzecią część, z lirycznym, uczuciowym tematem. Utwór zaczyna się partią fortepianu, w której słychać wszystkie następne wątki, chociaż nie jest to rytmiczne tango.
To właściwe rozpoczyna się wraz z wejściem bandoneonu, charakterystycznym, bardzo pięknym motywem.
 
Pierwsze nagranie nastąpiło w 1960 roku w Montevideo. Grali: sam Piazzola na bandoneonie, Jaime Gosis na fortepianie, Quicho Díaz na kontrabasie, Horacio Malvicino na elektrycznej gitarze i Simon Bajour na skrzypcach. Minęło więc pół wieku od tamtego nagrania.
 
Kwintet: Agri, Lopez Ruiz, Piazzolla, Diaz, Gosis, 1963
 
 
Utwór ma wielką ilość coverów. Bardzo dużo wykonawców opuszcza pierwszą część, zaczynając od razu od tanga. Dlatego cała oryginalna kompozycja jest mniej znana.
Jest też wersja wokalna. Wykonywana jest jednak dosyć rzadko. Instrumentalna biegłość bandoneonu trudna jest do wyśpiewania.
 
Adios Noninojest zaadaptowane na inne instrumenty. Oczywiste jest, że w krajach latynoskich najwięcej jest nagrań gitarowych, niektóre aż epatują wirtuozerią.
Utwór jest utożsamiany z Astorem Piazzolą. Jest też najczęściej przez niego wykonywany, przede wszystkim na żywo w różnych składach i aranżacjach, również w wersji skróconej.
 
Astor Piazzolla
 
 
Adios Nonino, tekst
 
Desde una estrella al titilar...
Me hará señales de acudir,
Por una luz de eternidad
Cuando me llame, voy a ir.
A preguntarle, por ese niño
Que con su muerte lo perdí,
Que con "nonino" se me fué ...
Cuando me diga, ven aquí ...
Renaceré ... porque...
 
Soy...! la raíz, del país que amasó con su arcilla,
Soy...! sangre y piel, del "tano" aquel, que me dió su semilla...
Adiós "nonino" ... que largo sin vos, será el camino.
Dolor, tristeza, la mesa y el pan...!
Y mi adiós... ay...! mi adiós, a tu amor, tu tabaco, tu vino.
Quién...? sin piedad, me robó la mitad, al llevarte "nonino"...
Tal vez un día, yo también mirando atrás...
 
Como vos, diga adiós... no vá más...!
 
 
(recitado)
 
Y hoy mi viejo "nonino" es una planta.
Es la luz, es el viento y es el río...
Este torrente mío lo suplanta,
Prolongando en mi ser, su desafío.
Me sucedo en su sangre, lo adivino.
Y presiento en mi voz, su proprio eco.
 
Esta voz que una vez, me sonó a hueco
Cuando le dije adiós... adiós "nonino".
 
 
Soy...! la raíz, del país que amasó con su arcilla,
Soy...! sangre y piel, del "tano" aquel, que me dió su semilla...
Adiós "nonino" ...! dejaste tu sol, em mi destino.
Tu ardor sin miedo, tu credo de amor.
Y ese afán... ay...! tu afán, por sembrar de esperanza el camino.
Soy tu panal y esta gota de sal, que hoy te llora "nonino".
Tal vez el día que se corte mi piolín,
 
Te veré y sabré ... que no hay fín.
 
 
Adios Nonino, tłumaczenie dokonane przez Kathy27
 
Pewnej gwiazdy miganie...
Przekarze mi sygnały by stawić się
Po światło wieczności
Kiedy mnie wezwie, pójdę.
Zapytam się ją o tego chłopczyka
Którego wraz z jego śmiercią utraciłem
Który z „dziadusiem" odszedł ode mnie...
Kiedy mi powie, przyjdź tutaj...
Odrodzę się... ponieważ....
 
Jestem...! korzeniem kraju ugniecionego ze swoją gliną,
Jestem...! krwią i skórą tego „dźwięku" co dał mi swój zarodek...
Żegnaj „dziadusiu"... gdyż długa bez ciebie będzie droga.
Ból, smutek, stół i chleb...!
I moje żegnaj..., aj...! moje żegnaj dla twojej miłości, twojego tytoniu, twojego wina.
Kto...? bez litości ukradł mi połowę zabierając ciebie „dziadusiu"...
Być może pewnego dnia ja również, spoglądając wstecz...
Tak jak ty, powiedz żegnaj... już nie odchodź...!
 
(recytowane)
 
I dzisiaj mój stary „dziaduś" jest rośliną
Jest światłem, jest wiatrem i jest rzeką...
Ten mój krwiobieg to usuwa,
Przedłużając w moim istnieniu jego wyzwanie.
Staję się w jego krwi, tak zgaduję.
Przeczuwam w moim głosie, jego własne echo.
Ten głos który niegdyś dźwięczal mi pusto
Kiedy powidałem mu żegnaj... żegnaj „dziadusiu"
 
Jestem...! korzeniem kraju ugniecionego ze swoją gliną,
Jestem...! krwią i skórą tego „dźwięku" co dał mi swój zarodek...
Żegnaj „dziadusiu"...! pozostawiłeś swoje słońce w moim losie.
Twój płomień bez lęku, twoją wiarę w miłość.
I ten trud..., aj...! twój trud by obsiać nadzieją drogę.
Jestem twoim plastrem i tą kroplą soli, która dzisiaj opłakuje ciebie „dziadusiu".
Być może w dniu kiedy urwie się moja cienka nić
Ujrzę ciebie i będę wiedział... że koniec nie istnieje.
           
 

Blog o bluesie i pochodnych znajduje się tu: BLUES IS THE BEST

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura