capa capa
1399
BLOG

Tusk jak Suarez

capa capa Polityka Obserwuj notkę 123

Nie czekając na wynik głosowania, bez ryzyka popełnienia błędu, można już teraz powiedzieć, że premier odniósł kolejne zwycięstwo. Utrzymał się przy władzy, a zatem nadal jest skuteczny. A, że po drodze kogoś tam pogryzł, nie ma przecież znaczenia. Estetyka musi zejść na dalszy plan. O jakiej zresztą estetyce można mówić w przypadku tego rządu i tej partii? Bez nieczystych posunięć obecna ekipa rządząca nie może egzystować. Jest jednak pewna zasadnicza różnica. Dotychczas pewność siebie pozwalała grać z zamkniętymi oczami. Afera podsłuchowa tę pewność złamała, skoro trzeba było się posunąć do triku. Opozycja, nawet, gdyby chciała, nie może głosować gremialnie, ponieważ niektórzy posłowie przebywają (w celach służbowych) poza granicami Polski. Posłowie koalicyjni (np. poseł Radziszewska, która o tym powiedziała) nigdzie nie pojechali. Oczywiście, to tylko przypadek, że nie pojechali, na przeszkodzie stanęły bowiem powody natury obiektywnej.

Premier w swoim wystąpieniu w zasadzie nie powiedział niczego, co mogłoby nas zaskoczyć. Winę ponosi grupa kelnerów, ministrowie powinni się wstydzić swojego słownictwa (na pewno rozliczą ich z tego współdomownicy!), a rząd nie pozwoli sobą manipulować. Nie ugnie się przed niczym i przed nikim. Czyli, innymi słowy, bzdur kamieni kupa. Byłbym zapomniał. Premier nas przeprosił. Mąż stanu!

Ale ... Zawsze jest jakieś "ale". Ale premier mimo wszystko zdołał zaskoczyć. Zasugerował, że scenariusz, który miał prowadzić do upadku państwa, być może został napisany innym alfabetem. Analitycy od kilku godzin łamią sobie głowy, próbując odczytać intencje premiera. O jakim alfabecie nasz utalentowany Suarez mówił? Na pewno nie mówił o alfabecie Morse'a, bo mors nie jest kaszalotem. Na pewno nie sugerował, że chodzi o Rosję, bo wszak to obmierzły PiS chciał doprowadzić do wojny z miłującym pokój imperium prezydenta Putina. Premier zawsze się od tego typu zbrodniczych pomysłów odcinał. Wychodzi na to, że nie ma innej ewentualności - najwidoczniej premier miał na myśli Bułgarię. To ci niespodzianka! I co teraz? Wypowiemy Bułgarii wojnę? Przynajmniej wojnę psychologiczną? Na przykład przestaniemy czytać bułgarską beletrystykę, którą rodacy dotychczas namiętnie pochłaniali? Przestaniemy wyjeżdżać na wakacje do Bułgarii? Nie, to głupi pomysł, bo rodacy mogliby w zamian jeździć do Egiptu, a wówczas okazałoby się, że prezes znów miał rację. Strach pomyśleć. Strach pomyśleć, że miał rację. Cała nadzieja w tym, że odpowiednie służby dojdą do wniosku, że scenariusz pisano jednak naszym, pisowskim alfabetem. W tej sytuacji nawet wojny nie trzeba będzie wypowiadać, bo ona już trwa.

Co będzie dalej? To zależy od grupy kelnerów.

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka