capa capa
1442
BLOG

Listy wyborcze PiS-u

capa capa Polityka Obserwuj notkę 67

Wprawdzie listy wyborcze PiS-u mają być ogłoszone dopiero w środę, ale od kilku dni nie milkną spekulacje na ten temat. Opiniami przeciwników PiS-u nie ma sensu się zajmować, są dostatecznie znane. Gdyby prezes nie umieścił siebie na którejkolwiek liście, z uporem głoszono by, że jest to albo typowa sztuczka niedościgłego mąciciela, albo sam sobie tak dalece nie ufa, że postanowił nie ryzykować.

Dywagacje zwolenników PiS-u oscylują wokół dwóch opowieści: 1/ zawzięcie krytykujemy, bo wiemy lepiej, bo sami powinniśmy się na listach znaleźć, chociaż prezes nas w maniakalny sposób nie dostrzega, 2/ zawzięcie bronimy, bo jesteśmy przekonani, że jakakolwiek krytyka prezesa lub PiS-u działa na ich niekorzyść.

Obie metody mogą prowadzić na manowce - z różnych względów, o których nie ma potrzeby w tym miejscu pisać. Pierwsza (jej zwolennicy znajdują się, na szczęście, w zdecydowanej mniejszości) nie oznacza się specjalną mądrością, przy okazji nie wystawia najlepszego świadectwa autorom. Każdemu z nich śnią się jakieś sny o potędze, złote rogi i skarpety na wietrze. Na wszystkim znają się w sposób doskonały, pozostałych uznają albo za durniów, albo za zaprzańców. W trosce (może tylko wyimaginowanej) o los ojczyzny gotowi są szkodzić i przeszkadzać każdemu. Nawet tym, których przynajmniej teoretycznie popierają. A szkodząc im, szkodzą - najwyraźniej nie zdając sobie z tego sprawy - idei.

Odnosi się wrażenie, że zaaprobować mogliby jedynie prezesa, choć nie jestem pewien, czy w roli przywódcy, i samych siebie, gdyby ich zaproszono do współpracy. Inni politycy PiS-u, ci znani i mniej znani, w ich opinii zasługują wyłącznie na połajanki. Żadnemu z tych krytyków nie przyjdzie do głowy, że politycy z prawdziwego zdarzenia, a więc tacy, którym niewiele można zarzucić, nie rodzą się na kamieniu.

Druga metoda jest wzruszająca, ale kiedyś może się odbić czkawką, może upodobnić zwolenników PiS-u do zwolenników partii. Wiem, brzmi to okropnie, wręcz obraźliwie, ale - niestety - z takim zagrożeniem trzeba się liczyć. Człowieka pozbawionego krytycznego spojrzenia łatwo przerobić w automat. W marionetkę. Popierając PiS, popiera się przecież jakąś tam wizję obywatelskości, zwłaszcza że sam PiS i prezydent Duda bez przerwy o tym mówią, a obywatelskość to również wyrażanie własnych poglądów.

Nie ma sensu pouczać prezesa czy wieszczać na nim psy za tworzenie list wyborczych, bo jest to jedna z jego prerogatyw (nie wierzę zresztą, żeby czynił to bez zasięgania opinii innych), ale nie ma też potrzeby potulnie przyjmować każdą propozycję. "Potulnie" rozumianego w tym znaczeniu, że nie wolno na ten temat wyrazić jakiegokolwiek własnego zdania. Zwłaszcza że prezes w przeszłości popełniał błędy personalne. I to jakie błędy!

A zatem? A zatem zastanawiałbym się bardzo długo, zanim zdobyłbym się na zaproponowanie ponownego kandydowania prof. Pawłowicz. Nie dlatego, że uważam ją za osobę niemądrą czy niekompetentną. Nie. Dlatego, że zbyt łatwo można ją niszczyć medialnie. Zgadzam się, że w każdej partii muszą być posłowie zagończycy, ale tacy, których się wprawdzie "prześladuje", z których czyni się "brzydką" wizytówkę partii, ale których trudno czy trudniej ośmieszyć lub wyśmiać. A do takiej roli Kurski, który ma pozostać za burtą, nadaje się znacznie lepiej. Obrona decyzji w sprawie Mastalerka wydaje się przedwczesna. Może rzeczywiście przeznaczono go do czegoś innego, może prezes się go pozbył. W drugim przypadku wskazuje się albo na zemstę, albo na działanie prewencyjne. Prawdę mówiąc nie przekonuje mnie ani pierwszy, ani drugi domysł, ale gdyby miało się okazać, że Mastalerek został rzeczywiście porzucony, uważałbym to za błąd. I to błąd dość poważny. On naprawdę doskonale się sprawdza, bijąc Hoffmana na głowę.

A Kowala, skoro już zdobyłem się na szczerość, nie wpisałbym na listę za żadne skarby. 

capa
O mnie capa

"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka