Paweł Leszczyński Paweł Leszczyński
277
BLOG

Bezpłciowa zawierucha

Paweł Leszczyński Paweł Leszczyński Polityka Obserwuj notkę 2

         Jakaż to sensacyjna wiadomość na nas spadła tego weekendu! Otóż Platforma Obywatelska radykalnie traci poparcie. Przynajmniej na to wskazują sondaże instytutów badawczych, m.in. Homo Homini czy TNS OBOP. Według tego drugiego, w ciągu 2 zaledwie tygodni ukochana przez lud partia zaliczyła tąpnięcie aż o 16 pkt. proc. Zamieszanie wokół OFE, raportu MAK oraz sytuacji na kolei złożyło się mocny spadek notowań. Ale zamiast wlepiać się w nieustannie drgające słupki warto by raczej rozważyć kwestię, co ze zmiany tychże słupków wynika?

         Niestety, wydaje się, że nic przełomowego. Pisząc "przełomowe", nie mam na myśli rzecz jasna powrotu do władzy PiS czy SLD i ich hegemonii w badaniach opinii. Chodzi mi raczej o gruntowne zreformowanie zostającego w tyle państwa. Widać, że wiele dziedzin szwankuje. W polityce zagranicznej świadectwem polityki rządu jest raport MAK, zwalający bezczelnie całą winę za katastrofę smoleńską na stronę polską. Słowo "całą" pragnę podkreślić jako kluczowe. Nikt nie jest bowiem na tyle głupi, aby rozgrzeszać nieudolny aparat państwowy III RP. I ja nie mam zamiaru go rozgrzeszać. Ale dla wszystkich piejących z nienawiści do leżącego na Wawelu Prezydenta pragnę przypomnieć, że tzw. "eksperci" prorządowi na początku wygadywali jakieś brednie o tym, że lot z 10 kwietnia był cywilny, a nie wojskowy. Kto chciał, uwierzył. A kto ma głowę na karku, to ma także własne zdanie. Ale ten przykład pokazuje, jak można nagiąć rzeczy oczywiste pod wpływem mniejszej lub większej niechęci do danej osoby. Ostatnio Sławomir Nowak był uprzejmy w rozmowie z Justyną Pochanke wyrazić nadzieję, że "tego typu zaniedbania w MON-ie się więcej nie pojawią". Pomijając fakt, że niechcący wsypał ludzi będących po swojej stronie barykady, to powiedział rzecz tyleż prawdziwą, co oczywistą. Zdaje się, że nawet w Konstytucji III RP (tfu!) widnieje napis, że "Prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi za pośrednictwem ministra obrony narodowej". Czyli za organizację lotu też raczej nie odpowiadała Kancelaria Prezydenta. Gdyby to Lech Kaczyński był ministrem obrony, a Bogdan Klich Prezydentem, ten zapis byłby w każdych establishmentowych mediach podany do wiadomości za pomocą nie mikrofonu, ale tuby (nomen omen). Po drugiej stronie mamy postępujące szaleństwo Jarosława Kaczyńskiego. Może jednak powinien go Klich zaprosić na kozetkę? Chociaż w tym wieku to pewnie nawet psychiatra nie pomoże. Co do OFE, to ta sprawa była na blogu poruszana już kilkakrotnie. W gruncie rzeczy widać gołym okiem, że machina państwowa zżera podatki obywateli nieodwracalnie. A na polski system emerytalny składa się mieszanka chyba wszystkich możliwych modeli, co jak widać przynosi opłakane skutki. Kolej również została objęta reformą, która ma za zadanie imitować konkurencję. Tyle, że "konkurujące" ze sobą spółki są zdaje się bez wyjątku państwowe. Dopóki nie będzie demonopolizacji rynku, to żaden minister z kwiatami czy bez kwiatów nie pomoże.

         Dochodząc do sedna tegoż wpisu, trzeba wyartykułować odpowiedz na pytanie, co daje spadek notowań PO? Czy z tego wypada się cieszyć? Oczywiście, teoretycznie tak, bo przecież logicznym jest twierdzenie, że skoro mamy fatalny i równie beznadziejnie rokujący na przyszłość rząd, to należy go w wyborach pogonić. Tyle, że tu, niczym góra lodowa wyrasta problem niewyobrażalnej słabości opozycji. Mamy co więcej sytuację, w której wszystkie ugrupowania parlamentarne miały lub mają udział we władzy. Wszyscy ci ludzie przy korycie byli i pokazali na co ich stać, lub co gorsza, nie stać. Czy któraś z partii ma alternatywną wizję gospodarki wobec PO? Wersję konserwatywną, czyli liberalną? Nie, nie ma. Czy PiS lub SLD ma przejrzystą i godną zaufania propozycję dla polskich finansów, emerytur, roli państwa w codziennym życiu? Nie, nie ma. Jednoosobową opozycję wobec rządu stworzył, z dobrym zresztą efektem, Leszek Balcerowicz. Partie nie opierają się na zapleczu eksperckim, dlatego jeden kompetentny człowiek jest w stanie więcej zdziałać na polu merytorycznym niż stado sowicie opłacanych członków "klasy próżniaczej". To nie jest pocieszająca konkluzja, ale chyba demokracja w obecnej, zwyrodniałej formule nic lepszego nie jest w stanie wygenerować.

         Konkludując, to czy i o ile komu spadnie ma już tylko wymiar symboliczny. Na pozytywne zmiany trzeba czekać, aż rozpadną się obecne dinozaury. To czego nie można zrobić, to dopuścić do władzy Młodych Socjalistów, Socjaldemokratów i innych skrajnie niebezpiecznych odłamów tej absurdalnej ideologii, ekologów, Zielonych. Drenaż portfeli obywateli musi się skończyć. Najpierw jednak należy chyba wziąć się do porządnej roboty uświadamiającej społeczeństwo. Bo żaden konserwatysta czy liberał nie dojdzie do władzy, jeżeli w ankietach 90% naszych rodaków będzie sie opowiadało za tym, że państwo ma im zapewnić świadczenia zdrowotne, oświatę i Bóg jeden wie co jeszcze. Może zapytajmy, czy państwo ma zapewnić jedzenie, albo kogoś do łóżka? Analiza takich wyników byłaby frapująca i obawiam się, że frustrująca...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka