Kolejka po alfabet...
Kolejka po alfabet...
Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
814
BLOG

Bo Nowej to Huty alfabet

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Kultura Obserwuj notkę 6

Miałem dziś okazję poprowadzić w Nowej Hucie (Muzeum PRL w dawnym kinie „Światowid”) spotkanie z Maciejem Twarogiem, poświęcone jego właśnie wydanej książce „Alfabet nowohuckiego przedmieścia”.

 
Maciej jest postacią świetnie rozpoznawalną w NH. Nie bez powodu: trzydziestokilkulatek, od wielu lat angażuje się w życie swojego miasta/dzielnicy. Kontrowersyjny, nie stroniący od ostrych wypowiedzi, zawsze zainteresowany tym, by Nowa Huta na mapie wyobraźni i symboli dzisiejszej i nieco dawniejszej Polski była traktowana serio i z szacunkiem.
 
Przez kilka lat był radnym Krakowa, z jego inicjatywy zorganizowano choćby pierwszy konkurs na komiks nowohucki, konkurs „Na Fundamencie Krzyża” (upamiętniający obronę krzyża w roku 1960). To Maciej był także pomysłodawcą Nowohuckiego Maratonu Filmowego (odbyły się cztery edycje), Święta Kopca Wandy, inicjatywy tożsamościowej J LOVE NOWA HUTA. To on stworzył nieistniejący już niestety „1949 Club” – miejsce, które miało być i przez jakiś czas było ambitnym nowohuckim klubem kulturalnym, z domową szarlotką, bez alkoholu, ale z własnymi wystawami i pokazami filmów.
 
Macieja poznałem zdaje się w roku 2005 – właśnie na jednym z Maratonów Filmowych w nowohuckiej Alei Róż. Pisałem wówczas do „Trybuny”, więc miałem gdzieś z tyłu głowy jego obraz jako „narodowca”. Ale stało się jakoś tak, że nasze drogi przecinały się później z mniejszą lub większą regularnością – zawsze, gdy pisałem teksty o Nowej Hucie był życzliwym, kompetentnym opowiadaczem. W pewnym sensie na moim obrazie i podejściu do NH (gdzie mieszkałem zresztą może rok) zaważyli w największym stopniu on i Adam Gryczyński, fotograf, twórca dwóch albumów, „Czas zatrzymany”, poświęconych „Nowej Hucie sprzed Nowej Huty”.
 
Maciej napisał alfabet: zadziorny, ale także pełen sentymentu, szacunku i zakorzenienia w „małej ojczyźnie”. To ważne – bo bywamy wyznawcami patriotyzmu „uogólnionego”: mówimy o rzeczach wielkich, a potykamy się o chodniki w swojej okolicy, mówimy o Polsce, a skrzeczy rzeczywistość nam najbliższa - i na to jesteśmy głusi.
 
Alfabet, jak to alfabet: A, B, C... aż do Ż. Właściwie to zazdroszczę Maciejowi, jako ktoś kto większość życia bywał to tu, to tam, tego zakorzenienia: wyrastania i wrastania w jedno miejsce, jego okolice, ludzi, klimaty.
 
Na spotkaniu było kilkadziesiąt osób – w większości ludzie młodzi. Dla mnie to symptomatyczne, to znak, że Maciejowi się udało – jest wiarygodny, choć pewnie nie każdemu w NH z nim po drodze. Jest także facetem z krwi i kości, który działa tu i teraz, nie kultywując różnych „świąt obolałej dupy” (określenie Kelusa), choć – czego potwierdzenie znajdziecie w „Alfabecie nowohuckiego przedmieścia” – o historii swego miasta dobrze pamięta. I tym także budzi mój szacunek – jesteśmy niemal równolatkami, z pokolenia które „na wejściu” do III RP określano jako „Generation X”: amorficzne, bez tożsamości... Itd. Jak się okazuje, była to po części bzdura – Twaróg, cały w dziarach, który w alfabecie pisze i o Bogdanie Włosiku, i o wódce i o Kreatorze, Cyganach, deskorolkach i siniakach pokazuje, że tożsamość – ma sens. Choćby taka banalna, z ławeczką przed blokiem, starymi znajomkami i coraz to nowymi troskami i radościami codziennego dnia.
 
PS. Na spotkaniu Maciej mówił, że chce się zająć jedną z ostatnich nowohuckich „białych plam” – żyjącymi tam przez lata, na siłę osiedlanymi Cyganami/Romami. Maciej, jeśli o mnie chodzi – daję dwie łapy, pióro i łeb do pomocy, bo temat kręcił mnie „od zawsze” – i zawsze stanowił mur nie do przebicia.

 

Zobacz galerię zdjęć:

Od lewej: Conso, szefowa Muzeum PRL, Maciej Twaróg
Od lewej: Conso, szefowa Muzeum PRL, Maciej Twaróg Ciężkie jest życie autora... ;-)

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura