coryllus coryllus
4067
BLOG

Cały ten syf Śródziemia...

coryllus coryllus Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 67

Zacznę od ogłoszenia, bo potem znów zapomnę. W sobotę 17 grudnia będę sprzedawał nasze książki na jarmarku Radia Wnet w dawnym budynku liceum im. Hoffmanowej., za hotelem Marriot. Jarmark zaczyna się o 9.00 a kończy około 14-15. Zapraszam. Będę miał nową, holenderską Szkołę Nawigatorów.

 

Coś mnie wczoraj podkusiło i poszedłem na wykład poświęcony chrześcijańskiej symbolice w twórczości Tolkiena. U nas na wsi to było, student taki dla dzieci to zorganizował i nawet przyszło trochę osób. Po wysłuchaniu wykładu wiem już na pewno, że w twórczości Tolkiena nie ma żadnej chrześcijańskiej symboliki, jest tam natomiast całe mnóstwo symboli bardzo od chrześcijaństwa odległych.

Zapamiętałem trzy i myślę, że one w zasadzie załatwiają całą sprawę i unieważniają jakąkolwiek dalszą dyskusję na ten temat. Oto cały świat Tolkiena został stworzony przez wymyślonego przezeń boga, którego imienia nie zapamiętałem. Ów bóg przekazał swoim podwładnym, jakimś niżej uorganizowanym istotom formułę tego świata i była to….uwaga….sekwencja dźwięków. Jaki, przepraszam związek może być pomiędzy sekwencją dźwięków, a frazą na początku było słowo, ono było na początku u Boga i Bogiem było słowo. Pomiędzy formułą muzyczną a słowem zieje przepaść nie do zasypania, tak jak pomiędzy diabelskimi skrzypkami wręczanymi pijanemu chłopu na rozstaju dróg, a kazaniem proboszcza z Lipiec Reymontowskich.

Kolejna sprawa to nazwa kopalni, w której urzędują krasnoludy. Do tej kopalni schodzi Gandalf z całą załogą i załatwiają tam jakieś sprawy.Właściwie jest to miasto podziemne, a jego nazwa jest taka sama jak nazwa góry na której Abraham miał ofiarować Izaaka -Moria. I to, według naszego wykładowcy, jest taka biblijna paralela. Jaka znowu do jasnej cholery paralela. Moria z Biblii to góra, a Moria z Tolkiena to dziura w ziemi. Z góry do nieba, gdzie jest Pan Bóg mamy kawałek drogi jedynie, a z podziemnego miasta do nieba jest bardzo daleko. Bliżej za to jest z tego miasta do miejsca gdzie urzędują stworzenia rozdające cudowne skrzypki na rozstajach dróg głupim chłopom.

Sprawa trzecia to pierścień. Ten jest u Tolkiena symbolem grzechu. Super, tyle, że w naszej kulturze pierścień nie jest symbolem grzechu, jest symbolem miłości po grób. I to w zasadzie tyle. Wiem, że nie zwalczę tego Tolkiena i ludzie dalej będą go lansować podpierając się kulawą wersją wydarzeń opowiadającą o jego katolicyzmie. Tolkien to urzędnik imperialny, a jego książki zaludnione są stworami z celtyckiej mitologii. I to widać gołym okiem, nie trzeba tu nic dodawać. Szukanie tam jakichś głębi, do tego jeszcze chrześcijańskich, to pułapka. Wpadają w nią ludzie z dysfunkcjami, które dość łatwo zdiagnozować, opisać i wykorzystać. Na koniec wykładu padło pytanie do prowadzącego – który bohater podoba mu się najbardziej? Gandalf oczywiście….jakiż inny bohater mógłby się podobać biednemu studentowi co po wsiach z wykładami chodzi.

Jedna rzecz mnie tam setnie ubawiła, ponieważ publiczność była w większości młoda, pan prowadzący ubarwiał swój wykład różnymi młodzieżowymi wyrażeniami i w pewnym momencie rzekł,że zanim te różne Gandalfy nie pojawiły się w Śródziemiu, to panował tam niezły syf. Ja myślę, że u nas też panuje. I będzie nadal panował, póki nie wyznaczymy sobie jakichś priorytetów i celów do osiągnięcia, w krótszej i dłuższej perspektywie. Cały ten syf Śródziemia będzie tu z nami….

Zmieniam teraz temat, bo nie ma co się dłużej dręczyć Tolkienem. Zajrzałem dziś rano na salon i przeczytałem notkę Kłopotowskiego. U niego jest jeszcze gorzej niż w tym Śródziemiu. Informuje nas pan Krzysztof, że przez tego cholernego Tumpa, kłamcę i dziwkarza, Putin zajmie Polskę, a jego żołnierze napoją swoje czołgi i samoloty w szczecińskim gazoporcie. Wywnioskował to pan Krzysieniek z tego, że Trump już zapowiada iż nie będzie się ochrzaniał w sprawie Tajwanu, który obiecał chronić, ale jeśli coś tam ugra od Chin to nie ochroni. Pod tekstem pana Krzysieńka wpisują się sami polityczni mędrcy z Lchlipem na czele, którzy potwierdza wszystkie panakrzysieńkowe rewelacje. Cóż ja na to? Jeszcze raz chciałem przypomnieć początek rządów Obamy, kiedy to Terlikowski już, już wznosił ręce do góry, żeby się poddać rosyjskim żołnierzom wkraczającym wskutek resetu na ziemie polskiej, a ludzie tacy jak Kłopotowski i Lchlip patrzyli z nadzieją w przyszłość, albowiem Yes we can...Dziś jest na odwrót, Terlikowski będzie się bronił do upadłego plastikowym nożem ukradzionym z telewizyjnej stołówki, a ci dwaj popadli w stupor i oczekują najgorszego. Wnioski z tego zachowania są oczywiste – nic się nie stanie i nic się nie zmieni, albowiem światowa polityka przestała chwilowo bezpośrednio nas dotyczyć. To znaczy znaleźliśmy się po właściwej stronie, dali nam fuchę w magazynie i mamy jeździć wózkami i przesuwać półki. I tak do momentu, kiedy coś się nie zmieni.O co więc chodzi Kłopotowskiemu i jemu podobnym? O to, że ich rola jako autorytetów politycznych dla maluczkich właśnie się skończyła. Być może nawet pieniążki na pisma, w których produkował się pan Krzysieniek zostaną cofnięte. Nie wiem tego z całą pewnością rzecz jasna, alegwałtowność z jaką ocenia on Donalda Trumpa mówi nam, że coś jest na rzeczy. Ja nie będę się teraz znęcał nad przenikliwością ocen pana Krzysztofa, bo ona, podobnie jak wartość tych ocen znana nam jest od dawna, ale zwróćcie uwagę na to, jak kształtują się podziały. A jak już zwrócicie to będziecie wiedzieć, co jest ich osią. Nie Donald Trump bynajmniej i nie Władimir Putin, a sprawy znacznie bliższe ciału.

Wzwiązku z poglądami politycznymi pobili się wczoraj ludzie kultury. Konkretnie zaś Olbrychski z Chodakowską. Oboje się znają i „lubieją”, ale coś im się stało na starość i pani Chodakowska, uczennica Siemiona i Grynia, starych komuchów, została pisówką, a pan Daniel światowiec i bon vivant doby Gierka, człowiek cały ulepiony z idei wolnościowych został przeciwnikiem PiS. Jasne jest dla każdego, że oboje ci państwo wyturlali się z jednego koszyka. Ich spory i różne przekładańce zaś nie mają dla nas tutaj, ludzi poszukujących prawdy na poziomie płyt tektonicznych najmniejszego znaczenia. One mogą mieć znaczenia dla Kłopotowskiego, Terlikowskiego czy jeszcze kogoś z tej, przepraszam za wyrażenie, drużyny pierścienia, a to z tego względu, że tam wśród nich liczy się każde „sławne” nazwisko. Ławka zaś jest krótka i wszystko co da się przerobić na „nasze” od razu zyskuje na wartości. Stąd też pyskówka pomiędzy Olbrychskim a Chodakowską zajęła topowe miejsca w portalach.

Wszystko to naraz przekonuje mnie, że możemy spokojnie zajmować się swoimi sprawami, bo nikt nam nie będzie przeszkadzał. Jedni nie będą przeszkadzać, bo zajmą się Tolkienem, inni bo zajmą się Trumpem, czyli prawdziwą, wielką polityką, na której się znają, a kolejni w ogóle nie skumają o co nam chodzi. Jeszcze raz więc powtórzę – góra stoi.

 

Chcemy wydać w nadchodzącym roku wielki i bogaty album o Sacco di Roma, czyli spaleniu Rzymu przez protestantów w roku 1527 i na ten projekt potrzebujemy pieniędzy, bo sam nie zgromadzę takiego budżetu. Autorem tej pracy będzie Tomek. Jeśli ktoś ma taką wolę niech pomoże. Oto numer konta:


 

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218


Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl i przypominam, że do 1 stycznia trwa duża promocja na niektóre tytuły. 

Targi Bytomskie odbędą się w przyszłym roku w pierwszy weekend czerwca, wszystkich już teraz serdecznie zapraszam


 

Przypominam, że nasze książki są dostępne w następujących punktach: księgarnia Przy Agorze, sklep FOTO MAG oraz księgarnia Tarabuk  

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości