crossopterygii crossopterygii
826
BLOG

Pani Renacie Rudeckiej-Kalinowskiej ten wpis dedykuję

crossopterygii crossopterygii Rozmaitości Obserwuj notkę 29

Szanowna Pani Renato,

 

czuję się zobowiązany udzielić Pani wyjaśnień, w związku z Pani komentarzem do mojego komentarza pod Pani wpisem. Masło maślane, więc zacytuję tylko Pani tekst, do którego chcę się odnieść:

 

"Dzięki.
Dziękuję i...zachęcam do założenia własnego bloga.

Przydałby się taki blog, w którym stawia się na nogi to, co postawiano na głowie.
Jedną stałą czytelniczkę i propagatorkę już Pan ma!"

 

Pani Renato, brakuje mi sił, i chęci pewnie też, do prowadzenia własnego bloga. Już tłumaczę dlaczego.

Jestem aktywnym budowlańcem (tynki, gładzie, malowanie, itp.) pracującym fizycznie, który z racji wieku (rocznik 1959) po 10-12- godzinnej dniówce, czuje się zmęczony. Łatwiej mi, po powrcie w domowe pielesze, kliknąć myszką na S24 i poczytać, niż samemu pochylać się nad klawiaturą. Wygodnictwem można to nazwać, tak przyznaję - jestem leniem. Zaniedbuję czasami fora, których uczestnikiem jestem. Fora tematyczne, naukowe, dotyczące fizyki cząstek elementarnych, astrofizyki, mechaniki kwantowej, paleoantropologii czy biblioznawstwa. Zaniedbuję czytanie "Science" lub "Nature", mimo iż kanałem RSS dostaję wszelkie nowinki. Czasem ograniczam się do przeglądnięcie sciencedaily.com z samymi abstraktami ważniejszych artykułów.

Brakuje mi sił, po prostu, choć stan zmęczenia fizycznego uważam za naturalny dla mojego organizmu.

 

Co do chęci, to rzecz jest bardziej skomplikowana. Aby Pani, mieszkance Krakowa, wytłumaczyć,posłużę się pewnymi skrótami, dobrze nam znanymi.

Z nostalgią wspominam czas, kiedy można było wejść do "Baryłeczki" na Sławkowskiej i przy literatce Cabernet podyskutować o literaturze Marqueza czy Joyce'a. Mozna było chodzić na DKF-y do Mikro, Maskotki czy Kultury i porozmawiać o nowości (wówczas) Felliniego - Amarcord lub zagłębić się w twórczość Wernera Herzoga (niezapomniane: Fitzcaraldo, Cobra Verde, Aguirre-Gniew Boży). Można było wejść wieczorem do Krzyżyka (Linia A-B) i pogadać z Jurkami (Trela i Bińczycki) choć tam i tak największą gwiazdą był węgorz w ladzie z zakąskami. Można było pójść do Vis-a-Vis i z Piotrem Skrzyneckim o "durnotach" pogadać.

Nie, to nie są wspominki czasów (słusznie) minionych, to są wspominki o ludziach, w których coś się tliło, coś kołatało i oni potrafili dać temu upust. A że przy wódce się to odbywało ? Jesteśmy Polakami !

Dzisiaj nie ma takich miejsc, czy to w knajpie czy w tramwaju/autobusie, dominują rozmowy o smartfonach, samochodach za grosze sprowadzanych z zagranicy i panienkach, które się właśnie zaliczyło. Piszę to jako budowlaniec, na codzień mający do czynienia z mieszkańcami tego kraju, tymi którzy stanowią jego oblicze.

Dlatego swoje chęci też postanowiłem skanalizować. Nie nauczę bandy debili myślenia. Mam wnuczkę, która właśnie rozpoczęła naukę w szkole podstawowej. Moją ambicją jest przekazać jej najwięcej ile się da, wiedzy którą sam zdobyłem. Tylko tyle i aż tyle...

 

Pani Renato, ukłony

 

J.K.

dotrzymuję słowa, zawsze...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości