Dawno, dawno temu, bo aż 13 maja, nasze media doniosły o rewelacjach rosyjskiego prokuratora. Oczywiście jak to u Orwella to co bylo w tak odległej przeszłości uległo przedawnieniu i trzeźwo myślący, inteligentni ludzie nie powinni sobie tym zaprzątać głowy, ale dla ludzi równie nieinteligentnych jak ja postanowiłem przypomnieć:
Te wstrząsające informacje ujawnił “Faktowi” rosyjski prokurator, który należy do zespołu badającego przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Słyszał zapis z czarnej skrzynki, rejestrującej rozmowy w kokpicie pilotów, z ostatnich 30 minut tragicznego lotu.
(...)
“Daj drugi, drugi… W drugą!” – słuchać podniesiony głos w kabinie. Rosyjski prokurator nie jest pewny, co to znaczy.
(...)
“Zawracaj!” – kolejny okrzyk. Tu specjaliści sądzą, że rosyjski prokurator coś źle zrozumiał. Mało prawdopodobne, by chodziło po prostu o zawrócenie samolotu.
(...)
“Ustawienie?” – pada pytanie. “Wysokość?” – za chwilę kolejne. Ale te słowa są już wykrzyczane. Mieszają się z odpowiedziami, ktoś krzyczy jakieś liczby, słychać szum, dużo niezrozumiałych słów…
(...)
Rosyjski rozmówca “Faktu” opowiada, że zamieszanie sięgnęło zenitu. “Trudno było cokolwiek zrozumieć, słychać było tylko krzyki” – opowiada. “I wtedy usłyszałem wyraźne, przerażające okrzyki: “Jezu, Jezu!”. I było po wszystkim. I koniec, tyle. Tylko tyle…” – mówi smutno.
Jedyne co by się zgadzało to te Jezu, pod warunkiem, że w języku rosyjskim Jezus ma coś wspólnego z kobietą lekkich obyczajów.