Kolejny katolicki mit upadł, cud Całunu Turyńskiego nie istnieje.
Całun Turyński nie jest Cudownym obiciem ciała Chrystusa, jest to dzieło wykonane w 1315 roku przez włoskiego malarza Giotto di Bondone. Wielu badaczy którzy do tej pory badali całun "nie zauważyli" podpisu na całunie "Giotto 15" . Dopiero Luciano Buso, jeden z ostanich ekspertów badający całun zinterpretował ten napis jako podpis wykonawcy. Oczywiście całun, próby wspólczesnych metod badawczych nie wytrzymywał już wcześniej. Już metodą węgla C14 prwaidłowo datowano płotno na lata 1260-1390.
Inne próby wykazywały na istnienie na płótnie substancji nieorganicznych wskazujących na użycie farb. Zawsze jednak znajdowali się badacze pokroju naszej profesor Maria Sobaniec-Łotowska badająca "cud" w Sokółce, którzy tak jak ona widzieli to co chcieli zobaczyć i stawiali znak zapytania nad podważającymi cud wynikami badań. Działali tak pomimo że nie wytrzymywał on próby zwykłej lgiki i podstawowej wiedzy medycznej. Jeśli miałby być to wizerunek zmarłego na krzyżu Chrystusa to nie byłyby możliwe wybroczyny z ran ponieważ krew po śmierci ulega stężeniu i jej wypływ nie jest możliwy. Jeśli zaś są te ślady na całunie i jest on prawdziwy to Chrytus nie zmarł na krzyżu więc podstawowy dogmat kościoła nie jest prawdziwy i cała ta wiara nie ma żadnego sensu.
Dziś, w obliczu wiedzy druzgocącej wszelkie takie matactwa kościół ostatecznie wycofuje się ze swoich zakłamanych tez i musi poświęcić całun dla utrzymania dogmatu śmierci Chrystusa na krzyżu. Dlatego nie protestuje juz przeciwko takim doniesieniom.
Kościół ma także za nic to że tyle sie wiary ludzi w ten całun zmarnowało i tyle ludzi bez sensu w to wierzyło. Jest to ciągłe marnowanie i niweczenie aktywności i wiary kolejnych pokoleń wyznawców kościoła katolickiego, wiary w jego kłamstwa.
Ciekawe też czym teraz będą się zajmować syndolodzy?