Dziś na tvn 24, drugie sniadanie, aktorzy, wypowiadali się na temat krzyży w szkołach. Jednomyślnie twierdzili, że krzyży w szkołach nie powino być, choć przynajmniej jeden z nich, jak określił, jest osobą wierzącą, ale jest z natury za mniejszością, która jest np. innego wyznania lub nie wierząca. Pomyślałem, że istnienie krzyża w szkołach jest tak oczywiste, jak tradycja narodu polskiego do walki o swoją niepodległość. Krzyż zawsze w historii Polski był kojarzony z określeniem własnej tożsamości. Polacy w dużej większości są katolikami, Polska jest naszym domem, i tak myślę, ktoś jest gościem w moim domu, lub urodził się w nim, i ma inne wyznanie lub jest nie wierzący, "wprowadza się" do "mojego domu", w którym na ścianie w pokoju wisi krzyż i każe mi go zdjąć, powiem tak, wara mu od tego krzyża, bo jest znakiem mej wiary, mej pamięci o tych walczących i ginących na Syberii, w Katyniu, znakiem pewnych wartości. Młody człowiek, powinien wiedzieć co oznacza krzyż dla Polaka. Problem jest w tym, że rodzina o tym znaku naszej wiary nie mówi nic, lub traktuje go, jako coś zbędnego i niebezpecznego. Niebezpiecznego, bo określa on pewne granice postępowania ludzkiego. Znak ten był, jest i będzie znakiem wiary polskiego społeczeństwa, szczególnie tych, którzy myślą o Polsce jak o własnym domu.
