Johnny Pollack Johnny Pollack
275
BLOG

ZLIKWIDOWAĆ SWOJEGO KISZCZAKA

Johnny Pollack Johnny Pollack Polityka Obserwuj notkę 5

 Dwie ważne postacie w polskiej historii XX w.: Józef Piłsudski i Lech Wałęsa. Co ich łączy? Obaj mieli ambicje. Chcieli odegrać ważną rolę w dziejach swego kraju. Los rzucił ich w wir ciekawych i niebezpiecznych wydarzeń. Obaj wykorzystali swoją szansę. Obaj mieli styczność ze służbami specjalnymi, choć Piłsudski tego chciał i niejako sam szukał „dojścia”, Wałęsa zaś wpadł w szpony. Co ich dzieli? Piłsudski szlachcic z Litwy. Wałęsa chłop, później robotnik. Piłsudski musiał wziąć władzę w wolnej Polsce siłą, Wałęsie ją podano. Ale nie to dzieli ich najbardziej. 

    Zarówno jeden jak i drugi nie chciał aby prawda o konszachtach ze służbami wyszła na jaw, wybrali jednak inne drogi do realizacji tego celu. Celu, którym było zatarcie śladów przeszłości. Lech Wałęsa szedł w zaparte – nie byłem agentem!  Nawet w godzinie próby jaką było wykonanie uchwały lustracyjnej przez Antoniego Macierewicza, wycofał oświadczenie dla PAP, w którym stwierdzał, że podpisał jakieś dokumenty. Wtedy z pomocą przyszli mu politycy, którzy postanowili obalić rząd. Niektórzy z nich nie chcieli także ujawnić swojej ciemnej przeszłości jak Leszek Moczulski. Udało się. Tajni współpracownicy, na czele z Wałęsą odetchnęli z ulgą. Wszystko wróciło do normy.

    Józef Piłsudski wybrał inną drogę. Także nie miał zamiaru się poddawać i ogłosić Polakom, że był agentem austriackim i niemieckim. Ale postąpił inaczej. Nie szukał poparcia u znających prawdę byłych oficerów austriackiego wywiadu. Gen. Zagórski nie był proszony przez niego o świadectwo moralności tak jak gen. Jaruzelski przez Wałęsę. Piłsudski postanowił… zlikwidować „swojego Kiszczaka”. Tym brutalnym sposobem odciął się od swej przeszłości. Pozostali, którzy znali wstydliwe fakty wiedzieli, że z marszałkiem nie ma żartów, więc nie ma się co wychylać.

    Jakże inaczej potoczyłyby się losy naszego kraju gdyby Lech Wałęsa zamiast być na pasku tajnych służb, zlikwidował szantażujących go generałów.

    Puśćmy wodze fantazji…

    Lech Wałęsa zostaje zaprzysiężony. Kilka miesięcy później gen. Kiszczak zostaje internowany i przetrzymywany w nieznanym miejscu. W tym czasie nieznani sprawcy podpalają jego dom. Po pół roku zostaje zwolniony po czym… przepada bez wieści. Gazety spekulują, że potajemnie opuścił Polskę, uciekł do Moskwy albo na Kubę. Gen. Jaruzelski w obawie, że on również może „zniknąć” w programie Moniki Olejnik odpiera zarzuty, że Wałęsa kazał „sprzątnąć” Kiszczaka. Znany z „propaństwowej” postawy minister Milczanowski udaje głupiego, gdy Tomasz Lis oskarża go o kierowanie grupą nieznanych sprawców, którzy spalili dom byłego szefa MSW i po nocach wydzwaniali do członków jego rodziny z pogróżkami. Po kilku tygodniach medialnej burzy sprawa ucicha i staje się jedną z zagadek III RP, do której po latach wraca już tylko Jerzy Urban na łamach tygodnika „NIE” oraz Ryszard Kalisz w „Kawie na Ławie” Rymanowskiego.

    A Wałęsa? Razem z Janem Olszewskim i Antonim Macierewiczem oczyszczają z agentów Sejm i Senat. Prezydent stawia tylko jeden warunek. Zostawiacie Mietka Wachowskiego i ks. Cebulę w spokoju. „Poza tym macie wolną rękę”.

    Tak mogło być…

 

    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka