deszczowy deszczowy
393
BLOG

Czego się boi ministra Mucha?

deszczowy deszczowy Polityka Obserwuj notkę 1

 Ostatnie próby ministry* Muchy przeniesienia Rosjan z Bristolu w miejsce oddalone od Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie wywołały pewne niesmaczne komentarze. Może jednak zamiast kpić i krytykować, warto  zastanowić się nad tym, czy słuszne jest bagatelizowanie starań pięknej Joanny od sportu. Może ona jedna dostrzegła ona to, czego nie widzą szarzy obywatele, "dziennikarze", politycy opozycji,  ani nawet blogerzy?

Pewną wskazówką mogą tu być słowa posła Kalisza, który powiedział, że Rosjanie przyłącza się do marszu 10 czerwca aby razem z uczestnikami pochodu złożyć wieńce. Być może tym razem  nie plecie andronów i rzeczywiście  coś jest na rzeczy. 

Moim zdaniem, gdyby to było szczere,  miło by było gdyby rosyjscy piłkarze pokazali, że solidaryzują się z tymi którzy pamiętają o dramacie z 10 kwietnia. Jak sądzę, taki gest spotkałby się z sympatią uczestników pochodu. Trudno też sądzić, że jakieś niebezpieczeństwo mogłoby grodzić rosłym chłopakom z Rosji ze strony moherowych staruszek i ledwo trzymających się na nogach radiomaryjnych starców, bo przecież, jak nas przekonują media, tylko tacy uczestniczą w pochodach. Niby jakaś babcia miałaby zaatakować zawodowego sportowca parasolką? No, nie żartujmy.

W czym więc problem? Czego się boi ministra Mucha?

Cofnijmy się w czasie do sierpnia 2010 roku i przypomnijmy sobie ówczesne wydarzenia pod Pałacem Prezydenckim. 

A teraz uruchommy wyobraźnie i zobaczmy taki scenariusz…

 

10 czerwca A.D. 2012 idzie, jak co miesiąc, pochód. Przyłącza się do niego grupa piłkarzy i innych przybyszy z Rosji. Razem składają znicze przed Pałacem Prezydenckim. 

Wtedy nagle pojawia się "radosna młodzież" która "świętuje demokrację". Czyli nawalone hordy pratformiano-palikociastego narybku. Jak można było zobaczyć na filmach których nie można było zobaczyć w "zaprzyjaźnionych" i "publicznych"  mediach, kulturowych źródeł które ukształtowały przyszłą elitę dwu partii wyrosłych z jednego pnia, należy szukać raczej w jurtach Dżyngis-chana lub  zagonach konarmii Budionnego, niż w naukach greckich filozofów, twórców cywilizacji rzymskiej czy rozważaniach chrześcijańskich teologów. 

Tak więc, czego można się spodziewać po mentalnych wychowankach Tuska, Niesiołowskiego czy Palikota? Co ich bawi? Z czego się śmieją?

Ci którzy chcieli zobaczyć widzieli, że niezwykle zabawne wydają im się kpiny z czyjejś żałoby. A czy to ważne z kogo się nabijają? Mohery już są nudne, więc może będą chcieć spróbować z kimś innym?

Tak więc pod pałacem są uczestnicy z pochodu razem z gośćmi z Rosji, zapalili znicze, postawili je na chodniku.  

Wyobraźmy teraz sobie wkraczający na  krakowskie przedmieście tłum w stanie po spożyciu i zażyciu, niosący  skonstruowany z puszek po piwie model "Kurska", albo rozrywający pluszowe lalki przedstawiające dzieci z Biesłanu czemu towarzyszyłyby radosne okrzyki "jeszcze jedno"?  Co bardziej aktywni zaczynają pokazywać wysokie standardy obowiązujące w partii-matce, sikając do postawionych właśnie zniczy.

Podobne zachowania spotykają się z głębokim zrozumieniem naszych "dziennikarzy" i "autorytetów moralnych"  widzących w takich performansach co najwyżej niewinne igraszki przynależne wiekowi młodzieńczemu. Ale czy podobnym zrozumieniem mogliby się wykazać krewcy i dumni Rosjanie? Jak by zareagowali? Jak opisaliby podobne wydarzenia towarzyszący im w tym czasie dziennikarze z całego świata (a na bank by tam byli)? 

Jeśli Joanna Mucha zobaczyła to wszystko oczyma swojej wyobraźni, to nie dziwmy się, że próbowała rozpaczliwie zapobiec jeszcze jednej katastrofie.

No… chyba, że… nie ma się czego bać, bo tamte wydarzenia z 2010 były zgrabnie wyreżyserowane, a że reżyserzy, producenci i aktorzy wciąż ci sami, to teraz też wszystko jest pod kontrolą. 

 

------------

 

* Tak, wiem, że to brzmi idiotycznie, ale skoro sama zainteresowana chce, żeby ją tak nazywać? Cóż, Volenti non fit iniuria, jak mawiali starożytni.

deszczowy
O mnie deszczowy

Deszczowy na twitterze Obrazki Wybrane “Słychać było dwanaście wściekłych głosów, a wszystkie brzmiały jednakowo. Nie było już żadnych wątpliwości, co się zmieniło w ryjach świń. Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać kto jest kim.” G. Orwell "Folwark zwierzęcy"(tłum. B. Zborski)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka