Wczoraj mnie poniosło ! Nie ukrywam, że byłem wkurzony wydarzeniami z 1. sierpnia w Warszawie, ale nie zamierzałem zabierać głosu w tej sprawie. Mnóstwo na ten temat napisano, po cóż więc jeszcze jeden głos nic nie znaczącego facecika z Bytomia. Gdy jednak przeczytałem tekst Janusza Wojciechowskiego " Nie wolno buczeć na cmentarzu. Co innego sikać na znicz...", to mnie poniosło !
Najpierw skomentowałem - przepraszam, ale muszę tak to nazwać - wypociny eurodeputowanego, a później niesiony falą "wkurzenia" sam popełniłem tekst, za który chcę przeprosić. Chcę przeprosić mojego salonowego przyjaciela - mam nadzieję, że się nie obrazi za to sformułowanie - Trescharchiego; chcę przeprosić również tych, którzy uważają, że w normalnym kraju - a takim jest bez wątpienia współczesna Polska - jest również miejsce dla tych, którzy są chamscy, niekulturalni, wulgarni. Napisałem w tym tekście - zacytuję samego siebie, choć to w złym guście - "(...) Szymon Ziółkowski winien wziąć w swe dłonie chamów buczących na Powązkach lub na Czerniakowie i walnąć nimi na odległość rekordu Polski, gdyż to są ni mniej ni więcej tylko MŁOTY ! Niech te MŁOTY na zawsze "wylecą" z mojej, naszej Ojczyzny !" Nie, Szymon Ziółkowski albo Anita Włodarczyk winni wziąć w swe dłonie owych chamów buczących na Powązkach i pod pomnikiem na Kopcu Czerniakowskim i walnąć nimi na odległość rekordu Polski, ale tak by nie "wylecieli" oni z Polski. Oni - niestety- też mają prawo tu być. Mają prawo buczeć, wyzywać, obrażać, gwizdać, demonstrować, pokazywać swój brak kultury nawet w takich miejscach jak Powązki. Oni mają prawo pouczać generała Zbigniewa Ścibor-Rylskiego, jak ma wyglądać "prawdziwy patriotyzm". Mają do tego prawo, tak jak ja mam prawo do nazywania ich chamami.
