Zastanawiam się nad klasą polityków. Ich zachowania bywają różne, ale jedno jest pewne - tylko im takie zachowanie uchodzi płazem. Różne stany "pogłosu" różne statusy uczelni - niemożliwe do uzyskania przez innych.
Tych ludzi łączy jedno. Aby uzyskać nominację z wyborów powszechnych, muszą uzyskać - poza głosami poparcia - akceptację kierownika komitetu wyborczego.
A już po uzyskaniu mandatu można im po prostu skoczyć. Ich zachowanie nie podlega żadnej krytyce, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za szkody spowodowane ich decyzjami.
Myślę, że warto zastanowić się nad ordynacją wyborczą, która z jednej strony gwarantuje immunitet z uwagi na pełnienie misji społecznej, ale też - z drugiej strony - pozwoli na odwołanie skompromitowanego mandatariusza.
Tu świadomie podkreślę - z pełnym poszanowaniem instytucji immunitetu.
Zdjęcie ilustracyjne z kampanii wyborczej, ogólnie dostępne w mediach sieciowych.
