Nienawiść ludzi chorych, małych, podłych i zawistnych, która przed laty zabiła Prezydenta Narutowicza potem wymordowała wielu Żydów w Jedwabnem dziś skierowała swoje „krwawe gały” w stronę „jaskiniowych antykomunistów”. Na fali rozpoczętej w 2005 roku walki o „rząd dusz” między obozem prawicowo-niepodległościowym a obozem Czerskich-Czekistów powstała gigantyczna masa ludzkiej małości, która na łamach Gazety Wyborczej rozlewała się po całym kraju. Szeregi armii Michnika zasilał każdy kto „odważył się” wyjść przed szereg normalności i rzucić „słownym kamieniem” w środowisko PIS. Żakowski, Najsztub, Olejnik czy Wojewódzki w setkach swoich programów gościli wielu psychicznie chorych z nienawiści ludzi od Niesiołowskiego, Palikota po Huberta H., którzy już wtedy przed laty publicznie wzywali do morderstwa braci Kaczyńskich.
Na efekty „Goebbels'owsko-Urbanowsko-Michnikowskiej” propagandy nienawiści nie musieliśmy długo czekać. Popiełuszko, Smoleńsk, Łódź.
Polityczne morderstwo działaczy PIS stanowi nowy etap w dziejach niepodległej jeszcze Polski. Cicha akceptacja, która dokona się na łamach organu Michnika i Waltera sprowokuje w nieodległej przyszłości nowych szaleńców, padną kolejne ofiary. Nie wierzcie dzisiaj w ich „krokodyle” łzy, widzieliście je już po 10 kwietnia. Dziś trzeba uderzyć w stół, wyjść na ulicę, demonstrować jedność i wzywać wszelkich zagranicznych przyjaciół o pomoc.
Polska po 10 kwietnia 2010 znajduje się na równi pochyłej. Uzależnieni od Rosji, odcięci od zachodniej pomocy, ostatni przedstawiciele polskiej niepodległościowej elity zostaną wyeliminowani z życia publicznego. Dokona tego armia „użytecznych idiotów” spod Krzyża, zorganizowana i skrzyknięta przez ludzi Michnika.
Polacy oszaleją z radości, przecież biją „złego Kaczo-Żyda”, prasa pochwali, Putin poklepie po plecach.
Tylko Polska zapłacze, ale jej już przecież...nie będzie...
