Wszystko jasne. Śledztwo trwające 10 miesięcy i zakończone 10 stycznia 2010 roku urodziło tzw. „Raport MAK” do złudzenia przypominający dobrą, sprawdzoną, radziecką szkołę propagandy ukończoną przez Adama Michnika czy Jerzego Urbana. Insynuacja, plotka, poszlaka powtarzana z odpowiednią pompą i w odpowiedniej ilości już według Goebbelsa stanowiła podstawę „gówno prawdy”. I taką oto nie „prawdę”, nie „szczyro-prawdę” ale właśnie „gówno-prawdę” podżyrowaną przez rosyjsko-polskie gazety, telewizje, radia i internetowe fora przekazali międzynarodowej publiczności generałowie z KGB.
Na oczach całego świata, zerwano z Polski ostatnie odzienie, związano ręce i brutalnie zgwałcono.
Donald Tusk patrzył.
