Drogi Bronisław Drogi Bronisław
523
BLOG

Psy szczekają, karawana jedzie dalej

Drogi Bronisław Drogi Bronisław Polityka Obserwuj notkę 30

Ludzie są różni. Pomijając płeć, wiek, urodę, czy intelekt, pewne cechy charakteru i uzdolnienia powodują, że jedni realizują się w strefie publicznej, innym pozostaje życie prywatne i anonimowość w "szerokim świecie". Nic w tym złego, ma to mnóstwo zalet. Nie bez przyczyny np. w 1825 car Rosji, a w 1977 król Rock&Rolla zaaranżowali własną śmierć, by móc cieszyć się spokojnym, anonimowym życiem.

Problem w tym, że niektórzy nie potrafią znieść własnej szarości, lub, ich zdaniem, sławy niedostatecznej. Reakcją na to jest żółć i nienawiść wylewane na tych, którzy zdobyli powszechne uznanie. Praktycznie każdy muzyk, który odniósł sukces, usłyszał, że jest złym człowiekiem, że się sprzedał i że gra "komercję". Niemal każdy pisarz uhonorowany tą, czy inną słynną nagrodą, musiał zaraz po jej otrzymaniu znieść wylanie na niego kubła pomyj. Czasem w związku z jego twórczością, częściej z jego własną osobą.

 

W społeczeństwie porażonym realnym socjalizmem tendencja ta jest szczególnie widoczna. Źle jest się wyróżniać. Źle jest być przedsiębiorcą, znanym sportowcem, muzykiem z dorobkiem, czy choćby adwokatem, albo lekarzem. A już w ogóle nie do pomyślenia jest, żeby z trudem wysławiający się elektryk z kaszubskiej wsi został Człowiekiem Roku Time'a, dostał Nobla, został prezydentem, a na wszystkich kontynentach miał za życia swoje place i ulice. Powinien całe życie być robolem, po czterdziestce dostać na talon Fiata 126, a z okazji pięćdziesiątki odbyć nim podróż życia na Węgry. Zresztą nikt nie ma prawa się wyróżniać. Jakimż skandalem i ogromnym niesmakiem było wspomnienie przez Angelę Merkel postaci Andrzeja Szczypiorskiego. Dziwny i przypadkowy traf, że prym w wyrażaniu zażenowania wiedli publicyści będący z zawodu pisarzami, którzy nie cieszą się sławą i poczytnością, jaką "powinni".

Czy Wałęsa ma problem? Czy rzeczywiście, jak stwierdził jeden z bloggerów, mógł być Kmicicem (przodek posła Gosiewskiego był płatnym pruskim agentem) a został Kuklinowskim? Nie. Wałęsa nie musi szukać porównań. Nie jest w końcu Kaczyńskim, Wyszkowskim ani Ziemkiewiczem. Jest Wałęsą i to wystarczy. Wałęsa to Wałęsa i dlatego został zaproszony na trybunę honorową na mecz Austria-Polska, a jego obecność musiał znieść fan talentów Benhałera i Perejro, który został zaproszony dlatego że piastuje stanowisko, jakie piastuje, a nie dlatego, że jest, kim jest.

Paszkwil o Wałęsie nie będzie zalegał w księgarniach. Będzie sprzedawał się dobrze, oczywiście jak na Polskę, gdzie nakład podstawowy jest niższy niż w Czechach. Znajdzie się dostatecznie dużo żądnych krwi frustratów, by poczytać, jak dwóch szczeniaków sika na pomnik. Ale realia się nie zmienią. Dalej Rębiechowo będzie miało Wałęsę za patrona (Gdańsk, jak zauważył w debacie przedwyborczej Kaczyński Większy, nie jest całkiem miastem polskim, bo PiS tu przegrywa), choć może znajdzie się jakiś bohater, który sprayem zdewastuje tablicę, dopisując "vel Bolka", lub coś równie głębokiego.

Jeśli Wałęsa dożyje, a Polska zagra na najbliższym mundialu z RPA, może być pewnym zaproszenia, by obejrzeć Polaków na żywo obok Mandeli, podobnej mu postaci, na którą murzyni skierowali już wszystkie możliwe bluzgi, ku uciesze pogrobowców Bothy.

według testu w skali od -100 do 100: tradycjonalizm: +15; wolność gospodarcza: +72; wolności obywatelskie: +38; Podobno oznacza to, że jestem minarchistą. Może. Bo z innego testu dowiedziałem się, że "moje poglądy nie odpowiadają żadnej istniejącej doktrynie politycznej". Tam [w Ameryce] jest ustabilizowana demokracja, w której można sobie pozwolić na dżentelmeńskie potyczki, a u nas jest Azja i towarzysz Oleksy (W. Cejrowski)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka