Prawo i Sprawiedliwość postanowiło wygrać przyszłe wybory w Warszawie, dołączając do niej 32 ościenne gminy. Przekazy dnia nie były gotowe, więc wczoraj nie usłyszeliśmy żadnych argumentów. Dziś marszałek Karczewski próbuje uzasadnić ten wyłącznie koniunkturalny i polityczny projekt dobrem mieszkańców. Projekt ustawy jest poselski, więc zapewne nie będzie konsultacji społecznych w celu weryfikacji zgodności woli suwerena a partii. Marszałek przypomina też, że mówił o tym już prezydent Lech Kaczyński. Problem w tym, że mówił on o wyłączeniu stolicy z województwa mazowieckiego, nie o przyłączeniu połowy Mazowsza do Warszawy. Wydzielenie to miałoby swoje uzasadnienie ekonomiczne, jednak przy niemal pewnym nowym podziale statystycznym województwa nie wydaje się już zasadne. W 2009 roku Mariusz Błaszczak, ówczesny szef warszawskiego PiS, chciał, by do wydzielonej Warszawy przyłączyć "zamożne miejscowości podstołeczne". Miało to na celu korzystniejsze wyliczenia przy unijnych dotacjach, patrząc na bogatą stolicę i biedniejsze peryferia województwa. To popatrzmy, jak z realizacją tych zamierzeń w przedłożonym projekcie. Z zestawienia dochodów gmin w całej Polsce, przykładowo:
Podkowa Leśna, 6,5 tys zł, 20 miejsce
Pruszków, 2,9 tys zł, 1898 miejsce
Piastów, 2,7 tys. zł i 2194 lokata
Takie dane na niespełna 2500 gmin. Podkowa Leśna się nie znalazła w granicach proponowanego miasta stołecznego i pozostanie autonomiczną wyspą, otoczoną ze wszystkich stron przez przyłączone, biedniejsze gminy. I tylko przypadkiem akurat w Podkowie Leśnej Prawo i Sprawiedliwość uzyskuje w wyborach najsłabsze wyniki z całego regionu...
