zdjecie tendencyjnie dane na początek wpisu zważywszy dynastyczny charakter władzy w tym kraju kontrastów. To centrum Moskwy
zdjecie tendencyjnie dane na początek wpisu zważywszy dynastyczny charakter władzy w tym kraju kontrastów. To centrum Moskwy
dry dry
1100
BLOG

Moskwa za dnia

dry dry Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

 

Moskwa za dnia, to przede wszystkim stanie w korkach. Wszyscy się pchają i nikt nikogo nie wpuszcza, trzeba wywalczyć sobie wiec miejsce, żeby wjechać z podporządkowanej ulicy. Dlatego można zaplanować maksimum 2 spotkania dziennie, inaczej nie ma to sensu i można w ogóle nie zdążysz na nie…A nikt tu nie będzie na nikogo czekał. Myślę, że ma to wpływ na biznes i jego efektywność. Dlatego kto może, posługuje się specjalnym oznakowaniem samochodu, przepustkami, legitymacjami, znakami, kogutami i sygnałami dźwiękowymi, aby mieć możliwość uprzywilejowanego parkowania, lub jazdy poza przepisami. Wydaje mi się, że podobne zwyczaje panowały u nas gdzieś we wczesnych latach 90tych…
Czasy powoli jednak się tu zmieniają. Byłem na 2 spotkaniach w stowarzyszeniach branżowych. Spotkanie w związku architektów naprawdę zapadło mi w pamięć, ponieważ spodziewałem się ludzi z doświadczeniem sowieckim i z nawykami z innych czasów, a tymczasem spotkałem ludzi młodych, dynamicznych i oczekujących od rządzących przemian i ścieżki dostosowania się do współczesnego świata. Ci młodzi ludzie spodziewają się dynamicznych zmian w ich otoczeniu. Nie wiem na jakiej podstawie, ponieważ wczorajsze  informacje o sukcesji władzy raczej tych oczekiwań nie potwierdzają. Sposób zarządzania ich krajem przypomina raczej republiki azjatyckie, gdzie władza od upadku ZSRR sprawowana jest niemal dynastycznie. Przejeżdżałem tez koło pomnika Majakowskiego, gdzie 30-go każdego miesiąca odbywały się spotkania opozycji. Władza rozwiązała ten „problem” tak jak to robiło się za komuny u nas: ogrodzono ten teren i na blaszanym płocie napisano - remont…
Przejeżdżając koło MID-u (Ministerstwo Inostrannych Deł), przypomniałem sobie mój pierwszy wyjazd do Moskwy, gdy pomyliłem samochody i wsiadłem nie do tego co potrzeba.  Nie były to czasy telefonii komórkowej. Wtedy też jeszcze  nie mówiełm po rosyjsku ani nie znałem liter (z literami mam nadal problem i nie czytam w tym języku). Kierowca zapytał chyba czy w ministerstwo, więc odparłem - "da". Zamiast do ministerstwa budownictwa pojechaliśmy do MID-u. Sprawa wyszła dopiero jak zacząłem robić prezentację...faceci spodziwali sie jakiś Niemców (kolega miał niemieckie nazwisko i był Amerykaninem,  więc qui-pro-quo trwało jeszcze parę chwil)
Kolejną szokującą dla mnie sprawą z jaką zapoznałem się podczas jednego ze spotkań to sposób naliczania opłat komunalnych za użytkowanie mediów  jaki jest tu. Przypomina to zdaje się czasy komuny.  Lecz cóż, nie mam zamiaru się martwić o ten gigantyczny kraj, niespecjalnie przyjaźnie nastawiony do swoich sąsiadów…
            Czekając na mojego spóźnionego kolegę (wiadomo, korki…) miałem okazję zwiedzić najbliższą okolicę hotelu. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że naprzeciwko znajduje się Anglikański Kościół św. Andrzeja (patrona Szkocji z resztą). Kościół jest czynny i pełni swoje funkcje po dzień dzisiejszy. Więcej o kościele znajdziecie TUTAJ. Na bramie wejściowej znajdują się znaki Anglii i Szkocji, co dodatkowo mnie zadziwiło. Wszedłem wiec do środka i oczywiście rzuciłem się na robienie zdjęć, a i aparat miałem tym razem ten właściwy. Od razu podeszła do mnie „ochrana”, której zadałem niezbyt chyba mądre pytanie : A skąd wzięli się tu Anglicy, ponieważ odpowiedź była jak najbardziej logiczna: „Z Anglii, przyjechali tu jeszcze za cara”. Rzeczywiście kościół jest wzniesiony w manierze XIX-wiecznego neogotyku. Jak wyczytałem w opisie, ufundowała go gmina szkockich kupców. A ostatnia caryca, Alexandra była wnuczką  królowej Wiktorii, coś wiec w tym wszystkim jest…
            To nie koniec jednak niespodzianek. Potem zawitałem na osiedle wyjęte żywcem z USA. Nie ukrywam, że widziałem o tym, jednak osiedle to ciągle się rozrasta i powoduje to złudzenie znalezienia się w jakimś innym, nierealnym świecie, jakby w wehikule przenoszącym człowieka na inne kontynenty. Obecnie osiedle to liczy kilkaset domów. Myślę, że to tylko w Rosji jest możliwe, kraju kontrastów. Klientela osiedla to parszywie bogaci ludzie, obracający jakimiś nieprzyzwoitymi pieniędzmi, będący zalążkiem klasy średniej tego biednego kraju należącego do bogatych ludzi. Udało mi się spędzić tam dosyć udany dzień i rozwiązać wiele bieżących problemów, które można "reszit'" tylko podczas spotkania bezpośredniego.
Tak wiec mogłem spokojnie wracać. Jednak…spotkała mnie spora niespodzianka, niestety bolesna – gigantyczne korki. Zamiast spokojnie nocować w domu, spędziłem jeszcze jeden dzień w hotelu koło lotniska ponieważ spóźniłem się na mój lot…Nieźle wkurzony spędziłem czas na blogu i robiąc zdjęcia przez okno. Tak powstał wczorajszy wpis.
Następnego dnia byłem jednak czujniejszy i zdążyłem na czas. Z tej podróży pozostały mi mieszane uczucia. Z jednej strony czuję radość z udanych spotkań, a z drugiej zdziwiła mnie moja niefrasobliwość, ponieważ zawsze byłem przewidujący i zapobiegliwy. A przecież mam też doświadczenie podróży w nieprzyjaznych krajach. Jak to się stało, ze nie zdążyłem???

Zobacz galerię zdjęć:

MID - Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Ciekawy budynek z symboliką ZSRR(sierp i młot). Byłem kiedyś w tym budynku...
MID - Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Ciekawy budynek z symboliką ZSRR(sierp i młot). Byłem kiedyś w tym budynku... jak sie dowiedziałem, Stalin chciał mieć budynki podobne do Empire State Building...to są tzw "wysotki" i jest ich 7 w centrum. Kościół Anglikański widziany ode mnie z okna Herby Anglii i Szkocji na bramie... Kościół z ziemi :) solidny neogotyk... ciekawa wieżyca...prezbiterium niczym St. Paul Cathedral Church... ano właśnie..prezbiterium... rzut oka na Kreml z okna. zaraz będzie z zoomem... teraz bliżej :) trochę więcej widac? cerkiewka z góry...piękna.. a tu nispodzianka odkryta rankeim. remoncik dachu...prawdziwa fucha... moja uliczka, cichy zaułek w ścisłym, historycznym centrum Moskwy... ciekawa letnia rezydencja z XIX w. teraz butik wprojektanta mody. Fajni goście, mogli tu zbudowac apartamentowiec... zasuwamy po Moskwie, na razie bez korków... domy bogatych kupców, pamiętajmy, że za czasów carskich elita żyła w Petersburgu, blisko dworu...tu była prowincja... cóż za fasada...bogata...XX w.здание Ссудной казны (1913-1916 г.) dawniej dworzec Witebskij, dziś Białorusskij... Twerska... ależ cerkierki wszędzie...większość ocalała cudem, ponieważ były w nich muzea lub magazyny... dwa swiaty - carski i komunistyczny...czasem się przenikają na zdjeciach... i tak sobie jeżdżę fotografując...a w oddali - wieża telewizyjna. za komunistycznych czasów była na górze słynna restauracja... Carski Hippodrom...te obrzydliwe litery...kolumnadę postawiono za Stalina... rzeczona kolumnada... detale w starej części hippodromu... cud, że nikt tego nie zakrył leninem za komuny... albo stalinem, czy skotopogannoj... w oddali łuk triumfalny powstały po zwycięstwie nad Napoleonem... klęska Napoleona przypieczętowała koniec Księstwa Warszawskiego. Zaczęła się epoka Królestwa Kongresowego...kraj priwislanskij. Moskwa rośnie w górę... a dzielnica amerykańska w szerz... ;))) typowa moskiewska architektura :))) mama i papa doma... tak się mieszka po rusku... a po pracy można sie w pobliżu pomodlić... to jest nie-do-uwierzenia, ale to jest dacza jakiegoś gangsta...źle trafił - chata do rozbiórki... dobra, spadam na lotnisko, lecz nie zdążam... widok na lotnisko z okna hotelowego...pocieszam się tym, że kiedyś zginął tu biskup katolicki, chyba w roku 2001 przyjechał objąc tu diecezję katolicką, ustanowioną przez Jana Pawła II odnalazł sie po 2 tygodniach właśnie w tym hotelu...nic nie pamiętał...rozumiem go...
dry
O mnie dry

"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości