dziaberlak dziaberlak
712
BLOG

Dlaczego - okiem studenta - studia muszą być płatne

dziaberlak dziaberlak Polityka Obserwuj notkę 27

 

Studia, studia i po studiach. Najnowszy projekt autorstwa Platformy wydaje się być dziwny. Raz, że wypływa zaraz po wyborach co budzi pewne sprzeczne odczucia, z jednej bowiem strony Platforma zawsze mówiła o płatnych studiach, z drugiej wydaje się jakby celowo ukrywała to przed żartem europarlamentarnym. Nie czas gdybać bo od gdybania nigdy nic się nie zaczyna, lepiej zastanowić się nad samym pomysłem, z którym wiążą się pewne konsekwencje.

 

Po pierwsze w Polsce mamy do czynienia z dość niejasną regulacją Konstytucyjną naszych praw do nauki. Samo sformułowanie „prawo do nauki” budzi spory na gruncie doktryny, jednak jak to bywa z takimi sporami, są one zupełnie bezproduktywne, zaś stanowią całkiem niezłą pożywkę dla starć lewicy z prawicą. Problem jest innej natury. Regulacja bowiem wygląda tak:
(1) Każdy ma prawo do nauki. (art. 70 pkt. 1 Konstytucji)
(2) Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. (art. 70 pkt. 2 zd. 1 Konstytucji)
(3) Czyli każdy ma prawo do bezpłatnej nauki w szkołach publicznych.
(4) Ale ustawa może dopuścić świadczenie pewnych usług edukacyjnych przez szkoły wyższe za odpłatnością. (art. 70 pkt 2 zd. 2 Konstytucji)
Czyli dochodzimy do następującego stwierdzenia:
(5) Każdy ma prawo do bezpłatnej nauki z wyłączeniem nauki w szkołach wyższych (wszak nic nie stoi na przeszkodzie aby „pewne usługi” obejmowały przedmiotowo wszystkie usługi oferowane przez szkoły wyższe, wydaje się również, że słowo „pewne” nie może zawężać zakresu do „mniejszości” usług, bowiem chodzi tu raczej o wskazanie w ustawie konkretnych usług).
Czyli tak naprawdę nie mamy konstytucyjnie zagwarantowanej bezpłatnej nauki w szkołach wyższych.

Po drugie sam fakt bezpłatności może budzić pewne wątpliwości. Czy bezpłatna oznacza pozbawiona opłat za możliwość czy też raczej z wyłączoną odpłatnością za wszystkie usługi w ramach danych świadczeń? Czy bezpłatność oznacza, że mamy prawo do żądania darmowych podręczników albo przynajmniej żądania aby nikt od nas nie wymagał kupowania autorskich podręczników? Wydaje się, że słowo bezpłatna należy rozumieć w bardzo wąskim zakresie – chodzi tutaj o bezpłatność świadczenia. Bezpłatność opieki zdrowotnej polega na tym, że możemy korzystać z leczenia w ramach pakietów bez ponoszenia opłat. Jednak koszty realizacji recept są ponoszone właśnie przez nas. Czyli bezpłatność nauki musi być rozumiana jako nie pobieranie opłat za możliwość studiowania.

 

Po trzecie studia w Polsce znacząco tracą na wartości. Studenci często nie zdają sobie sprawy, że ich tytuł magistra nic nie będzie wart (bo co pracodawcę obchodzi, że świeżo upieczony magister historii przez ostatnie 5 lat dostawał stypendium naukowe za dogłębne pobieranie nauk o Piastach polskich? Albo że studiował dzień w dzień każdą gałąź prawa skoro w gruncie rzeczy nic nie potrafi?) i zamiast zdobywać doświadczenie zawodowe marnują mnóstwo czasu na studiowanie dwóch zupełnie nikomu nieprzydatnych kierunków. Czasem wystarczy jeden kierunek. Często student zasłania się tym, że uczy się w związku z czym nie może połączyć tego z pracą. O ile student politechniki ma rację, trudno łączyć 5 dni zajęć od rana do późnego wieczora z jakąkolwiek pracą (w domu przecież trzeba realizować jakieś projekty) o tyle student uniwersytetu na uczelni zazwyczaj spędza 2-3 dni w tygodniu, przy czym dzień jest tutaj rozumiany jako 4-5 godzin. Czyli właściwie nie robi nic pożytecznego. Mit nauki w domu pryska kiedy przychodzi sesja i okazuje się, że 80% studentów nie rozumie podstawowych kwestii.

 

Po czwarte, a w związku z trzecim, student po wypluciu go przez Uczelnię, jest bezużyteczny na rynku pracy. Ile narzekań w internecie jest na sytuację biednego studenta. Jak trudno znaleźć pracę! Pracodawca wymaga dwóch a czasem trzech lat doświadczenia zawodowego! Skąd niby pilny student ma mieć takie doświadczenie? Ja zapytam się inaczej – jak to jest możliwe, że student doświadczenia nie ma. Sam studiowałem przez pewien czas jeden kierunek, od dwóch lat studiuję prawo. Mam prawie 2,5 roku doświadczenia zawodowego (studia dzienne) a stypendium naukowe też było zawsze. Czyli jednak da się. Niestety większość studentów tego nie rozumie i woli obijać się w domu, tudzież przepijać wszystko co rodzice przysyłają i jest super. Więc o co im chodzi?

Po piąte i w końcu dochodzimy do meritum. Pomysł z odpłatnością za drugi kierunek wbrew pozorom jest dobry. To swoisty wentyl bezpieczeństwa przed nadprodukcją ogromnej rzeszy nikomu niepotrzebnych absolwentów. Można wprowadzić pewien sposób na motywowanie najlepszych – otóż, to co student wyda na drugi kierunek, mógłby sobie (podkreślam – sobie a nie swoim rodzicom!) odliczyć od podatku.Wtedy studiowanie drugiego kierunku byłoby dla tych najzdolniejszych bezpłatne. Oczywiście w przypadku Politechniki będzie to dość skomplikowane przez wzgląd na to o czym mówiłem, ale mimo wszystko da się.

Po szóste i kończące uważam, że studia powinny być płatne w całości. Po prostu studenci powinni płacić podatek mniejszy o tyle ile wydają na studia ze swoich pieniędzy. Niech to ich motywuje do szukania doświadczenia. Niestety ale studia, to co czynią najlepiej, to produkują masy zupełnie niewykształconych i nieprzygotowanych do wejścia na rynek pracy bezrobotnych. I dziwić się potem, że hasła socjalistyczne mają racje bytu.

 

P.S. Studiuję dziennie i najpewniej obejmie mnie pomysł pani minister.

dziaberlak
O mnie dziaberlak

"O strzeż się, synu, Dziaberłaka! Łap pazurzastych, zębnej paszczy!" Nie, to nie o mnie. Niestety.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka