Do wyborów został tydzień, czas więc na podkręcenie do maksimum antypisowskiego skowytu i histerii. Tymczasem jutro mija termin na dopisanie się do listy wyborców, jeżeli ktoś będzie głosował w innym okręgu niż okręg zameldowania. Osobiście - tłumów nie widziałem.
Dziś rano wykonałem tą czynność w urzędzie miasta jednej z dzielnic Warszawy. Ponieważ pamiętam tłumy z czasu wyborów prezydenckich z 2010 r. lojalnie uprzedziłem w pracy, że mogę się spóźnić. Tymczasem - zaskoczenie. Ludzi w urzędzie sporo (nie mogłem dostać długopisu - okazuję się, że najdłużej czekałem właśnie na mazidło), ale - patrząć przez ramię - widziałem, że naród załatwia inne sprawy.
Trochę to dziwne, bo jak na tyle straszenia, szczucia, spotów, okładek "Wprost", marsowych min premiera, ministrów, marszałków, autorytetów - dziwna błogość i powszechny "tumiwisizm".
Dziś w "Przekroju" w rozmowie z Miecugowem "wojną domową, anarchią i bojkotem" straszy Lech Wałęsa. Nie wiem kto miałby kogo zbojkotować, bo tej akurat gazetki nie kupuję, a dla fobii Wielkiego Mędrca wyjątku nie zamierzam robić, więc z lenistwa zadowalam się przedrukiem za jednym z portali - ale nie pamiętam, aby po podwójnej wygranej Kaczyńskich z 2007 świat się zawalił. Więcej - miał się zupełnie dobrze, choć przypisać tego PIS-owi też z czystym sumieniem nie mogę.
***
W sobotę miałem spotkanie rodzinne na grillu u brata w Ząbkach. Od tematu zdrowia dzieci (oboje mamy po dwie sztuki - chłopaka i dziewczynkę - i to urodzone mniej więcej w tym samym czasie), po kilku głębszych zeszło na sprawy polityczne. Jako że wszyscy w rodzinie głosujemy raczej zgodnie (noo, przynajmniej z tej linii - po mieczu), więc na spór raczej liczyć nie można było.
Ale brat powiedział ciekawą rzecz (firma którą prowadzi, ma zlecenia m.in. na budowie Stadionu Narodowego):
- Wiesz z PO jest tak, że ludzie mogą na nich zagłosować, bo z nimi można się "dogadać" w różnych sprawach - pod stołem oczywiście i za odpowiednią opłatą. Z PIS ten numer mógłby nie przejść. A wiesz ile osób - zupełnie w porządku - żyję tylko w ten sposób, bo inaczej się zwyczajnie NIE DA, bo to państwo NIE DZIAŁA, a naprawa może zająć lata, przez które jakoś trzeba żyć?"
Przyznałem, że rzeczywiście nie wiem dokładnie, choć wyobraźnia podpowiada, że całkiem sporo.
***
Nawet jak na niego - młodszy brat miał minę bardzo zafrasowaną. Aby nie psuć atmosfery - pewnych pytań nie zadałem.
wybory.wp.pl/title,Wygra-PiS-bedzie-wojna,wid,13854184,wiadomosc.html
