Bardzo ogólnie rzecz ujmując - bez sensacji. Dwaj faworyci przedwyborczych sondaży istotnie otrzymali największą liczbę głosów i to oni w II turze ubiegać się będą o prezydenturę.
Kiedy zaś bliżej zestawi się medialne prognozy z wynikami wyborów, po raz kolejny wyjdzie na jaw, że sondaże jednak nie do końca odzwierciedlają rzeczywistość.
Bodaj największe tego potwierdzenie dał Janusz Korwin-Mikke, którego podczas kampanii zaliczano do tzw. planktonu, wróżąc mu wynik na granicy błędu statystycznego. Tymczasem lider Wolności i Praworządności otrzymał 2,48% głosów i uplasował się na IV miejscu (po Br. Komorowskim - 41,54%, J. Kaczyńskim - 36,46% i G. Napieralskim - 13,68%). Niespodzianie wyprzedził m.in. W. Pawlaka (1,75%), A. Olechowskiego (1,44%) i M. Jurka (1,06%) - kandydatów bez porównania częściej niż on goszczących w telewizyjnych i radiowych programach publicystycznych.
Inna sprawa, że J. Korwin-Mikke od dłuższego czasu staje się swoistą gwiazdą Internetu i przede wszystkim tam koncentruje się w szukaniu poparcia. Pierwszy sukces odnotował przed trzema laty, zwyciężając w konkursie na polityczny blog roku (www.korwin-mikke.blog.onet.pl), w którym jurorami byli internauci. Natomiast ostatnio stale utrzymywał się w czołówce internetowych sond przedwyborczych, zamieszczanych przez największe i najczęściej odwiedzane portale (gdzie, czego już chyba nie trzeba dodawać, także decydują internauci). Ponadto niemałą popularnością cieszy się UPR-TV, wirtualna telewizja eks-ugrupowania Korwin-Mikkego, a filmy z jego videobloga biją rekordy oglądalności również na YouTube'ie.
Czymś podobnym nie może się niestety pochwalić dr Kornel Morawiecki. Niestety - bo (po pewnych rozważaniach*) na niego oddałem swój głos w I turze i jest mi trochę przykro, że jemu właśnie przypadło zamykać listę dziesięciu kandydatów. Ale o Morawieckim przy każdych niemal wyborach, w których stratował, jego przyjaciele z Solidarności Walczącej dobrotliwe żartowali: Kornel jak zwykle idzie na wybory z kanistrem benzyny. I nie ma tu rzecz jasna mowy o jakichkolwiek terrorystycznych zapędach, co kłamliwie imputował SW i Morawieckiemu w stanie wojennym Jerzy Urban & spóła. Chodzi o szeroko pojęte przygotowanie kampanii wyborczej (już nawet nie tyle od strony finansowej, ile logistycznej etc.). Tak, to był zawsze mankament dr. Kornela Morawieckiego (a może także jego zwolenników, kolegów z podziemia, a przede wszystkim współpracowników?) - i nie inaczej sprawa wyglądała do wyborów z 20 czerwca. Brak blogów w takich miejscach jak Onet.pl czy Salon 24 (Pawlak i inni jakoś mogli!), nie mówiąc o - wzorem JKM - wirtualnej telewizji bądź kanale na YouTube'ie. Poza tym ograniczenie się niemalże wyłącznie do kiepskiej, miejscami wręcz chaotycznie zorganizowanej, strony internetowej (www.kornelmorawiecki-razem.pl) i osobistego rozdawania ulotek na Rynku we Wrocławiu - oto ów metaforyczny kanister.
Ale największą porażką niezłomnego opozycjonisty Kornela Morawieckiego może być nie zajęcie ostatniego miejsca w minionej I turze wyborów prezydenckich. Znacznie bardziej obawiam się, że po pięciu minutach zaistnienia, jakie otrzymał dzięki przysługującym każdemu kandydatowi spotom wyborczych, znowuż zostanie popchnięty w ciszę niepamięci. A byłby to najpodlejszy żart historii najnowszej. Dzięki bowiem takim ludziom jak on i jego rycerze z nie rozpracowanej nigdy przez SB Solidarności Walczącej w lwiej części zawdzięczamy obalenie totalitaryzmu komunistycznego. Zapomnieć o tym i myśleć, że komunę rozwalił sam li tylko Wałęsa przy asyście Michnika (którzy spijają teraz całą śmietankę)??! To tak jakby twierdzić, że II wojnę światową wygrali Czterej pancerni z udziałem kapitana Klossa (oni też, można rzecz, spijają śmietankę: telewizje emitują te filmidła na przemian do wyrzygania, a ekranizację "Kamieni na szaniec" widziałem dwukrotnie w swoim dwudziestokilkuletnim życiu - przy czym raz z kasety VHS).
* Przed I turą miałem mały dylemat: Korwin-Mikke, Morawiecki czy może od razu Kaczyński? Korwin-Mikkego odrzuciłem, bo przeczuwałem, że będzie z nim nienajgorzej po tym, co obserwowałem w Internecie. Kaczyńskiego zostawiłem na II turę. Teraz widzę, że przewaga Komora nad Jarkiem jest zdecydowanie mniejsza niż głosili prorocy z SMG/KRC, CBOS-u i in. Dlatego Każdą / Każdego, kto podziela moje poglądy, proszę, aby nic Jej / Go nie powstrzymało przed pójściem do lokali wyborczych 4 lipca (łatwo zapamiętać tę datę ;) ).