Debiut literacki Lecha Lewandowskiego - Posłańcy świętego Floriana
Debiut literacki Lecha Lewandowskiego - Posłańcy świętego Floriana
ebooki ebooki
58
BLOG

Lech Lewandowski o trudnej pracy strażaka

ebooki ebooki Kultura Obserwuj notkę 0

Żołnierz, uczestnik misji irackiej, za namową i wstawiennictwem ojca, oficera straży pożarnej, odchodzi z armii i podejmuje służbę w powiatowej komendzie Państwowej Straży Pożarnej. W tym samym czasie dochodzi do zmiany na stanowisku komendanta powiatowego PSP. Główny bohater chce się urządzić w nowych dla siebie realiach, co nie bardzo mu się udaje, zarówno pod względem służbowym, jak i osobistym. Natomiast nowy komendant staje wobec obowiązku wyjaśnienia czy rzeczywiście w komendzie dochodziło do nadużyć. Osadzona we współczesnych realiach, książka ta ukazuje, poprzez osobiste doświadczenia bohaterów, którzy są odważnymi ratownikami, ale też mają swoje słabostki, strażacką służbę bez patosu.

Autor o swojej książce:

Nigdy jednak nie brałem się za napisanie książki. Dlaczego? Trudno powiedzieć, bo pewnie powodów znalazłoby się przynajmniej parę. W każdym razie obecnie, po ponad dziesięciu latach spędzonych w środowisku strażackimi, pisząc o nich w miesięcznikach „Przegląd Pożarniczy”, „Strażak” czy „Przegląd Obrony Cywilnej”,  zabrałem się za napisanie, w sposób możliwie lekki i pozbawiony  „zadęcia”, książki o strażakach. Czy udało mi się zrobić to niebanalnie i tak żeby „dało się to czytać?” Odpowiedź należy, jak zawsze, do Ciebie, Czytelniku.

 

Funkcjonowanie każdej formacji mundurowej oparte jest na regulaminach, rozkazach, dyscyplinie etc. i tak też jest w przypadku strażaków. Ale przecież życie jest wielobarwne, niesie z sobą rozmaite zachowania i zdarzenia, wymykające się obowiązującym kanonom. Dlatego warto zajrzeć za ten oficjalny wizerunek i  przekonać się, że ci, którzy ratują przed pożarem czy powodzią, mają także swoje problemy, słabości, wady. Stać ich na czyny wzniosłe, ale też nie są pozbawieni  rozmaitych ułomności. Ta książka ukazuje etos służby strażackiej, ale też jest opowieścią o zwykłych sprawach i ludziach. A że  jest tu miejsce na miłość, przyjaźń, zawiść, ale i poświęcenie, i że w dodatku wszystko to doprawione jest szczyptą humoru, więc pewnie jest to dobra propozycja dla tych, którzy szukają czegoś lekkiego „do poczytania”.

Fragmenty z książki:

Jeszcze zanim ekipa strażaków dojechała na miejsce zdarzenia, odezwał się głos w radiotelefonie. Zgłosił się dyżurny, aspirant Robert Koteras.
- Co tam znowu? – rzucił Rogucki. – Czyżby samo zgasło i możemy wracać do remizy?
- Tak dobrze w straży to jeszcze nie ma, panie kapitanie. Dzwonię tylko, żeby poinformować, że oprócz was, do akcji zadysponowaliśmy ochotników.
- Tak? Skąd?
- Z Janowic, bo to najbliżej, no i mają drabinę mechaniczną. Pewnie się wam przyda druga drabina, bo podobno trzeba prowadzić ewakuację.
- W porządku. Od przybytku głowa nie boli, ale... Zaraz, zaraz, nie przypominam sobie żebym prosił o takie wsparcie.
- To jest decyzja zastępcy komendanta powiatowego.  
- Brygadiera Sokolnickiego?
- Powiedział, że ten pożar wybuchł na trzecim piętrze poniemieckiej kamienicy, więc trzeba się liczyć z dodatkowymi trudnościami – relacjonował Koteras. - I jeszcze żeby wam przekazać, że on zna ten budynek. Są tam drewniane i wąskie klatki schodowe. Dlatego możecie mieć problemy z podciągnięciem węży klatką schodową. Zwłaszcza, że  podobno jest duże zadymienie, więc trzeba będzie działać w aparatach.
- Sam wiem, co należy robić – warknął Rogucki, który w jednej chwili stracił dobry humor. - A Sokół skąd niby ma te informacje ?
- Nie wiem, nie zwierzał mi się. Ale zapowiedział, że przyjedzie do was.
- A nie mówił przypadkiem po co? Chce nam pomagać trzymać sikawkę?

- Zaraz będą podawać wiadomości – zwróciła się do Grażyny. – Słuchaj uważnie, może coś jeszcze powiedzą o tym pożarze, a ja w tym czasie podzwonię żeby poszukać Sokolnickiego. Pewnie już wrócili z tej akcji... Muszę go łapać, bo Marczak znowu gotów się pieklić, a ja nie mam ochoty tego wysłuchiwać.
Rzeczywiście, spiker już na początku serwisu poinformował o tragicznym pożarze i pozostawiających sporo do życzenia działaniach służb ratowniczych. Grażyna zamieniła się w słuch chłonąc każde słowo.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że już poprzedniego dnia wieczorem w jednym z mieszkań w tym budynku wybuchł groźny pożar. Z relacji mieszkańców wynika, że strażacy zlekceważyli to zgłoszenie, a lokatorzy sami ugasili ogień. Kilka godzin później, w tym samym mieszkaniu, ponownie pojawiły się płomienie. Tym razem jeszcze groźniejsze, są ofiary śmiertelne. W pożarze śmierć poniosło małżeństwo – wyrecytował spiker pełnym powagi głosem, po czym przeszedł do kolejnych krytycznych uwag:
Także sama akcja ratownicza pozostawia sporo do życzenia. Osoby poszkodowane, które opuściły palący się budynek, bezskutecznie oczekiwały na jakąkolwiek pomoc. Niestety, przez długi czas nie dostarczono ani gorącej herbaty, ani ciepłej odzieży, ani wreszcie nie zapewniono żadnego pomieszczenia, gdzie mogliby się schronić przed dokuczliwym zimnem. Do tej bulwersującej sprawy będziemy, oczywiście wracać na naszej antenie.

 

ebooki
O mnie ebooki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura