Po opublikowaniu przeze mnie wczoraj w salonie24 (Polityka) bardzo krotkiego testu, w ktorym ubolewam nad dopuszczeniem sie grzechu zaniechania ukarania ludzi odpowiedzialnych za komunistyczne zbrodnie, wplynely na moje prywatne konto dwa listy, w ktorych przypomniano mi, ze przebaczenie jest waznym elementem chrzescijanstwa.
Niepotrzebnie; jestem chrzescijaninem i pamietam o tym dobrze. Ale takie wybaczenie, bezwarunkowe wybaczenie nie jest mozliwe. Bowiem bezwarunkowe wybaczenie ma swe zrodlo w milosierdziu Bozym, do ktorego nam ludziom jest bardzo daleko. Dla nas wybaczenie jest rowniez mozliwe, ale tylko wtedy gdy widzimy u oprawcow prawdziwa skruche za popelniony zbrodnie. Niestety, jak dotad grzesznicy zadnej skruchy nie okazuja. Zadnego zalu za wyrzadzone zlo! Przeciwnie, sa ciagle butni, smiejac sie nam prosto w twarz..
Czyz nie dlatego wlasnie tak wiele osob w Polsce nie dostrzega dzis roznicy miedzy oprawcami i ich ofiarami. Pamietajac o ofiarach nie mozemy zapominac o tym kto byl oprawca. A zapraszaniem zdrajcow na salony, sami sobie podcinamy ponad tysiacletnie korzenie, z ktorych wyrastamy...
Dlatego nie moze byc zadnej mowy o bezwarunkowym przebaczeniu, nawet gdy jest sie chrzescijaninem. Takowe pozostawmy Bogu.
Z cala stanowczoscia powtorze: ciala zdrajcow wyrzuca sie poza mury panstwa na pozarcie psom...
Edward I. Fialkowski