To był dziwny egzamin. W jego trakcie do surowego profesora wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego podszedł asystent który szeptał swojemu szefowi coś na ucho. Do dziś pamiętam jego słowa „Ameryka została potężnie zaatakowana…. Nie wiadomo co się będzie działo dalej”. Chodziło o uderzenie pierwszego samolotu w jeden z wieżowców World Trade Center w Nowym Yorku.
Egzamin skończył się z miejsca, wszyscy nawet nie mający bladego pojęcia o prawidłowych odpowiedziach zaliczyli go. Wyszliśmy lekko podekscytowani z budynku WDZiNP i udaliśmy się do najbliższej knajpy gdzie studenci tradycyjnie świętowali zdane egzaminy.
W „Norze” bo o tym przybytku mowa, zobaczyliśmy tłum ludzi stojących przy monitorach relacjonujących atak. Za chwilę drugi samolot doszczętnie zniszczy najwyższe budynki Nowego Yorku. Pomyślałem o przyjacielu który pojechał w owe wakacje do Nowego Yorku. Wkrótce na monitorze pojawił się jeden z moich wykładowców, specjalista od terroryzmu w ujęciu historycznym. Poczucie całkowitej braku adekwatności akademickich rozważań z tym co się stało.
Nikt nie mógł przewidzieć wówczas jakie konsekwencje będzie miało to wszytko. W mediach szybko pojawił się suflowany przez amerykanów, termin Al Kaida. Zaczęto budować historię międzynarodowej muzułmańskiej siatki terrorystycznej. Wkrótce rozpoczęły się wojny interwencyjne w których również uczestniczyli i uczestniczą Polacy.
Atak na World Trade Center i Pentagon określił geopolityczny konflikt XXI wieku. Cywilizacji zachodniej pod przywództwem USA dał zgrabny argument do prowadzenia wojen w wybranych punktach świata. W świecie muzułmańskim silny głos uzyskują radykałowie religijni.
PS. W nowojorskim „grand zero” ma powstać muzułmański meczet, o tym wiedzą wszyscy, ale to iż muzułmańskie centrum kultury na Woli ma powstać dokładnie w miejscy tak zwanej „reduty Ordona”, to już historia z 10 strony lokalnych gazetek.
