Emacton Emacton
287
BLOG

Racjonalnie o Powstaniu Warszawskim

Emacton Emacton Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

W przeddzień 75. Rocznicy Wybuchu Powstania Warszawskiego wrzucam tutaj tekst sprzed dwóch lat. Wiele się niestety nie zmieniło.

CHWAŁA BOHATEROM WALCZĄCEJ STOLICY, 

CHWAŁA CYWILNYM OFIAROM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

WIECZNA HAŃBA OPRAWCOM NIEMIECKIM I SOWIECKIM

PRECZ Z WYMIERAJĄCĄ MNIEJSZOŚCIĄ SOWIECKĄ NA POLSKĘ!


Przechodzimy do tekstu.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na początek dwie sprawy. Po pierwsze debata nad sensem decyzji o wybuchu powstania warszawskiego będzie trwała do końca świata i jeden dzień dłużej, chociaż przychylam się do wersji, że nie nam po latach mając taką wiedzę, jakiej nie mieli oni wtedy, oceniać. Po drugie, jakkolwiek byśmy nie ocenili decyzji o rozpoczęciu walk w Warszawie, szacunek należy się jeśli już nie dowódcom “odpowiedzialnym za rzeź”, to walczącym, bo skoro powiedziało się A, trzeba było powiedzieć B. Nie wyobrażam sobie by młodzi Powstańcy nagle pochowali się po domach, jak to ogłaszała fejkniusowa propaganda radziecka, dzisiaj wzór cnót wszelakich dla Dominiki Fejkwieyskiej i innych, że na ulicach Warszawy cisza, spokój, nic się nie dzieje.

Jednak to nie dowódcy Powstania odpowiadają za rzeź, tylko ci, którzy się tej rzezi dopuścili. Nie mityczni naziści z nazilandu, tylko niemcy, naród, z którym granice obecnie mamy na Odrze. Propaganda komunistyczna przez lata zachwalała bohaterstwo Armii Ludowej jednocześnie zarzucając tchórzostwo Armii Krajowej – więc, jeśli chcemy być konsekwentni, to nie na dowódcach tej "tchórzliwej" Armii Krajowej, “Monterze” czy “Borze”, lecz na dowódcach armii ludowej tej "liczniejszej, waleczniejszej, bardziej bohaterskiej" spoczywa odpowiedzialność za zagładę miasta i jego mieszkańców.

Jednak wracając do poważniejszego tonu, wielokrotnie czytałem głównie w dziale komentarze pod artykułami na stronie Wyborczej (polecam, srogo ryją banie) głosy podkreślające, że Powstańcy powinni milczeć i nie mieszać się do życia publicznego, bo popełnili swoje zbrodnie. Ostatni tego typu głos słyszałem przy okazji kwestii żądań środowisk kombatanckich wstrzymania przez niemiecką firmę budowy apartamentowca na miejscu kaźni zabitych w zbombardowanych ruinach Pasażu Simonsa Powstańców. Tu znowu trzeba wrócić do początku – jeśli nawet na władzach AK spoczywa odpowiedzialność za zagładę miasta, to z pewnością nie na tych jeszcze żyjących Weteranach walk, bo w tamtej chwili to byli młodzi ludzie, którzy nie należeli do dowództwa, tylko wypełniali dane im rozkazy, dokładnie tak jak ci wszyscy bronieni przez tych samych krzykaczy niewinni ubecy (oczywiście jest spora różnica między Powstańcami a przedstawicielami wymierającej mniejszości sowieckiej na Polskę – ubekami).

Co byśmy nie powiedzieli, musimy pamiętać, że powstańcy podczas 63 dni walk wysadzili w powietrze tylko kilka budynków, między innymi część reduty Bank Polski, gdzie wielkim oddaniem dla sprawy wykazał się młody wówczas zaledwie 11 letni łącznik Batalionu “Gozdawa”, odznaczony krzyżem walecznych i mianowany na stopień kaprala czasu wojny Witold Modelski, pseudonim “Warszawiak”, który sprowadził do Banku Polskiego pod gradem kul saperów. Młody dzielny Witold zginął 20 września na Czerniakowie, w rejonie ulicy Wilanowska 1. Według przekazów, przy ekshumacji okazało się, że jego drobne ciało zostało okradzione z biało-czerwonej opaski. Jego młodszy brat Janusz zmarł w 1989, ojciec gdzieś w partyzanckich lasach, a matka dożyła swoich dni w biedzie, pracując jako pielęgniarka do swych ostatnich chwil.

Resztę budynków, jeszcze podczas powstania, jak i później, do stycznia 1945, gdy do Miasta Ruin wkroczyli sowieci na następne 45 lat panowania, wysadzili niemcy. Ci sami niemcy, którzy dokonywali rzezi Woli, Ochoty i innych dzielnic walczącej stolicy. Ci sami niemcy, którzy mordowali, nawet wbrew postanowieniom i konwencjom międzynarodowym, ci sami niemcy, którzy rabowali co się dało, ci sami niemcy w końcu, którzy dokonywali na masową skalę gwałtów.

Wbrew temu, co niektórzy próbują wciskać, to nie Polacy odpowiadają za powyższe okrucieństwa, tylko niemcy. Jeśli miałoby być inaczej, to w ramach konsekwencji należałoby za gwałt oskarżać zgwałconą kobietę tylko dlatego, bo na przykład była w “wyzywającym stroju”, co tylko sprowokowało gwałciciela. Żaden rozsądnie myślący człowiek nie oskarżyłby już i tak wystarczająco zmaltretowanej fizycznie i psychicznie ofiary gwałtu o “współudział” – tak samo jak nie powinniśmy odpowiedzialności za rzeź Woli, Ochoty, gwałtów, wybuch czołgu pułapki na Podwalu i inne okropieństwa zrzucać na Polaków. Powtórzmy zatem jeszcze raz – to byli niemcy. Niemcy, a nie mityczni naziści z nazilandu.

Ja wobec Powstańców mam szacunek ogromny. Nie tylko za samo Powstanie, za bohaterstwo mimo wszystkich przeciwności losu, ale również za cały okres okupacji, że wytrwali, niejednokrotnie przechodząc rzeczy, których nie sposób nawet sobie wyobrazić. Mam szacunek wobec Powstańców w końcu za okres powojenny, gdy wielu z nich nie złamało się na śledztwach, traciło lata swojego życia, lub całe swoje życie właśnie w celach więzień, w dołach śmierci, na Łączce, tylko za to, że chcieli być Polakami, a nie sprzedajnymi świniami, przedstawicielami wymierającej mniejszości sowieckiej na Polskę, przywiezionymi nam tutaj na sowieckich bagnetach i tankach.

Pojawiły się głosy o żądaniach odszkodowań od niemców za straty wojenne, kibice Legii Warszawa zrobili świetną oprawę przypominającą rzeczywistą historię tragedii Powstania Warszawskiego. W chwilę później, jak można było się spodziewać, pojawiły się głosy oburzenia zarówno w jednej, jak i w drugiej sprawie. Że skandal, że chamstwo w państwie, że nakręcamy nienawiść, że stadion to nie miejsce na takie przekazy, że niemcy nas nie będą lubić, że machamy szabelką, że nic nam się nie należy, że w ramach wyrównywania krzywd, z finansowym odszkodowaniem musielibyśmy zwrócić niemcom Ziemie Odzyskane. W pakiecie oczywiście żarty “intelektualnej elity”, że trzeba żądać odszkodowań już za bitwę pod Cedynią, później za bitwę pod Grunwaldem, rozbiory i tak dalej. Swoje kuriozalne zdanie dorzucił senator Jan Rulewski, stwierdzając, że to niemcy ponieśli największe straty wojenne.

Wypowiedzi Rulewskiego oczywiście nie da się skomentować, bo jest poniżej jakiejkolwiek krytyki, obrażając jednocześnie inteligencję ludzką, dlatego skomentuję poprzedzające głosy.

Śmieszni są ci, którzy uznają zarówno żądania odszkodowań, czy kibicowską oprawę za „kontrowersyjne”, mówiąc jednocześnie, że nam się nic nie należy. Skoro tak, to może powinniśmy zmienić słowa Mazurka Dąbrowskiego, gdzie już w pierwszej zwrotce mamy równie kontrowersyjne słowa „Co nam obca przemoc wzięła, Szablą odbierzemy”.

Jakoś żeśmy zapomnieli, że to niemcy przegrali wojnę i że tylko dzięki łasce zwycięzców przetrwali jako kraj. Bo w ogóle nie powinni istnieć. Ale skoro już istnieją, nie można brać na poważnie tych głosów nawołujących do zwrotu Ziem Odzyskanych, bo niemcy nie mają do nich żadnych praw, zwłaszcza moralnych. A jeżeli istnieje podstawa prawna do żądania odszkodowania za straty wojenne, to my jako suwerenne państwo, mamy pełne prawo by z takiej okazji skorzystać. Chociaż w ten sposób, uzyskując grubą kasę za stracone pokolenie, bogactwo (jakie by ono nie było na dzień 31 sierpnia 1939), jakoś byśmy nadrobili nasze zaległości w rozwoju Państwa Polskiego.

Kto wie, może skończyłyby się narzekania połączone z porównywaniem poziomu życia obywateli Polski i niemiec. To też jest właśnie kwestia urągająca ludzkiej godności, bo podnoszący ten argument, że u niemca jest wspaniale, a u nas syf, bida, że klękajcie narody, świadomie bądź nie, zapominają o tych 51 latach okupacji niemiecko-sowieckiej, wymordowanej elicie, czy zniszczonym gospodarczo i społecznie kraju.

Zniszczenie społeczne daje o sobie znać do dzisiaj. Widać to, zwłaszcza teraz, gdy słyszymy te wszystkie głosy oburzenia, że mamy w ogóle czelność myśleć o pociągnięciu niemiec do odpowiedzialności. Nie wiem skąd to się bierze, ale mam wrażenie, że ci wszyscy krzykacze “automoraliści” spełniliby się w roli blokowych w NIEMIECKICH obozach koncentracyjnych. Każdego więźnia na apelu obozowym, który stałby krzywo, tracił siły, czy powodował jakikolwiek zamęt, odstępstwo od przyjętego standardu, naprowadzaliby na “odpowiednią drogę” celnymi ciosami pałki. Tak się właśnie zachowują dzisiaj. Jak ci blokowi. Przez lata skuleni z przerażenia, żyli pod butem oprawców, podcinając skrzydła wszystkim, którzy chcieliby się wybić, coś osiągnąć. Bo co o nas powiedzą, lepiej się nie wychylać. Takim wieloletnim gadaniem doprowadzili do tego, że dzisiaj bardzo często w społeczeństwie pokutuje mit, że jak ktoś się czegoś dorobił, to z pewnością ukradł, że nie warto brać przykładu, lepiej siedzieć cicho z tyłu.

Trochę godności. To, że wy jesteście miękkie pałki, nie daje wam prawa do sprowadzania na wasz poziom wszystkich wokół, bo nas wielcy panowie tego świata nie będą lubić. Że jak się będziemy rzucać, to nie dopuszczą nas do roli kelnerów na swoich wystawnych bankietach. Tylko, że oni i tak nas nie lubią, więc całkowicie zbędna jest ta rejterada z miejsca, na którym stać mamy pełne prawo. Wychodzą nam dzisiaj lata pedagogiki wstydu. Na hasło kibicowskiej oprawy, że wśród 160 tysięcy zabitych w Powstaniu były tysiące dzieci, automatycznie pojawiają się głosy, żeby pokazać “polską zbrodnię” w Jedwabnem, czy antysemityzm. To stałe hasło o polskiej współwinie za Holokaust. Zupełnie jak psy Pawłowa, mamy jakiś dziwny kompleks i paradoksem jest to, że mają go ci, którzy właśnie najgłośniej krzyczą o zakompleksionych “polaczkach”.

Dość tego! Znajmy swoje siły, walczmy o swoje rzeczywiście należne nam miejsce w świecie. Nie czekajmy na łaskę pańską, jednocześnie przez lata marnując nasz potencjał, domagajmy się tego, co nam się należy, nie słuchajmy głosów krytyki zarówno z zewnątrz, a zwłaszcza z wewnątrz. Nie dajmy się zwieść blokowym, zrzućmy w końcu pasiasty drelich, niewidzialne kajdany, ucieknijmy z tego obozu, z tej klatki, z tej jaskini, zweryfikujmy osobiście jak wygląda realny świat, nie wierzmy w każde słowo “światłych”, sami ujrzyjmy światło, sami oceńmy.

Bądźmy wolnymi ludźmi.


Emacton
O mnie Emacton

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura