"Bo najgorszy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz".
Parada chęci i niechęci do debatowania dopada na przemian to jednego, to drugiego z wiodących kandydatów. Prawidłowość jaka się wyłania ze składanych deklaracji wygląda tak, że do debaty prze ten, któremu zaczyna spadać. Ten, któremu rośnie stara się dystansować lub, jak ostatnio Marszałek Komorowski, chować za plecami partyjnych przyjaciół. Pomysł całkiem dobry tyle , że sztab PO chyba odrobinę przedobrzył. Wystawiając do debaty z Kaczyńskim Ewę Kopaczową popełniono dwa błędy.
Po pierwsze. Kopaczowa jest oceniana jako jeden z najgorszych Ministrów gabinetu Tuska. Jej ostatnim osiągnięciem jest pamiętne stwierdzenie jakoby Rosjanie przekopali miejsce katastrofy smoleńskiej do głębokości jednego metra co okazało się bzdurą wyssaną z brudnego palca. Wszyscy pamiętamy co przypadkowi ludzie znajdowali na miejscu katastrowy (od paneli i wskaźników z kokpitu po rzeczy prywatne ofiar). Po drugie, powstaję wrażenie, że Komorowski z obawy przed Kaczyńskim chowa się za kobiecą spódniczką.
I tu można się lekko zdziwić. Jeżeli kandydat PO naprawdę poczuł się silnie to powinien kuć żelazo póki gorące. Tymczasem Bronek zamiast do broni zaczyna swawolić i ukrywa się za kiecką pani Minister.
I to ma być objaw mentalności patriarchalnej? Pani Środa powinna sobie odgryźć język. :D
Pozdrawiam
