Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
132
BLOG

Przeklinane parytety?

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 1

 

“The numbers of women in politics may be advanced by quotas but the result is always unfair and demeaning”(“Być możepewna liczba kobiet w polityce awansuje dzięki parytetom ale ostateczny rezultat zawsze będzie nieuczciwy i upokarzający”).
 
Dzisiejszy wpis jest w zasadzie zachętą do poczytania publicystyki zacytowanej powyżej Sarah Carey, która dosyć obrazowo pokazuje w jednym ze swoich ostatnich felietonów skalę bałaganu i narastających konfliktów po wprowadzeniu parytetów w Republice Irlandii. Ponieważ jest wielce prawdopodobne, że trend „ulepszania demokracji” dotrze również do Polski wydaję mi się dosyć sensownym aby napisać kilka słów komentarza na ten temat.
 
O parytetach w Polsce mówi się coraz więcej za sprawą środowiska, które na własny użytek nazywam „intelektualnymi kopistami”. Posługując się tym zwrotem mam na myśli osoby przewijające się przez łamy mediów profilowo zbliżonych do „Krytyki Politycznej” czy „Gazety Wyborczej”. Rozmaitego sortu lewicujących działaczy i celebrytów, których cechą wspólną jest zadurzenie w zachodnioeuropejskim socjaliźmie oraz wybitne parcie na medialne szkiełko. Osoby te z reguły zajmują się małpowaniem rozwiązań wprowadzonych na Zachodzie, których najczęściej dokładnie nie znają ale coś tam o nich słyszeli, kiedy byli na wakacjach w Madrycie, Paryżu czy Bejrucie. Gdyby znali to prawdopodobnie byliby ostrożniejsi w wygłaszaniu swoich poglądów nie ograniczając się do cepowatych sloganów-postulatów.
 
Carey w odróżnieniu od ideologów opisuje życie codzienne idei parytetów. Pisze o konsekwencjach niechlujnie napisanego prawa i antydemokratycznym charakterze „ulepszania” demokracji. Co istotne nie ogranicza się do opisywania pretensji jednej ze stron ale stara sie ukazać pełne spektrum problemów spowodowanych przez parytety. Opisuje zarówno frustracje lepiej przygotowanych do polityki facetów jak i gorycz kobiet, które wchodzą w przestrzeń publiczną z etykietką polityka „parytetowego”. Pokazuje na przykładzie Neasy Childers do jak rażących absurdów może prowdzić polityka sprzyjania parytetom. Sytuacje, w których nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji poza odpowiednią płciowością i afiliacją partyjną zaczynają stanowić codzienność.
 
Dosyć istotnym elementem rzeczywistości opisywanej przez Carey są nowe możliwości w sferze manipulacji i nadużyć. Chociażby takich jak fakt, że w wypadku zaburzenia parytetu w komisji, w której on obowiązuje (przypuśćmy, że jedna z pań zachoruję) decyzje przez nią podjęte mogą zostać podważone lub wręcz uznane za nieważne.
 
Całość tekstu skłania do wniosku, że parytety mogą się stać dodatkowym czynnikiem destabilizującym i wykolejającym polski system. Jeżeli dodamy do tego tradycyjne dla naszych parlamentarzystów legislacyjne niechlujstwo to może się okazać, że po wejściu w życie nowego prawa postulowanego przez „intelektualnych kopistów” obudzimy się w jeszcze większym bałaganie niż dzisiejszy.
 
 
(Poniżej wybrane fragmenty tekstu Carey).
 
“I’M AGAINST gender quotas for all sorts of reasons, but one is the unholy mess that can result when good intentions translate into practicalities. We know this because gender quotas already operate in Ireland and they are cursed wherever they apply. (…)
 
Let’s say 40 per cent of each party’s nominees have to be female. How on earth would you regulate that? From local to national conventions there’d be one row after another as popular and well-qualified men were forced to stand down to let despised “quota” women take their place.

Some conventions could run early and get their male candidates on the list first, leaving other constituencies forced to run all female candidates even if they have male incumbents. Seats could be lost and quite conceivably governments formed because the democratic will of the party members and voters was thwarted by clumsy percentages.

By any stretch of the imagination I don’t see how this is a “more” democratic system.It’s the opposite – it’s a perversion of the system.

You might get more women in politics, but you’d also have everyone of sound mind cursing the system and ergo, the women. Now, what woman wants to succeed on this basis? Certainly none that I’d have any respect for.
 
(„Jestem przeciwna parytetom z wielu względów. Powodem podstawowym jest nieziemski bałągan będący skutkiem dobrych intencji przełożonych na realia. Jesteśmy tego świadomi ponieważ parytety w Irlandii już funkcjonują i są przeklinane gdziekolwiek się nie pojawią. (...)

Powiedzmy, że 40% kandydatów każdej partii powinny stanowić kobiety. Jak do diabła można to uregulować? Na rozmaitych konwencjach, od lokalnych do krajowych, wybucha jedna awantura za drugą kiedy popularni i dobrze przygotowani faceci są zmuszani do ustępowania pogardzanym „parytetowym” kobietom przy zajmowaniu ich miejsc.

Niektóre konwencje mogą się odbyć wcześniej zapełniając swoje listy męszczyznami i zmuszając w ten sposób inne okręgi wyborcze do zgłaszania wyłącznie kobiet nawet jeżeli obecnie obowiązki delegata pełni męszczyzna. W ten sposób mandat może być stracony wraz z możliwością rządzenia ponieważ demokratyczna wola członków partii i głosujących została udaremniona przez niezdarne parytety.
 
Jakkolwiek nie wysilam wyobraźni nie mogę w tym zobaczyć „bardziej” demokratycznego systemu. Jest wręcz przeciwnie – to jest systemowe wypaczenie.

Możemy mieć więcej kobiet w polityce, ale równocześnie wszyscy będziemy zdroworozsądkowo przeklinać system i tym samym kobiety. Jaka kobieta chciałaby osiągać sukcesy na takiej podstawie? Bez wątpienia żadna, którą darzyłabym szacunkiem.”)
 
("Gender quotas end up perverting democratic choice", Sarah Carey, The Irish Time, 12.08.2010)
 
Pozdrawiam

 

 

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka