Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
estimado estimado
373
BLOG

CORNUTO ROQUITO PIERDUTTO PERFETTO ...

estimado estimado Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Korzystam teraz z uroków kanikuły, sezonu wolnego również od przymusu stukania w klawisze na różnych forach. Prąd niech lepiej się zużywa w klimatyzacji i innych wentylatorach :)
Czasem jednak zajrzę i widzę, że przez te miejsca przetaczają się różne tematy, w tym i takie, gdzie mam inne zdanie niż autorzy, których lubię i cenię. Jeden z ostatnich (dotychczas!) takich przykładów to sprawa Kornatowski vs. Rokita i ponoć rujnujący Rokitę obowiązek publikacji przeprosin. 

Rozczulili się nad Rokitą i oburzyli na bezduszność prawa rozliczni, wymienię tylko bliskich mi RRK i Skubiego.

Pierwotnie pisałem to do Skubiego jako komentarz. Wymusiło to pewne sformułowania i już ich potem nie zmieniałem pomimu zmiany sposobu publikacji. Z tym zastrzeżeniem, kierując to również do Renaty chyba nie potrzebuję niczego zmieniać. 

Oboje pozdrawiam.

 

 


Cześć Marcinie. 

Przy całej znanej Ci mojej sympatii konstatuję, że potknąłeś się o pewien aspekt sprawy. Ktoś, kto zaczyna od słów w rodzaju "moim zdaniem" mówi słuchaczom tyle, że on osobiście jest przekonany o tym czy owym, relacjonuje swój stan ducha i umysłu, ale jednocześnie podkreśla, że jego pogląd nie pretenduje do miana prawdy absolutnej

Kto pakuje się w twierdzenia kategoryczne, ten wchodzi na teren cudzy (cudzych praw osobistych) ze świadomością, że wchodzi i że szkodzi albo co najmniej poważnie zagraża. Tym poważniej, jeżeli sam jest osobą zaufania publicznego, której swego czasu powierzano funkcje związane z autorytetem oraz z dostępem do różnych informacji i dowodów, a i dzisiaj ma się z tego tytułu wyjątkowo dobry dostęp do mikrofonów, głośników itp. 
Dlatego, zanim taki ktoś otworzy twarz, musi wiedzieć, jakie mogą być konsekwencje. Albo nie podnosić jazgotu, kiedy już te konsekwencje w niego uderzą. 

W podobnym tonie jak Ty wypowiedziała się niedawno RRK. 

Zdarzenie z panami Kornatowskim i Rokitą stanowi egzemplifikację paru szerszych dylematów: 

(1) Czy w polityce państwa prawa (i orzecznictwie jego sądów) regułą powinna być stanowczość, czy może raczej wyrozumiałość, a nawet pobłażanie?

(2) I dalej, w związku z tym - czy dajemy priorytet interesom (również subiektywnym!) sprawcy, czy ofiary?

Posmakowałbyś sam - też będąc osobą publiczną - publicznego nazwania Cię przez kogoś mordercą lub poplecznikiem mordercy, i już dobrze wiedziałbyś, o co mi chodzi. 

Pozdrawiam serdecznie

***

P.S.1. Przeoczyłeś lub nadmiernie uprościłeś jeszcze parę aspektów sprawy.

(1) Przeświadczenie o stanie faktycznym i o tym, że broni się społecznie uzasadnionego interesu etc., odbierają pomówieniu cechy bezprawia karnego, ale nie cywilnego, które rządzi się innymi zasadami. 

(2) Jakimi? Przeprosiny nie są karą, są formą zadośćuczynienia naruszonym dobrom osobistym pomówionego, które czasem są niezwykle cenne również w sensie obiektywnym czy wręcz materialnym (perspektywy kariery, biznesu etc.). Konieczność ich złożenia w sposób publiczny  jest moim zdaniem naturalną konsekwencją publicznego postawienia zarzutów.
Chodzi o obowiążek przywrócenia  w maksymalnuym możliwym stopniu czyjegoś dobrego imienia, które uległo naruszeniu. Jeżeli 
 kamieniem wybiję Ci  szybę, to zapłacę co najmniej za nową szybę i jej ponowne wstawienie oraz koszta dojazdu do warsztatu, choć w sumie są one wielokrotnie droższe niż Twój kamień, a nawet niż sama ta stłuczona szyba, i chyba nie uznasz tego za moją rażącą niesprawiedliwość. Podobnie jeśli Ty ochlapałeś mnie g... z kubełka, to zapłacisz co najmniej za pranie mojego garnituru, choć jest ono droższe niż ten Twój kubełek razem z zawartością. A jeżeli akurat szedłem do opery, to pewnie z Ciebie zedrę także cenę biletu :)

Państwo przez swoje sądy powinno raczej brać stronę atakowanego, niż agresora i w razie kolizji ich interesów - dawać rozsądny prymat ofierze nad sprawcą.  


(3) Nieprawda z tym zamykaniem dyskusji i ścieżki do prawdy.
Sąd w swym wyroku stwierdził jedynie, że ten konkretnie facet w tych konkretnie okolicznościach nie miał WYSTARCZAJĄCYCH POWODÓW, by swoje podejrzenia, przeświadczenia, cokolwiek, formułować w sposób aż tak kategoryczny, i to publicznie, ba - ze świadomością, że zostanie to zaraz rozpropagowane przez media.. 

Podmieńmy na chwilę wzniosłą i niematerialną godnośćosobistą, wyobraźmy sobie, że chodzi o rzecz, przedmiot materialny, o który toczy się nasz spór. Jeżeli ta rzecz  jest w moim posiadaniu, to wolno Ci mnie pozwać o jej wydanie i w pozwie napisać, co uważasz i jakie masz dowody. Ale jeśli  Ty mi ją siłą zabierasz, to najpierw sąd zobowiąże Cię do natychmiastowego zwrócenia mi tej rzeczy, czyli przywrócenia stanu poprzedniego, i to na Twój koszt (ochrona posiadania). Ale potem - wolna droga, możesz mnie pozywać o prawo własności, czyli dochodzić woich racji  w zgodzie z procedurami państwa prawa. Ale to zupełnie inna rzecz niż samosądy itp akty bezprawia. 

P.S.2. BTW - Słyszałeś kiedyś o średniowiecznej karze "odszczekania" ? Fajna rzecz :)

P.S.3. Też jestem za tym, by przeprosiny sformułowane bezpośrednio, w pierwszej osobie, mogły pochodzić tylko od samego sprawcy.
Ale jeżeli on ich nie wykonuje, to publikacja powinna nastąpić i tak, bo inaczej znów będziemy sobie kiereje (nie mylić z kierezjami) podbijali 
wyrokami sądów, jak niejaki Pan Łaszcz w I Rzeczypospolitej i niejaki Pan Kaczyński w III i IV.

Tyle że wtedy  też treść publikacji powinna należycie odzwierciedlać sytuację - obejmować szczegółowy opis, że to sąd Rzeczypospolitej nakazał, uprawomocniło się, pozwany nie wykonał dobrowolnie, więc wykonał zastępczo komornik. 

Takie rozwiązanie byłoby zapewne uczciwsze, zręczniejsze logicznie, byłoby wiadomo, że niezawisły sąd uznał to za słuszne, ale pozwany się z tym nie zgodził. To i tak chyba lepiej, bo sąd nasz, niż żeby go znowu Niemcy mieli bić, no nie?

A że byłoby też  droższe, choćby ze względu na potrzebę publikacji także tych tych dodatkowych obszernych formuł o wyroku i jego egzekucji? No cóż, tu już pomawiający dopłacałby za SWOJE WŁASNE poczucie godności... i mógłby, gdyby chciał, uznać to za dobrze wydane pieniądze.

 

 
estimado
O mnie estimado

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka