PRZED i PO MECZU NA MUNDIALU(listy z 2002)
PRZED:
(...) choć chciałem odespać, nie pospałem wiele
dzwonili klienci, biuro, przyjaciele
każdy zna mój numer, ot dola zas..na
wstałem więc bez sensu przed dziesiątą z rana
co chciałem napisać, wychodziły bzdury
(z wyjątkiem wysłanej do Niemiec faktury)
gdyby weny nie wziął komornik pod młotek
byłbym o Sztokholmie napisał z pięć zwrotek
że piękne widoki masz w tym swoim slumsie
i że mnie tam nie ma dziwię sobie sam się
lecz sens się nie składa i rym się nie klei
kiedyś pójdzie lepiej, nie tracę nadziei
jutro mi założą dekoder Polsatu
monopol na futbol owa stacja ma tu
kosztuje tysiaka, w tym jest satelita
dekoder co program kodowany czyta
wliczono kwartalny w cenę abonament
może drogo, ale cóż pomoże lament
oceniam - trzy mecze pograją Polacy
jakby wyszli z grupy, to by było cacy
lecz nie będzie łatwo chłopakom wyjść z grupy
we wszystkich sparringach zagrali do d..y
jak mu Polak zagra nie będzie wszak tańczyć
ani Portugalczyk ani Koreańczyk
złoją naszych, że ich nie poznają matki
przyjdzie co czas jakiś wyjąć piłkę z siatki
wygrali tu grupę, czuli się na topie
ale na mundialu każdy im dokopie
wrócą tu na tarczy i będą w niełasce
jeden z nogą w gipsie, a drugi o lasce
powiesz mi, że kraczę i że brak mi wiary
takie moje prawo, przecież jestem stary
jedna mnie po drugiej rzucają dziewuchy
nastrój więc mam smętny niczym Kłapouchy
a jak mi się zjawi euforia Tygryska
zaraz nastrój pryska, uśmiech znika z pyska
kciuki będę trzymać, niech GOL! Polska drze się
wszak orła mieć będą chłopaki na dresie
jak się chłopcom uda, dołożą tam komuś
to im będzie raźniej powracać do domu
lecz zbytnio nie liczę na sukces światowy
zagrają trzy mecze i będą mieć z głowy
tutaj list zakończę, przedwcześnie jak oni
bo mnie straszna senność do poduszki goni
nie ma jak poduszka i łóżeczko własne
nawet się nie kąpię, na śmierdziela zasnę
kiedyś się natężę i pokażę światu
lecz na dziś obwieszczam koniec poematu
PO:
nie pomógł Dudek, nie pomógł Oli
i tak nam żółtki skopały tyłki
zabrakło siły, myśli i woli
by wygrać, trzeba wpierw dojść do piłki
potem ją zagrać bez zbędnej zwłoki
nim ją przeciwnik sprzątnie sprzed nosa
lecz trwa za długo namysł głęboki
Hajty, Wałdocha, Bąka czy Kłosa
myślenie męczy naszych okropnie
ta gra to istna abrakadabra
nim któryś z naszych gdzieś piłkę kopnie
już skośnooki dawno ją zabrał...
...jak w historyjce o żółwi grupie
co z zoologu rankiem nawiała
potem dyrektor pytanie głupie
zadał dozorcy, co był jąkała:
"jak to się stało, powiedz pan proszę?"
spytał szef z trudem hamując krzyk...
"ppproste - jjjak cccodzień żżżarcie im wwwnoszę
otwwwieram kkklllatkę, a ooone - MMMYK..."