Nowe otwarcie, powiew świeżości, coś się ruszyło, wiosna nasza! Radości zwolenników PiS nie ma końca. Po części jest to zadowolenie uzasadnione - marsz urządzony wspólnie z radiem Maryja był imponujący, udało się odpalić kilka sprawnych piarowych petard jak choćby debatę ekonomistów. Profesor Gliński, nowa twarz PiSu wygląda na rozsądnego człowieka.
A jak to wygląda z mojej perspektywy?
W największym skrócie - jeśli jest to ofensywa to atakuje punkty, których nikt nie broni.
PiS i radio Maryja nigdy nie miały problemu ze zwołaniem najbardziej zagorzałych zwolenników. Miewały też celne strzały wizerunkowe (pamiętny "list do przyjaciół Rosjan") i poparcie rozsądnych ludzi. Tyle że to nigdy nie wystarczało do zdobycia władzy bo PiS nigdy nie udało się przekonać znaczniej części społeczeństwa że prezes jest politykiem przewidywalnym który chce ich REPREZENTOWAĆ. PiS od lat, od czasu kiedy udało mu się zdemontować LPR i Samoobronę swoją ofertę kieruje do tego samego wąskiego kręgu wyborców (poszerzanego niekiedy o elektorat roszczeniowy). To się nie zmieniło i należy przewidywać że się nie zmieni, bo w razie czego prezes znowu wykona kolejną ze swoich sławnych wolt i wszystko zaprzepaści.
Po kolei.
Kandydatura profesora Glińskiego na premiera. Do kogo jest kierowana?
Raczej nie do polityków innych partii bo wtedy najpierw byłyby ciche konsultacje a dopiero potem zgłoszenie kandydata i głosowanie - co więcej, zapewne ze względów piarowych znacznie lepiej by było, gdyby takiego kandydata zgłosiła JAKAŚ INNA PARTIA, powiedzmy PSL - wtedy byłby on znacznie bardziej strawny zarówno dla lemingów jak i np. umiarkowanych wyborców SLD czy Palikota.
Można w takim razie uznać, że jest to ukłon w stronę umiarkowanych wyborców środka, mający pokazać bardziej merytoryczną twarz PiSu. Nic z tego - jeden z pierwszych wywiadów udzielonych portalowi wPolityce.pl koncentruje się w całości na sprawie katastrofy smoleńskiej i widać że profesor Gliński nie ma ochoty kierować swoich wypowiedzi w stronę politycznego centrum - jest wyborcą PiS i reprezentuje punkt widzenia PiS. O żadnym "rządzie fachowców" nie może być raczej mowy.
Nie można też raczej traktować profesora jako rzeczywistego kandydata PiS na stanowisko premiera - od dawna wiadomo, że ta posada jest zarezerwowana dla Jarosława Kaczyńskiego. Eksperyment z Marcinkiewiczem pokazał że prezes nie wytrzyma rządów z tylnego siedzenia a tym bardziej nie pozwoli na jakieś własne inicjatywy desygnowanego przez siebie premiera.
Jak w takim razie widzi dalszy udział w polityce profesora Glińskiego jego polityczny pryncypał? Nie podejmuję się w tej chwili oceniać. Być może zostanie kandydatem PiS na Prezydenta acz w starciu z Komorowskim jego szanse są iluzoryczne.
Tak na prawdę największym zagrożeniem dla "nowej merytorycznej twarzy PiSu" jest sam prezes. Ile czasu minie zanim wyskoczy z kolejnymi "proszkami", "zdrajcami" czy też ZOMO? Do wyborów być może nawet trzy lata a tyle z merytoryczną twarzą z pewnością nie wytrzyma.
Jesienna ofensywa jest ciekawa ale obawiam się że jak poprzednie podobne inicjatywy PiS jedynie chwilowa bo partia Jarosława Kaczyńskiego nadal nie ma żadnej poważnej oferty dla większości Polaków - w tym tych, którzy przez ostatnie lata z mniejszymi czy większymi oporami głosowali na PO. Zapewne zagospodaruje ich więc jeśli nie PO to jakaś nowa inicjatywa która powstanie na jej gruzach - czy to partia "prezydencka" czy może jakiś konglomerat utworzony przez Gowina z odpryskami z innych partii.
e.