euromir euromir
150
BLOG

LEKTURA NA NIEDZIELĘ. GÖSTA ÅGREN. GENIALNE POGRANICZE

euromir euromir Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

GÖSTA ÅGREN (ur.1936) przyszedł na świat w miasteczku Nykarleby leżącym na wybrzeżu Zatoki Botnickiej, tuż obok Vasa, stolicy prowincji Västerbotten, w sercu owianego setkami mitów szwedzko-fińskiego pogranicza. Ta dwujęzyczna prowincja, dla współczesnych Szwedów jest tym, czym dla nas wileńszczyzna – krajem poetów i kutii, kolebką tradycji, śpiewnego, pełnego „zaciungów” języka, ojczyzną baśni i „dziadów”, czarownych legend i bajek.
 
Ågren jest reżyserem filmowym, doktorem filozofii i literaturoznawstwa na Uniwersytecie sztokholmskim.  Zaliczam go do „gigantów” szwedzkiej  współczesnej poezji, choć wiem, że nawet w maleńkiej części nie jest poetą jak oni, międzynarodowo wziętym i znanym.
Z wielką przyjemnością przekładam jego wiersze na polski. Raz, ponieważ nikt inny przede mną tego nie robił  (?), dwa, gdyż jest to poezja w dużym stopniu abstrakcyjna, wymagajaca wysiłku intelektualnego, mocno zdyscyplinowana, konsekwentnie spinająca współczesność i historię. 
Dziś (z okazji niedzieli) przedstawiam mym kochanym rodakom trzy wiersze tego mistrza intelektu i słowa, oba pochodzą z tego samego zbioru „Städren”, (Norsted, Borgå, 1991)

STÄDREN
Sylwetki miast odcinają się od
wieczornego nieba jak zamieszkałe
ruiny. Ludzkość przemieszcza się
ku celowi przez niespieszną
ceremonię wieczoru. Europa
staje się ciemniejsza od huku samolotu.
Wędrówka do celu musi się się kiedyś skończyć. Miliony
ludzi od dawna gnie plecy pod ciężarem myśli.
Wysoko, w samolocie mężczyzna zadaje pytanie: „Co
pozostaje?” Kobieta odpowiada,
albo nie odpowiada
mówiąc: „Musimy kontynuować;
świergot jest świeższy niż
zmęczenie; wiersz głębszy
niż myśl. Zawsze jest coś
większego.” Zdecydował, aby
kontynuować, żeby zacząć
od nowa. Głęboko na dole gęstniejąca
noc  przechodziła w mroczny, bezimienny lud
wokół obleganych, płonących miast.
 
 
HELSINKI
Pociąg przybył z północy, poprzez
powolną chorobę
wiosny i zatrzymał się
pośrodku kwitnacego śmiercią
lata. Niewiele później stałem samotnie
na jesiennej górze i spoglądałem
na czas. Na wschodzie leżeli Lenin
i Stalin w błyszczących trumnach,
nocą, w mauzoleum. Trzecie
ciało, pomiędzy nimi, było niewidoczne.
Na południu, w Auschwitz, obejrzałem
muzeum, po to, aby go
nie zobaczyć. Na zachodzie
majaczyła bomba
atomowa; nawet śmierć pozbawiona była
wartości. Tylko
codzienne masy słów powstrzymywały
ludzi przed przekroczeniem
granicy bezsłowia. Zawróciłem
lecz nie po to, aby patrzeć
na północ. Życie było rozkazem; odmówiłem
posłuszeństwa i zacząłem słuchać
powolnych fal
uderzeń serca dochodzących z
w dalszym ciągu mnie otaczającej przeszłości. Tak
rozpoczęło się moje długie czuwanie.
 
 
 
Jakobstad
Pedałuje na północ w kierunku
Jakobstad. Przed nim podróż; za nim
wolność do powrotu.
Wolności nie można
skonsumować; dlatego jest wolnością. Jak łabędź,
który przelatuje obok łabędzia. Wie,
co widzi ptak: sine
słupy wymiotujące w przyszłość  
ścieżki ciemnego dymu.
Od dawna wiedział wszystko. Świadomość
nie daje pociechy, lecz
pasję obdarowującą siłą po to, aby
człowiek był w stanie wytrzymać uzyskaną wiedzę. Miał świadomość,
że niewola drogi
jest dlań jedyną alternatywą ziemi i obłoków.
 
Foto: booksfromfinland.fi
 
euromir
O mnie euromir

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura