Chyba tak, gdyż nie ma tygodnia, aby nasi celebryci,bez względu na wyznawany światopogląd, nie prezentowali sie jak skończone cymbały.Oto kilka przykładów:
1. Główny celebryta katolicki kraju, kardynał Stanisław Dziwisz, opublikował parę dni temu prywatne notatki JP II, bezczelnie łamiąc tym jego testament. Krakowski biskup w doopie miał wolę Papieża. Nieważne dlań było, że zmarły przed śmiercią nakazał je spalić. Ważniejsze okazało się przez minutę zabłyszczenie przez Dziwisza w mediach:
– Patrzcie, jaki ważny jestem, patrzcie, co ja mogę, zdaje się do nas mówić ten egocentryczny matoł!
2. Jerzy Owsiak,oskarżony o defraudację datków na Orkiestrę, zamiast czem prędzej pokazać faktury, by tym sposobem zamknąć usta oskarżycielom, na oczach całego kraju wpadł w egzaltowaną histerię, i jak celnie zauważył Seaman, zaczął zachowywać się jak drugi Kononowicz.
3. Krzysztof Kłopotowski to człowiek, który na ogół myśli logicznie, nie poddaje się łatwo osłabiającym rozum emocjom. W zeszłym tygodniu jednak (powodowany zawiścią, zazdrością?), ten renomowany krytyk, w liście otwartym do PISF zażądał cofnięcia dotacji filmowi Wajdy, Lech Wałęsa, człowiek z nadziei, argumentując, że reżyser realizując obraz nie zachował ustalonej w kontrakcie należytej staranności.
Parę godzin później dyskutując z blogerami na swym blogu zmuszony był jednak przyznać, że nie ma zielonego pojęcia o jej warunkach, że nigdy nie widział tej rzekomo niedotrzymanej przez Wajdę umowy.
To tylko kilka przykładów niezmierzonego duractwa naszych elit. (Odcedziłem te najbardziej kompromitujące, np. retoryczne pytanie prof. Pawłowicz: Czy współżycie do odbytu to jest miłość?)
***
Skąd wzięło się to morze idiotyzmu? Nie jestem psychologiem społecznym. Nie potrafię profesjonalnie postawić diagnozy. Obserwując wszakże Polskę od ponad pół wieku widzę, że od upadku PRL nasze życie społeczne i kulturalne bardzo się zmieniło. W pewnych dziedzinach na plus, w innych, niestety, na minus.
Z całą pewnością ogromnemu poszerzeniu uległy obszary wolności! Możność organizowania się obywateli, wolność podróży, rozkwit społeczeństw lokalnych, zakres przysługujących Polakom praw. W porównaniu z czasami PRL obserwujemy jednak wielki upadek kultury i życia intelektualnego.
Peerelowski teatr, opera, muzyka, film, literatura biły na głowę współczesne odpowiedniki. Choć brzmi to absurdalnie, w jakimś stopniu niewątpliwie zawdzięczamy to instytucji cenzury, która trzymała krótko za pysk, nie tylko krytyków władzy, ale i osobników niekompetentnych, chamów i półidiotów.
Coś za coś! Tak to już w życiu jest. Dlatego obecnie miast wysokiej kultury mamy demokrację.
- Co lepsze?
- Co kto woli!
Ja, mimo ogólnie panującego skononowaczenia preferuję, mimo wszystko naszą demokrację.
- Może dura potrzebuje czasu, aby okrzepnąć?