Europa21 Europa21
80
BLOG

Wybory w Iranie

Europa21 Europa21 Polityka Obserwuj notkę 4

12 czerwca odbędą się w Iranie wybory prezydenckie. Wprawdzie wybory te nie będą ani wolne ani demokratyczne, a władza prezydenta jest mocno ograniczona na rzecz władz religijnych, a przede wszystkim Najwyższego Przywódcy, którym dożywotnio jest obecnie Ali Chamenei, jednakże wydaje się że mogą mieć bardzo duże znaczenie dla przyszłości Iranu i relacji Iranu z resztą świata. Jak już wspomniałem, prezydent ma ograniczone kompetencje podobnie zresztą jak wszystkich władze cywilne pochodzące z tzw. wyboru – „tzw.”, gdyż wybór dokonywany jest wyłącznie spośród kandydatów, którzy uzyskali akceptację władz religijnych, a konkretnie Rady Strażników (Rada Strażników jest powoływana przez Najwyższego Przywódcę, ten z kolei dożywotnio jest wybierany przez Zgromadzenie Ekspertów, a to jest z kolei wybierane w wyborach spośród kandydatów zatwierdzonych prze Radę Strażników i tak się kółko władzy zamyka).  

Kilka dni temu ostatecznie Rada Strażników dopuściła 4 kandydatów do wyborów: Mahmouda Ahmedineżada, Mohsena Razai, Mir-Hoseina Musawiego oraz Mahdiego Karubiego. Jest rzeczą oczywistą, iż żaden z tych kandydatów nie zamierza rozmontowywać systemu dyktatury ajatollahów, stworzonego 30 lat temu przez Chomeiniego. Z drugiej jednak strony, wydaje się, że Irańczycy nie mają wyjścia. W tej chwili nie widać alternatywy politycznej dla ograniczonych reform w stylu Chatamiego. Reżim, choć oderwany co raz bardziej od ludzi, a przez wielu z nich znienawidzony, jak również osłabiony ekonomicznie spadkiem cen ropy, ma wciąż wiele środków na utrzymanie swojej władzy. Przede wszystkim to w rękach kleru oraz elity Pasdaranów (Gwardii Rewolucyjnej) znajduje się większość własności irańskich firm. Nic też nie wskazuje na to by Gwardia Rewolucyjna pozwoliła na bezkrwawą rewolucję. Dotychczasowe protesty, głownie studentów i związkowców, były krwawo tłumione. Symbolem stała się krwawa pacyfikacja teherańskiego miasteczka studenckiego w czasie protestów studenckich w lipcu 1999 r., gdy prezydentem był Mohammad Chatami (uważany przez niektórych za „irańskiego Gorbaczowa”). Chatami nie kiwnął wówczas palcem w obronie studentów. Nie ma wątpliwości, że jakakolwiek rewolucja spotka się z krwawą odpowiedzią Pasdaranów. Ponadto konfrontacyjna polityka zagraniczna ostatnich 5 lat spowodowała, iż wzrasta zagrożenie ataku na Iran. Nie ma się co łudzić, że przyniesie ono jakiekolwiek osłabienie władzy radykalnych konserwatystów. Wręcz przeciwnie – wzmocni reżim i pozwoli ludziom takim jak Ahmedineżad dokonać czystki zarówno wewnątrz obozu władzy (reformatorzy) jak i opozycjonistów. Być może na miarę masakry po operacji Mersad w 1988 r.

Dlatego nie dziwi mnie to, że atmosfera gęstnieje. Ostatnie testy rakietowe i intensyfikacja retoryki konfrontacyjnej są oczywiście związane z wyborami. Ahmedineżad wie, że wobec niespełnionych obietnic wyborczych (poprawy sytuacji najbiedniejszych), katastrofalnego stanu gospodarki (30 % bezrobocia, inflacja – i to wszystko mimo iż przez większość jego kadencji Iran mógł korzystać z gigantycznego wzrostu cen ropy jako jej 4 na świecie wydobywca) jedyną jego szansą (poza czarami nad urną) jest zastraszenie wyborców. A zastraszenie powinno przyjąć wymiar zewnętrzny i wewnętrzny. Grając na cienkich strunach nerwów Izraela wie, że z drugiej strony pojawią się co najmniej groźby ataku o ile nie atak na Iran. Ja jednak wątpię by doszło do jakiegokolwiek uderzenia na Iran, przynajmniej przed wyborami (choć wątpię też w ogóle). Uderzenie w obecnej sytuacji doprowadziłoby tylko i wyłącznie do zwycięstwa Ahmedinezada, nie spowodowałoby bynajmniej trwałego unieruchomienia programu nuklearnego oraz doprowadziłoby do masakry opozycji w Iranie. Już obecnie, nieprzypadkowo, zaczęło się polowanie na rzekomych szpiegów izraelskich. Co więcej ludzie Ahmedineżada kroją też intrygi wobec swoich przeciwników, oskarżając niedawno jednego z czołowych współpracowników Chatamiego o plany zamachu na Musawiego, podczas gdy jeśli ten ma się czego bać to tylko z rąk Pasdaranów.

Oczywiście rzeczywistość jest skomplikowana. Kharubi i Musawi obiecują wolność zgromadzeń i słowa, jednakże nie ulega wątpliwości, że nie wykroczy to poza granice reform Chatamiego. Ale to i tak dużo bo Ahmedineżad pozamykał wszelkie niezależne media, zrobił czystki we władzach uczelni obsadzając je ludźmi z Pasdaranu, Iran zrobił kilka ogromnych kroków w tył. Z tych dwojga kontrkandydatów Ahmedinezada (Razai jest b. szefem Pasdaranów ściganym listem gończym przez Interpol) ocenia się, że Musawi ma większe szanse. Ma poparcie Chatamiego, Rafsandżaniego (b. prezydenta Iranu, najbogatszego człowieka w Iranie, przewodniczącego Zgromadzenia Ekspertów i możliwego następcę Chameneiego na stanowisku Najwyższego Przywódcy, wreszcie śmiertelnego wroga Ahmedineżada), a także części kleru. Jak już mówiłem, rzeczywistość jest skomplikowana: Musawi był premierem w czasie masakry z 1988 r., a program nuklearny rozpoczął Chatami, który również nigdy nie skąpił pieniędzy dla Hesbollahu.  Jednakże czasy się zmieniają, a reelekcja Ahmedineżada może w ostateczności doprowadzić do katastrofy, jaką byłoby uderzenie Izraela na Iran. Program nuklearny Iranu jest bowiem szczególnie groźny dopóty prezydentem jest Ahmedineżad. Kharubi i Musawi deklarują otwartość na negocjacje z USA i zdecydowanie potępiali retorykę Ahmedineżada kwestionującą Holocaust. W takiej sytuacji jest szansa na normalizację sytuacji, co wobec nieskuteczności sankcji jest chyba już jedynym wyjściem. Do tego jeszcze dochodzi kwestia następstwa na stanowisku Najwyższego Przywódcy, bo choć Chamenei najwyraźniej trzyma się lepiej niż głoszą plotki to jest wielce prawdopodobne, iż zmiana władzy nastąpi w czasie najbliższej kadencji nowego prezydenta a wtedy będzie miało znaczenie kto nim będzie.

Irańczycy mogą zbojkotować wybory a władze i tak podrasują frekwencję. Mogą też dokonać paru cudów nad urnami, jak zresztą zrobiono to ostatnio, gdy w ten sposób wyeliminowano z drugiej tury Kharubiego, a wprowadzono Ahmedinezada. Ale być może będzie inaczej.   

Witold Repetowicz
Europa21
O mnie Europa21

Świat XXI wieku postawil przed spoleczeństwami Europy nowe problemy i ale nowe mozliwosci - staramy się znaleźć odpowiedzi na nadchodzące wyzwania i nie unikać trudnych problemów. Blog prowadzą osoby związane z Fundacją Europa 21 i portalem Europa21.pl. Michał Wiśniewski, Grzegorz Lindenberg. A także - Witold Repetowicz, Hubert Kozieł, Bartek Zolkos, Piotr Cybula, Piotr Górka Napisz do nas: redakcja@europa21.pl Polish citizenship and Polish passport

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka