Eurybiades Eurybiades
588
BLOG

Gotów jestem, żeby się dogadać

Eurybiades Eurybiades Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

     Jestem gotów, bo o to, żeby się dogadać zaapelował w swoim expose Premier - i to mi się spodobało.  Nic w tym, prawdę mówiąc,  nie było wstrząsająco niezwykłego i odkrywczego;  wiadomo nie od dziś, że viribus unitis i przy boskich auxiliach niejedno można zdziałać - a i mądrość ludowa mieszcząca się w przysłowiach poucza, że zgoda buduje, a niezgoda - wiadomo, co.  Tak więc, dogadanie się byłoby sprawą nad wyraz pożyteczną;  jak je uskutecznić - to już całkiem inna sprawa:  będzie trudno - i to też nie jest konstatacja zbyt oryginalna.  Po prawdzie, to nie mam bladego nawet pojęcia, jak by się do tego należało zabrać;  wzajemna niechęć jest przecież tak głęboka, a z jednej strony przybiera nawet postać skłonności do podgryzania gardła - że to wszystko razem jest w stanie unicestwić każdy pożyteczny zamysł.

   Wygląda jednak na to, że Premier wie - i tak jest prawidłowo:  na tym między innymi zasadza się różnica między nami.  Zaatakowany w tzw. debacie po expose wypowiedziami, które mnie co chwila podnosiły z fotela  - spokojnie wyszedł na mównicę i poprawiwszy krawat najuprzejmiej podziękował za cenne uwagi, a także zachęcił do dalszej współpracy ad maiorem Patriae gloriam.  Osłupienie, w które popadłem trwało tylko chwilę - a potem wnętrze mojej czaszki rozświetlił błysk zrozumienia:  przecież nie od dziś i nie od wczoraj wiadomo, że odrobina minięcia się z prawdą czy - nie bójmy się tego powiedzieć wyraźnie - obłudy, łagodzi relacje i ułatwia życie wszystkim.  Szczególnie, jeśli użyta w dobrej sprawie i zaserwowana zręcznie, najlepiej -  finezyjnie.  Nikt, kto rozsądny nie będzie przecież np. mówił przesadnie obdarzonej wdziękami damie, że - gruba;  lepiej powiedzieć - bujna, choć to nie koniecznie musi obrazować stan  faktyczny.  Czy takie założenie przyjął Premier? - ośmielę się przypuszczać, że tak; słuchałem pilnie tych wszystkich wystąpień i nijak nie mogę przyjąć, że mógł on istotnie  znaleźć w nich cokolwiek pożytecznego dla kraju.  Idąc więc tym śladem powinienem zaprzestać  kwitowania  zgrzytaniem  zębami  wypowiedzi Borysława Budki - a raczej ocenić, że to polityk głęboki i błyskotliwy;  co do senatora Rulewskiego - to zostawiając na boku psychologiczne motywacje jego skłonności do infantylnych przebieranek przyznać, że w sposób wyszukanie dowcipny wnosi nieco pożądanego urozmaicenia do nudy senackich posiedzeń.  Mając na widoku pożyteczny cel w postaci pojednania powinienem zadać nieco gwałtu swojej naturze  i zgodzić się z tym, co nie całkiem jest - moim zdaniem -  prawdą.

   Niewykluczone, że tak by można - i na początek mógłby to być gest wystarczający do zainicjowania czegoś pożytecznego - pod tym wszakże warunkiem, że rozsądek podpowie przeciwnikowi  ( czy odtąd raczej - partnerowi?) przyjęcie podobnego kursu.  Czy można na to liczyć?   Pamiętam wystąpienia w debacie, a szczególnie te charakterystyczne:  poseł Neuman, jak zabrnął dowcipnie w slajdy, to się z nich do końca nie zdołał wyplątać;  pani Lubnauer, w matematycznym wykształceniu której redaktor Janecki nie wiedzieć czemu pokładał jakieś nadzieje, popisała się stylem sprawiającym, że po głowie zaczęły mi się plątać skojarzenia z maglem i targowiskiem;  prezes Kosiniak Kamysz przekonywał, że karnawał - to jeden z okresów liturgicznych.  Rozsądek?  Pozwalam sobie powątpiewać, aby dało się go tam znaleźć.

   Dogadać się z Brukselą też byłoby nieźle, ale tam o rozsądek może być równie trudno.  A nawet - kto wie, czy nie gorzej.  No, bo najpierw - willkommen bez ograniczeń, a teraz - kilka tysiaków euro za powrót do domu;  z jednej strony - przyznanie, że z tą  gościnnością  to się już dalej nie da, ale Polsce, która zawsze to mówiła,  nie można odpuścić.  A więc: myślimy teraz tak, jak Polska - ale ponieważ kiedyś myśleliśmy inaczej, to Polska musi beknąć!   Logika, że pozazdrościć - ale czy innej można spodziewać się tam, gdzie za sprawę istotną uznawano regulacje dotyczące krzywizny banana - i gdzie ślimaka zaliczono do ryb?   Jak by nie patrzeć - to, co oczywiste, bywa najtrudniejsze;  dogadać się i z tymi - i z tamtymi,  byłoby nieźle.  Czy się uda? - ano, właśnie...

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka