To miał być hit polskiej ligi. Hitu nie było, ponieważ w piłkę nożną dzisiaj grała tylko jedna drużyna. A druga prezentowała dziś poziom poniżej III ligi. A więc zamiast hitu wyszła chała. Po meczu Legia-Wisła, śmiało można powiedzieć, że Wisła Kraków obroni tytuł mistrza Polski, bo nie chce mi się wierzyć, że piłkarze z Krakowa dadzą sobie odebrać mistrzostwo Polski w dwóch ostatnich meczach sezonu 2009/10, które w dodatku zostaną rozegrane w Krakowie na stadionie Hutnika. Choć rywalami będą drużyny, które mają „nóż na gardle”, czyli Cracovia Kraków i Odra Wodzisław i o punkty już tak łatwo jak dziś może nie być, to jednak tak doświadczona drużyna jak Wisła Kraków nie zaprzepaści szansy na 13-krotny tytul mistrza Polski. Z czego nie za bardzo się cieszę, bo Wisła już miała tyle podejść do Ligi Mistrzów, co Andrzej Gołota szans na mistrzostwo świata w wadze ciężkiej. Dlatego osobiście wolałbym żeby tytuł pojechał do Poznania, ale szans na to już nie ma praktycznie żadnych.
A Legia??? Patrząc dzisiaj na wyczyny Wojciecha Szali czy Tomasza Kiełbowicza śmiało można powiedzieć, że Legia Warszawa to nie jest klub dla starych ludzi. Czyli w Warszawie potrzebna będzie głęboka rewolucja w składzie, włączając w to również trenera.
Oceniając poziom naszej piłki nożnej. Jednego możemy być w 100% pewni, że polska liga jest z roku na rok, niestety coraz słabsza. Bo poziom Wisły Kraków w sezonie 2009/10, a poziom Wisły Kraków z sezonie 2002/03. Jest taki, jak poziom poloneza caro do poziomu mercedesa klasy S. Tylko kierowca jest ten sam. I droga do upragnionej Ligi Mistrzów trochę łatwiejsza. Najwiekszą zagadką pozostaje tylko ta: czy ten polonez caro nie "nawali" na drodze???
