Fideista Fideista
970
BLOG

Kraj murem podzielony?

Fideista Fideista Polityka Obserwuj notkę 9

Jeden z największych starożytnych myślicieli Dalekiego Wschodu w swojej sławnej rozprawie naucza, że wojna polega na wprowadzaniu przeciwnika w błąd. Aby zwyciężyć, wroga należy  oszukać i zwieść, a ten zagubiony podda się, straci ochotę do walki i w końcu polegnie. To, czym będzie zwycięstwo staje się kwestią indywidualną - raz jest to mołojecka sława i popularność, kiedy indziej pieniądze, innym razem - władza. I ten ostatni przykład jest zdecydowanie najciekawszym z przypadków.

Ucieczka z kina Wolność

Najciekawszym dlatego, iż jego analiza pozwala nam zrozumieć sztukę zwyciężania walki o władzę, sztukę manipulacji i świadomego oszukiwania wyborców. Aby zrozumieć genezę błędu musimy na chwilę cofnąć się do jesieni 2000 roku. To wówczas młodzieżówka Unii Wolności, stowarzyszenie "Młodzi Demokraci" (którego niżej podpisany był wówczas członkiem) udziela - oficjalnie wbrew stanowisku UW - poparcia kandydaturze Andrzeja Olechowskiego na prezydenta RP. "Młodzi demokraci", jak się szybko okazuje, nie ograniczają się do wspierania Olechowskiego. Idą o krok dalej - rozwiązują umowę z UW i rozpoczynają działanie w ramach Platformy Obywatelskiej - nowego ugrupowania tworzonego przez byłych członków UW i innych partii. Była młodzieżówka UW staje się teraz współtwórcą struktur PO, które zostaje wsparte olbrzymim zastrzykiem młodej energii w kampanii wyborczej w 2001 roku.

W tym czasie w Polsce dzieją się rzeczy arcyważne - upada koalicja AWS i UW, władzę - ku zaskoczeniu wielu z nas - przejmuje SLD. To jest jeden z kluczowych momentów kształtowania się aktualnego po dziś dzień układu sił w polskiej polityce. Populizm staje się wartością nadrzędną a władza wartością samą w sobie. Politykę - od teraz - rozumieć będziemy nie jako służbę na rzecz społeczeństwa, ale jako czysto użytkowy wektor kierujący do władzy. W tych realiach powstaje partia D. Tuska, A. Olechowskiego i śp. M. Płażyńskiego, wspartych przez P. Piskorskiego i G. Schetynę. To ci panowie od samego początku przyznają, że ich nadrzędnym celem  nie jest realizacja konkretnej idei i wizji, ale przede wszystkim - zaspokajanie oczekiwań wyborczych.

Warto w tym miejscu opisać pokrótce kulisy "przejścia" młodzieżówki UW w stronę PO. Decyzję podjęła "centrala" i to jej przedstawiciele - obwieścili ją "urbi et orbi". Piszący te słowa pamięta dzień, w którym Maciej Krupa, wówczas przewodniczący gdańskiej części Młodych Demokratów, zadzwonił i obwieścił: "Przechodzimy do Platformy!". Oburzenie na brak debaty dotyczącej tego "przejścia" skwitowano żartem. Odpowiedzi na pytania o zasadność i cel takiego przedsięwzięcia sprowadzały się do - jakże wówczas oczywistej dla młodego polityka PO! - prostej konstatacji: "Tworzy się nowa struktura partyjna". Oczywiste było wówczas to, że struktura ta wymagać będzie wsparcia młodych i stanie się szansą na karierę w polityce. "To okazja, która nigdy więcej może się nie powtórzyć" - usłyszałem. Idee, plany, wizje nie miały znaczenia. Liczył się tylko i wyłącznie marketing polityczny, który kazał czerpać pełnymi garściami z nowego rogu obfitości. Dla mnie - był to ostatni dzień w polityce, dla Maćka - jeden z etapów jego starannie zaplanowanej kariery. To przejście i ta kariera są zwierciadłem całego myślenia Platformy Obywatelskiej, która swój elektorat i władzę zdobyła w jeden prosty sposób - skutecznie korzystając z technik marketingu politycznego.

W Polsce ciągle wojna trwa

To właśnie ta ucieczka od UW była początkiem kształtowania się muru dzielącego Polskę. Muru doskonale opisanego przez Dominika Zdorta w Rzeczypospolitej: "Dwa polskie plemiona mają swoich liderów, których bezrefleksyjnie wielbią; swoje media,  którym ślepo wierzą; swoje prawdy, które są głęboko sprzeczne z prawdami wyznawanymi przez drugą stronę". Nie ma nawet odrobiny przesady w słowach o wyznawaniu. Decyzja o "wsparciu" jednego z dwóch obozów jest osadzona w sferze przedracjonalnej, jest kwestią emocji nie rozsądku. Namysł nad zagadnieniem pojawia się o tyle, o ile jest on kwestią zracjonalizowania podjętego przedracjonalnie wyboru. Publicysta Rzeczypospolitej podsumowuje celnie:"Niektórzy mówią wprost: z tymi ludźmi "nie sposób ułożyć sobie życia w jednym państwie". Pół biedy, jeśli rzucają takie zdania rozgorączkowani demonstranci lub napędzani ideologicznym paliwem publicyści. Gorzej, gdy mówią to politycy, szczególnie ci najbardziej wpływowi. Bo oni łatwo mogą ulec pokusie, aby skorzystać z siły parlamentarnej większości. (...) czasem można mieć wrażenie,  że istnieje jeszcze dodatkowa motywacja dla pogardy: skoro nasz przeciwnik to chory z nienawiści oszołom, nie musimy liczyć się z jego poglądami - wręcz przeciwnie, powinniśmy jego opinie wypchnąć z życia publicznego, zdelegalizować. Wróg ogląda pewną telewizję? Ograniczmy jej zasięg. Wróg jest przeciwnikiem in vitro? Zezwólmy na in vitro. Wróg obawia się związków partnerskich? Zgódźmy się na nie. W końcu mamy większość."

Wojna trwa nieustannie, wszak po obu stronach muru są wrogowie. Każda ze zwaśnionych stron ma swoich siepaczy. Ci chętnie, w każdej sprawie wspierać będą swój obóz, dumnie reprezentując swoja armię. Mają proste zadanie. Wzmocnić podział, unaocznić go, uwypuklić. Nie szukać kompromisu, zapomnieć o rozwiązaniach. Odegrać rolę koryfeusza, który zmusi stojące po dwóch stronach muru chóry do śpiewania swojej pieśni. Przewodnicy są różni - niektórzy z nich to świetnie wyedukowani specjaliści od manipulacji politycznej, inni to klasyczni, opisani przez Fromma i Ortegę y Gasseta, uciekający od wolności (tu w wymiarze intelektualnym) powielacze treści. Pełno tu poszukujących krótkotrwałej chwały pięknoduchów, tkliwych i zapatrzonych w siebie dandysów i wojennych poetów, którzy budując swe jednowymiarowe wizje nie chcą niczego, poza medialną sławą i popularnością.

Winnymi takiego stanu rzeczy są politycy i dziennikarze, co bardzo dobrze podsumował w jednym z wywiadów udzielnych Wirtualnej Polsce dr Ryszard Kessler, politolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego:"W Polsce komunikacja z wyborcą odbywa się wyłącznie przez media, które są głównym miejscem politycznych inscenizacji i show. Dziennikarze szukają konfliktów i rzeczy wyrazistych, gdyż chcą mieć newsa, który się sprzeda. To jest wzajemnie napędzający się mechanizm: partie polityczne zrozumiały rolę mediów, a media, znając swoją rolę, żądają od polityków coraz bardziej agresywnego komunikatu"

Państwo nierządu

Na czym jednak polega oszustwo i gdzie tkwi nasz błąd?

Przecież wszystkie współczesne partie kierują się w swojej drodze do władzy marketingiem politycznym. My poszliśmy jednak o krok dalej - zagubiliśmy zupełnie istotę działań politycznych zgodnych z ich najbardziej klasycznym, starożytnym, greckim rozumieniem słowa "politike", które oznacza "sztukę rządzenia państwem". Nasz mur skutecznie utrudnia wszelkie budowanie, służy tylko i wyłącznie zogniskowanym wokół dwu zwaśnionych stron partiom politycznym, które realizują swoje cele polityczne. Cele, które poza oczywistą dla każdej z partii walką o władzę, prowadzą przede wszystkim do utrzymania aktualnego status quo. Żadnej ze stron nie zależy na istotnej zmianie i zakończeniu coraz mocniej zarysowanego sporu Polski z Polską. Murem dzielącym kraj nie są dwie wizje budowania państwa. Murem jest zła wola wąskiej klasy polityków, którzy skutecznie dostawiają kolejne cegły do budowli, która powoli zaczyna być widoczna z kosmosu. Istnienie muru przedłuża ich egzystencję i sprawia, że sprawowanie rządu dusz jest ich udziałem. Dlatego każda sprawa, zdanie i gest może stać się przyczynkiem do bitwy, w której ścierają się armie przepełnionych nienawiścią do wrogów rycerzy z królestwa "Jedynej Słusznej Prawdy".

Błąd, który popełniamy, to nie tylko nasza wiara w to, że to my - wybierając polityków - mamy jakikolwiek wpływ na kształt naszego państwa. To także przywiązanie do nazwisk, które - choć wielokrotnie skompromitowane - wciąż są obecne w teatrze zdarzeń. Tymczasem, cała nasza klasa polityczna udowadnia nam nieustannie, że zupełnie straciła kontakt z rzeczywistością. Jest grupą odrealnioną i pozbawioną świadomości autentycznych problemów, które stoją przed Polską. Świetnie natomiast wynajdującą pseudoproblemy, które, dzięki gorliwej pracy ww. koryfeuszy i mediów, stają się często przyczynkiem do bitwy i obiektem ogólnonarodowej debaty.

Ma rację de Tocqueville kiedy pisze:"Kiedy przychodzi mi szukać w różnych epokach, u różnych ludów, jaka była rzeczywista przyczyna, która doprowadziła do ruiny rządzące klasy, dostrzegam oczywiście takie czy inne zdarzenie, człowieka, przypadkową lub powierzchowną przyczynę lecz wierzcie mi, że przyczyną rzeczywistą, przyczyną sprawczą, która powoduje utratę władzy przez ludzi jest to, że stali się oni niegodni by ją sprawować."

Współczesna klasa polityczna zdobyła władzę nie dzięki odważnym decyzjom dotyczącym przyszłości naszego kraju. Utrzymuje ją nie w wyniku znakomitej realizacji trudnej i pełnej wyzwań bieżącej polityki krajowej i zagranicznej. Nasza klasa polityczna zdobywa władzę cynizmem, oszustwem i kunktatorstwem.  Co robimy my, coraz powszechniej zdając sobie sprawę z tego oszustwa? Co robi polskie społeczeństwo, które od lat świadomie, rozmyślnie i celowo wprowadza się w błąd? Nic, zupełnie nic. Biernie przyjmujemy rolę członków obozu "A" lub "B" i wykonujemy swoje zadania.

I będę tańczył z nią po dzień

Wizja rzeczywistości przesiąkniętej spiskiem charakteryzuje schizofreników. Bez wątpienia to, iż Polska nierządem stoi może być li tylko i wyłącznie dziełem przypadku, najczęstszej przyczyny sprawczej większości rzeczy. Jeśli jednak to własnie przypadek sprawił, iż nasz kraj coraz bardziej przypomina podzieloną powojennym murem stolicę naszych sąsiadów, to pozostaje się modlić o przypadek, który sprawi, że mur w końcu runie.

Fideista
O mnie Fideista

The truth is you're the weak. And I'm the tyranny of evil men. But I'm tryin', Ringo. I'm tryin' real hard to be a shepherd.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka