Filip Memches Filip Memches
63
BLOG

Została już tylko Portugalia

Filip Memches Filip Memches Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Serbia odpadła w fazie grupowej. Słowacja wczoraj w jednej ósmej finału w starciu z Holandią. Stawiałem na pomarańczowych, ale kibicowałem naszym południowym sąsiadom. Drużyny, którym kibicuję po kolei opuszczają Mundial.

Przed każdym piłkarskim turniejem mistrzowskim moje obawy idą w trzech kierunkach: "włoskim", "koreańskim" i "greckim".

Wariant "włoski". Przypomina się Mundial we Włoszech w roku 1990. Pierwszą czwórkę obsadzili piłkarscy giganci: Niemcy, Argentyna, Włochy, Anglia - grali mało widowiskowo, strzelali stosunkowo mało bramek (z wyjątkiem Niemiec). Drużyny spoza tego eksluzywnego grona (a takim z reguły kibicuję), prezentujące radosny futbol - Kamerun, Jugosławia - przegrały z kunktatorstwem i (w przypadku zwycięstwa w karnych Argentyny nad Jugosławią w ćwierćfinale) szczęściem gigantów.

Wariant "koreański". To przypadek skandalicznego sędziowania faworyzującego gospodarzy. Jak w Korei Południowej w roku 2002, kiedy sędziowie podarowali gospodarzom półfinał, nie uznając w ćwierćfinałowym meczu z Hiszpanią dwóch bramek dla niej, co się skończyło 0:0, karnymi, w których lepsi okazali się Koreańczycy (ale karne to zawsze kwestia wytrzymałości psychicznej i - jak już pisałem - szczęścia, w znacznie mniejszym stopniu umiejętności piłkarskich)

Wariant "grecki". Nie, nie chodzi o jakieś mistrzostwa w Grecji, których zresztą nigdy nie było. Tym razem chodzi o Euro w Portugalii w roku 2006. Mistrzostwo Starego Kontynentu zdobyła wówczas Grecja, prezentująca antyfutbol, przy którym włoskie catenaccio to szczyt ofensywnej gry. Zwycięstwa po 1:0, kolejno z Francją (ćwierćfinał), Czechami (półfinał) i Portugalią (finał) to było prawdziwe kuriozum.

W RPA jak na razie szykuje się umiarkowany wariant "włoski" - triumf gigantów. Zresztą tuż przed jedną ósmą finał obstawiłem pierwszą czwórkę: 1. Argentyna, 2. Holandia, 3. Hiszpania, 4. Urugwaj. Na razie pozostaje to wielce prawdopodobne.

A mi została już tylko Portugalia. Kibicowanie jej to - jak zwykle u mnie bywa - splot czynników sportowych i pozasportowych. Pozostańmy przy sportowych. W mijającej dekadzie turnieje, w których drużyna ta zachodziła do strefy medalowej (z wyjątkiem wspomnianego Euro 2004) należały do najbardziej widowiskowych i obfitujących w bramki. Dlatego jednak w skrytości serca liczę, że dziś moi ulubieńcy sprawią jednak niespodziankę i odeślą mistrzów Europy do domu.

Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości