A nie mówiłem (czy raczej pisałem)? W TOK FM Palikot oświadcza: Zleciłem wczoraj prawnikom przygotowanie wniosku przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, być może także Girzyńskiemu i Migalskiemu o podżeganie do zabójstwa mojej osoby. – Tego typu wypowiedzi mają na celu zachęcenie jakichś osób niepoczytalnych, słabych, niespełna rozumu, żeby targnęły się na moje życie, czy Niesiołowskiego, Kutza lub Tuska. Jest to przykład całkowitego braku odpowiedzialności ze strony tych polityków.
Nie miejmy wątpliwości. Poseł z Lublina tylko odpowiada na oskarżycielskie głosy ze strony PiS-u, jakich można było się spodziewać po morderstwie w Łodzi. Palikot jak zwykle naśladuje pewien przekaz, aby przedstawić go w karykaturalnej formie. Wiadomo, że nikt z polityków PiS-u nie podżegał do przemocy wobec skandalisty. Tak więc to tylko kolejna próba doprowadzenia do absurdu tego, jak przedstawiają oni polską rzeczywistość polityczną (w tym przypadku chodzi o nagonkę na PiS).
Ale jest chyba pewne novum. Otóż Palikot zaczyna robić coś, co można przyrównać do tłumaczenia dowcipów, czyli ich palenia.Infantylizm polskiej polityki, który narzuca Jarosław Kaczyński i spora część polityków PiS-u, polega na tym, że wypowiedzi w programie kabaretowym, które mają inny sens[chodzi o wątek zastrzelenia i wypatroszenia Kaczyńskiego – FM], próbuje się na siłę odczytywać jako wypowiedzi wprost podżegające do jakiegoś prawdziwego stanowiska politycznego. Nigdy nie miałem na myśli, żeby dokonywać jakiejkolwiek przemocy.
I nad tym nowym elementem warto się zastanowić.
