Foxx Foxx
84
BLOG

Oddech

Foxx Foxx Rozmaitości Obserwuj notkę 12

 

Bez telewizji. Bez polityki. Z bardzo umiarkowanym internetem. Od tygodnia daleko od miasta. Dopiero teraz czuję, jak bardzo mi tego brakowało. Z oddechem wynikającym z codziennych spacerów po lesie oraz, okazjonalnych, nocnych - po polach, pod rozgwieżdżonym niebem, pojawił się pewien dystans do internetowej bieżączki. Nie było to trudne do przewidzenia.

Obserwując z tego dystansu nieustające dyskusje w sieci, trudno mieć inne wrażenie, niż to, że stanowią one nieco karykaturalną miniaturę tzw. "dużej polityki". Dawno już pogubiły się gdzieś problemy, jako takie. Zostały "spory" sprowadzające się do personalnych "nawalanek". W tym, co napisałem niczego specjalnie odkrywczego nie ma. Cóż jednak poradzić, gdy czas mija, a znaczna część aktywnych użytkowników blogosfery sprawia wrażenie chomików pędzących w swych kółkach. I pokonujących podobny dystans.

Pozostaje oczywiście szereg wyjątków, jednak ogólny klimat jest dość łatwy do wychwycenia. Z dystansu widać to znacznie wyraźniej. Jeszcze niedawno np. prowadziliśmy spory o Powstanie Warszawskie, dzisiaj żyje ono w świetnej notce Witka, czy - nieco wcześniejszej - Almanzora. Wszyscy, którzy chcieli swoją ocenę tego wydarzenia sprowadzić do wykazania się własnym strategicznym geniuszem, serwując oceny strategii dowództwa AK z sierpnia '44, zrobili to w rocznicę wybuchu Powstania. I o sprawie zapomnieli. Dużo zamieszania w tej sprawie było również ze strony polityków.

Tymczasem dni mijają, na kolejnych środowiskowych (poszczególnych batalionów) uroczystościach jest po kilkanaście osób. Nie ma kamer - polityków na ogół więc "wywiewa". I chyba dobrze.

(środowiskowa uroczystość batalionu "Miotła", 11.08.2009, ul. Stawki - drugi od lewej Jan Romańczyk)

Z sentymentem wracam do podobnych kameralnych chwil sprzed wyjazdu. Na tym tle mała refleksja. Niesamowitego wymiaru nabrały lokalne, mokotowskie obchody wybuchu Powstania - złożenie wieńców i zniczy w Parku Dreszera i późniejszy krótki "przemarsz" pod jedną z byłych rogatek majątku Szustrów, z której rozbrzmiewa kurant - "Marsz Mokotowa". Na uroczystościach tłumy - całymi rodzinami. Oczywiście, jednym z prostych wyjaśnień jest fakt, że Stary Mokotów to jedna z warszawskich enklaw (zwłaszcza po lewej stronie Wisły), w których międzypokoleniowa ciągłość została w dużym stopniu zachowana. W każdym razie uroczystości te prezentują się idealnie - chwila powagi, chwila rodzinnej "parady" w nieco jankeskim stylu i zero polityki - coś mocno odświeżającego. I lokalnie - uroczego.

Po kolejnych środowiskowych spotkaniach, spokojnie można więc pojechać sobie do lasu, nadrobić braki w czytelnictwie i, last but not least, spędzić więcej czasu z najbliższymi. A w przerwach poczytać takie notki, jak wymienione wyżej. Na szczęście został jeszcze tydzień... Oddycham.



Animowaną ilustrację wziąłem stąd.
Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości