Franz Zander Franz Zander
234
BLOG

13.12 mój stan wojenny i internowanie

Franz Zander Franz Zander Rozmaitości Obserwuj notkę 23

Punktualnie na noc 12/13 grudnia czas dostarczono mi odpowiedz na moje podanie o odwiniecie.
Pani Agata Lustyk powiadamia mnie w liczbie mnogiej, ze decyzja zwiniecia pozostaje niezmieniona. Kropka.

Moje internowanie, ktore sie rozpoczelo 2 miesiace temu, potrwa do konca dni moich albo Salonu24. Bo odpowiedz na tym sie konczy. Zero wskazowek, co poprawic, co robie zle, ile jeszcze, etc.
Szanowna Admininstrancja chetnie tez pomoze mi skasowac konta, notki i komentarze, zebym nie musial pojedynczo (na moje zapytanie, bo kasujac recznie naklikalbym sie sie przez miesiac).

Znakiem tego Swieta Bozego Narodzenia i Nowy Rok spedze nie na cieplym salonie, ale za oknem, za administracyjnymi zaslonami. Widocznie jestem az taki niebezpieczny gosc, ze nikt z zewnatrz nie moze zobaczyc, ze ja tu grasuje.

Co dalej?
Nie mam ochoty stac ciagle za salonowym oknem. Nie mam tez ochoty wlamywac sie przez te okno. Trzeba szukac nowego lokum. Moze odpatrze cos technicznego od Babilasa (pisal, ze cos z mojej biezaczki zarchiwizowal), Galopujacego Majora (do dzisiaj poleca blog Amsterna), Leskiego i innych bylych z czasow kiedy Salon24 jeszcze byl jaki kiedys byl. Trzeba sie pozbyc wszystkiego, co sie zebralo i czeka ostatnie dwa miesiacie, no i kontynuowac wieczysta reklame polskich kryminalow milicyjnych, papierowych i filmowych, ku chwale ludowej ojczyzny.
Pamietam, ze co 5 lat trzeba bylo szukac czego nowego. Fido sie przezylo, listy dyskusyjne, usenet, teraz salon. Minelo moje 4,5 roku na salonie, widac czas przejsc na nastepna generacje internetowej komunikacji.

Pytanie kasowac, czy nie kasowac, stawiam juz raczej tylko pro forma. Inni zostawiali caly majdan, wiec pewnie tez zostawie. Albo zostawie jedna notke, pozegnalna kotwice, jak Rosemann, ktory sie wlasnie zegna tez z powodu Admininstrancji.
Nie jest to notka pozegnalna, ta nastapi po pierwszym.


No i przy okazji - co JA robilem 13.12.81?
To samo. :)
Byla zimna niedziela, wstalem pozno, poszedlem na msze swieta, wrocilem, wieczorem z dziennika dowiedzialem sie co sie stalo.
Tysiac kilometry od Warszawy poczatkowo tragedii zadnej nie bylo i nie dzialo sie nic. Dopiero po tygodniach stan wojenny zaczal dzialac - zero odwiedzin przez granice, zero lacznosci telefonicznej, listy ze sztemplem "nie cenzurowano". Rok i dwa lata pozniej akcja pomocy, transporty przez Caritas i prywatnie, zbieranie paczek i pieniadzy, kombinacje. 30 lat temu, bylo, minelo.


I jak zwykle muzykalistycznosc.
Ten utwor Phila Cordella - mowiono 40 lat temu - grano pono na pogrzebie Hendrixa. Pono, bo Wikipedia o tym milczy, a plyta ukazala sie w nastepnym roku po pogrzebie. Niech gra...



6161

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości