Akcje idą w górę, wszystkie indeksy Giełdy Papierów Wartościowych na zielono. A miało być fatalnie, a miało być od góry do dołu czerwono - po piątkowym komunikacie ministra Rostowskiego o wyliczonym na 2010 deficycie 52 miliardów, po analizie "eksperta" GW Witolda Gadomskiego i innych ekspertyzach Gadomskiemu podobnych.
Dziś rano, zaraz po otwarciu sesji GPW, Ludwik Sobolewski piał z zachwytu nad zielonym kolorem, nad tym, że nie sprawdziły się czarnowidztwa, a zwyciężył profesjonalizm. Profesjonalizm rządu Donalda Tuska, który potrafił precyzyjnie, do 200 milionów, wyliczyć poziom przyszłorocznego deficytu i profesjonalizm inwestorów, którzy wierzą, bo tak trzeba, fachowcom z ministerstwa finansów.
To nic, że eksperci tej miary co profesorowie Orłowski i Gomułka mają zastrzezenia do owej precyzji i fachowości ekipy Tuska, ze stawiają pytania dlaczego wcześniej nie przewidziano, a raczej nie ogłoszono, tak wielkiego poziomu deficytu. To nic, że od lewa i prawa odzywają sie głosy, iż ten komunikat tak naprawde był komunikatem stricte politycznym, obliczonym na przyszłoroczne wybory prezydenckie. To nic, to nic.
Dzisiaj mamy cud Tuska. Zielony cud, mimo czerwonych przewidywań "eksperta" Gadomskiego. I nic już prawdopodobnie tego dzisiejszego cudu nie zmieni, bo mogłyby to zrobić indeksy za oceanem, a te dziś nie pracują. W USA święto.
Ciekawe czy minister Rostowski i Donald Tusk szykują się już na konferencję w GPW..?
