galopujący major galopujący major
149
BLOG

Obraniak już w Polsce

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 20

Muszę się w końcu przyznać, że od dobrego tygodnia, jak na szpilkach, siedzę w garniturze, ciągle poprawiam krawat i buty też wypastowałem, wszak jak wieść niesie Ludovic Obraniak przyjeżdża do Polski. Całe szczęście, że nie jestem z rodzinnej wsi Obraniaka, bo już nie siedzieć, a stać bym musiał na baczność, może i nawet z kwiatami.

Tak, proszę Państwa ,Ludovic Obraniak przyjechał do Polski. Sergiusz Ryczer z TVN (też Polak) zrobił z Obraniakiem wywiad, gdzie palcem wskazywał w gazecie (niestety Wyborczej) jak to o Obraniaku piszą, jak to go chwalą, jak to się cieszy naród nad Wisłą. I dobrze, że piszą, chwalą i cieszą się, wszak Obraniak jest pierwszym od lat Polakiem, który za granicą radzi sobie z grą w polu. W ogóle „pole” , „rodzinna wieś” to chyba najlepsze określenie stosunku, nie tylko dziennikarzy, do nowych Polaków (nie mylić z tymi starymi z Kazachstanu). Osobiście zastanawiam się, czy już dziś Obraniak nie powinien kandydować do nagrody za najlepszego polskiego piłkarza. W końcu Polskę nosił w sercu od dawna, bo aż do pieluchy i tylko dziwne koleje losu sprawiły, że do PZPN nie zgłosił się wcześniej.

Nasz Ludwik (teraz chyba już można?) próbował też pozdrowić swoich nowych rodaków, aczkolwiek mówiło mu się dosyć niemrawo, a właściwie w ogóle mu się nie mówiło i dobrze, że jakiś dobry duch z boku kamery, podpowiedział mu wreszcie, że pozdrawia kibiców… polskich. A nuż by się pomylił, pozdrowił kogoś innego i stronnictwo naszych rodzinnych Rzewuskich, patriotyczne zebrało by cięgi od stronnictwa ks. Konarskiego. W końcu miłość do dziadków i kraju Mikołaja Reja nie oznacza, że trzeba się nauczyć tych paru słów w narzeczu nadwiślańskich tubylców.

Cieszy również fakt, że zarówno Pan prezydent jaki i Pan komentator Szpakowski, będa mogli wreszcie odetchnąć z ulgą (nazwisko dośc proste),   zwłaszcza iż ten ostatni wygrał plebiscyt na najlepszego komentatora. Co nota bene jest dośc dziwne  wszak wszyscy wiedzą, że najlepszy jest Pan Borek z Panem Kołtoniem, przynajmniej dla  Tomka Hajty.

Mamy już Obraniaka, Rogera i Olisadebe, i zagranicznego trenera który mimo nawału obowiązków wciąż jeszcze pamięta o reprezentacji Polski. A więc sukces, gdybyśmy jeszcze wzięli Szetelę, Acquafrescę, i jakiegoś wnuczka Schmeichela tudzież dalekiego potomka Kopy Kopaczewskiego (też polskie korzenie) mielibyśmy niemal komplet. Tak przecież robią, wszyscy więc czemu i my nie mamy sobie męskich jajeczek do polskiego koszyczka nazbierać. Zwłaszcza, że doktryny genetycznego patriotyzmu, zdaje się, że nadal oficjalnie nie odwołano. Co prawda, w przypadku wygranej mógłby być kłopot z utożsamianiem się z wygraną Polski, tudzież w śpiewaniu hymnu, ale przecież, jak pokazano wczoraj w CK. Dezerterach, trudno o austriacki hymn, gdy w wojsku nie ma Austriaków.

Choć pozwolę sobie zauważyć, że teraz wszyscy jesteśmy przecież Polakami.


 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka